DieRoten.pl
Reklama

Kompromitacja? To za mało powiedzane...

fot. m.iacobucci.tiscali.it / Photogenica
Reklama

Bawarczycy mieli pokazać dzisiaj złość po ostatniej porażce z BVB, ale jedyne co było widać to ogromna niemoc. FC Bayern przegrał na wyjeździe 2:3 z 1.FC Heidenheim i powoli zaczyna brakować słów, bo kompromitacja nie jest adekwatna do wydarzeń na boisku.

Raport meczowy

FC Heidenheim

Logo FC Heidenheim
3-2

FC Bayern

Logo FC Bayern

Wydaje się, że klub z Allianz Arena pogrąża się w coraz większym chaosie i niestety dla fanów FCB nie widać zakończenia takiego stanu rzeczy. Podsumowaniem dyspozycji i sezonu drużyny Thomasa Tuchela jest to, że na sześć kolejek przed końcem rozgrywek FCB traci do lidera 16 punktów (!!!). Trudno sobie wyobrazić to by musiało się stać, aby przerwać ten fatalny obraz, jaki od wielu tygodni funduje nam - kibicom Bayernu - aktualny zespół.

Kane przełamuje obronę gospodarzy

Tuchel od pierwszego gwizdka postawił na Svena Ulreicha w bramce, który przed sobą miał Josuha Kimmicha, Dayota Upamecano, Minjae Kima i Alphonso Daviesa. W linii pomocy wybiegli Konrad Laimer, Leon Goretzka, Serge Gnabry, Thomas Muller i Jamal Musiala. Jako napastnik został ustawiony Harry Kane.

Bayern od pierwszych minut objął przewagę w posiadaniu piłki, ale dobrze ustawiona w obronie drużyna gospodarzy nie dawała się zaskoczyć i dzielnie odpierała ataki przyjezdnych. Swoich sił próbowali Goretzka i Muller, jednak oboje zostali zablokowani podczas swoich starań o wpisanie się na listę strzelców.

Linia defensywna 1.FC Heidenheim pękła dopiero w 38. minucie. Muller zagrał przed pole karne do Gnabryego, Niemiec z pierwszej piłki zagrał do Kane’a nad głową obrońcy 1.FC Heidenheim i Anglik nie miał problemów z pokonaniem golkipera rywali. Przed przerwą ekipa Tuchela podwyższyła na 2:0, kiedy to futbolówkę w pole karne zagrał Davies, a piłkę do siatki głową skierował Gnabry (45.).

Heidenheim pokazuje Bayernowi jak się gra


Przerwa jak się później okazało podziałała niezwykle mobilizująco na ekipę gospodarzy. 1.FC Heidenheim wyszło na kolejne 45 minut z niezwykłym nastawianiem i chęcią odrobienia strat, ale nawet ich kibicom nie marzyło się, że drużyna gospodarzy do remisu doprowadzi już w 51. minucie. Doskonałych zmian dokonał trener Frank Schmidt, bowiem gola kontaktowego świetnym podaniu Marvina Pieringera zdobył Kevin Sessa (50.). Obaj gracze na boisku pojawili się dopiero w 46. minucie meczu. Chwilę później było już 2:2, a nieporadność defensywy FCB wykorzystał Tim Kleindienst, któremu asystował Jan-Niklas Beste (51.).

Wydawało się, że taki obrót spraw podziała jak zimny prysznic dla Bawarczyków i sprawi, że na nowo rozpali ogień w podrażnionych zawodnika FC Bayern. Nic bardziej mylnego. Nadal byliśmy świadkami gry bez pomysłu, odwagi czy nadziei na odwrócenie losów spotkania, który zmierzał ku kompromitacji. I dzieła destrukcji ostatecznie w 79. minucie dokonał Kleindienst, który ustalił wynik meczu na 2:3 dla Heidenheim. Po ostatnim gwizdku zawodników czeka powrót do Monachium i zaraz kolejny mecz, który będzie o wiele cięższy. Jak po takim zawstydzającym spotkaniu będą w stanie odnaleźć w sobie siłę i wolę walki? Miejmy nadzieję, że magia Champions League sprawi, iż w nadchodzącym tygodniu zobaczymy inne oblicze od tego, co widzimy w Bundeslidze.

Źródło: www.fcb.de
haj

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...