Vincent Kompany zaskoczył kibiców Bayernu, sadzając Harry’ego Kane’a na ławce w starciu ze Stuttgartem. Decyzja, która początkowo budziła kontrowersje, okazała się mistrzowskim posunięciem i elementem długofalowego planu trenera.
Bayern Monachium w sezonie 2025/26 wciąż trzyma wysoko zawieszoną poprzeczkę, a zwycięstwo 5:0 nad VfB Stuttgart jest kolejnym dowodem na to, że wizja Vincenta Kompany’ego zaczyna przynosić wymierne efekty.
Najwięcej emocji wywołała jednak decyzja o pozostawieniu Harry’ego Kane’a na ławce rezerwowych – sytuacja absolutnie nietypowa dla Anglika, który od lat jest symbolem niezastąpionego lidera ofensywy.
Kompany po meczu podkreślił, że ruch był w pełni przemyślany i wynikał z potrzeby mądrego zarządzania obciążeniami.
– Myślałem o tej zmianie przed meczem. Mamy cztery mecze w ciągu jedenastu dni. Jeśli wystawię Harry’ego w każdym meczu i zagra 90 minut, to ktoś mnie zapyta, dlaczego zawsze gra – powiedział Kompany.
Jego słowa zdradzają szerszy plan: Bayern ma być drużyną nie tylko silną, ale przede wszystkim zrównoważoną, odporną i gotową na każdy etap sezonu. Kompany dodał również, że wybór momentu wejścia Kane’a nie był przypadkowy.
– Zawsze, gdy graliśmy ze Stuttgartem, byliśmy silniejsi z upływem czasu. Czułem, że kiedy Harry wszedł na boisko, przestrzeń się otworzy – to był dla niego dobry moment. I zrobił to, co zawsze – podsumował Vincent Kompany.
I rzeczywiście – Kane po wejściu zmienił dynamikę meczu natychmiast. Hat-trick w nieco ponad pół godziny był nie tylko potwierdzeniem jego klasy, ale również materiałem dowodowym na to, że plan Kompany’ego zadziałał perfekcyjnie. Bayern wysyła tym samym jasny sygnał: rotacja nie musi oznaczać osłabienia, a świadome zarządzanie składem może stać się kluczem do sukcesu w maratonie sezonu.
Komentarze