DieRoten.pl
Reklama

Klinsmann: „Na koniec znowu będzie radość”

fot. J. Laskowski / G. Stach
Reklama

Portal bild.de rozmawia z Jűrgenem Klinsmannem o sytuacji w Bayernie, popełnionych błędach i przyszłości w stolicy Bawarii. "Zawsze zdarzają się gorsze chwile i musiałem mieć wtedy wiele cierpliwości – zawsze wykonywałem zadania z optymizmem – i na końcu zawsze była radość i zadowolenie. Tak będzie i tym razem.” - zapewnia.

Bild.de: W tym momencie macie siedem punktów straty do HSV. Czy Bayern wciąż może zdobyć mistrzostwo?

Jűrgen Klinsmann: „Oczywiście. Sezon ma 34 kolejki i można zdobyć jeszcze wiele punktów. HSV jest bardzo silne, ale okaże się na koniec sezonu.”

Zarząd Bayernu twierdzi, że jest cierpliwy. Jak długo będą mieli cierpliwość do drużyny?

"Dzielę to pomiędzy drużynę i kolejnych zawodników. Oczywiście cierpliwość kiedyś się skończy. To dotyczy wszystkich ludzi i każdej sytuacji.”

Czy nie najłatwiej winę za remis zrzucić na zmienników: Borowskiego, Podolskiego i Sosę?

To byłoby proste – ale nikt tak nie robi. Pojedynczy zawodnik lub mała grupka nigdy nie jest odpowiedzialna za wynik. Przy trzeciej bramce zawiniło pięciu zawodników. Ale jest też tak, że oczekujemy czegoś od nowych zawodników, ponieważ przed zmianą otrzymują konkretne zadania, które powinni wykonać, wychodzi się z założenia, że chcą coś jeszcze pokazać. Każdy zawodnik, który nosi koszulkę Bayernu Monachium musi palić się do występu. Ale to nie był jedyny powód, raczej część łańcuszka błędów, który doprowadził do remisu.”

Zapowiedział Pan, że każdego piłkarza chce Pan ulepszać z każdym dniem. Z kim się to udało?

"Podchwytliwe pytanie. Oczywiście po trzech gorszych występach w Bundeslidze nie można nikogo wskazywać i mówić, kto był lepszy. Założyliśmy, że każdy zawodnik stanie się lepszy, teraz nad tym pracujemy."

Gdy był Pan selekcjonerem reprezentacji Niemiec mógł Pan między zgrupowaniami ładować akumulatory w Kalifornii. Teraz jest to niemożliwe. Brakuje Panu L.A.?

"Nie, nie brakuje. Wszyscy bardzo dobrze czujemy się w Monachium, dawno tu przybyliśmy. Wraz z rodziną organizujemy wiele wycieczek i napawamy się tym pięknym miastem. Byłoby jeszcze piękniejsze, gdybyśmy mieli kilka punktów więcej."

Razem z Panem, Bayern ma ośmiu trenerów. Jakie mają obowiązki?

„Z dwoma asystentami i trenerem bramkarzy tworzymy czwórkę. Trener fitness trenuje indywidualnie z drużyną, a piłkarze są zachwyceni. Każdy czołowy klub europejski ma większy sztab szkoleniowy niż my, próbujemy dorównać tym standardom.”

Nie dostrzega się żadnej hierarchii wewnątrz drużyny. Doceniliście skutki odejścia Kahna?

"Nie. Wiemy co oznaczał Kahn dla Bayernu. Często dawaliśmy to do zrozumienia. Podstawą hierarchii są zawsze osiągnięcia sportowe."

Czy błedem było wybranie Marka van Bommela na kapitana drużyny?

„Nie, to nie był błąd. To określone stanowisko i będę się tego trzymał. To jeszcze nie decydujące, gdy kapitan raz oglądał mecz z ławki rezerwowych. Gdy ktoś stawia się na szczycie hierarchii nie ważne jest czy nosi opaskę czy nie. Decydujące są sportowe osiągnięcia na boisku.”

Powiedział Pan, że ostatecznie to trener nadstawia własną głowę. Czy boi się Pan o swoją pracę?

Nie. Obawiać muszą się ojcowie rodzin o swoją pracę, gdy przychodzi kryzys w branży. Ja jestem optymistą i walczę. To doprowadziło mnie do sukcesów w mojej sportowej karierze. Zawodniczej i trenerskiej. Zawsze zdarzają się gorsze chwile i musiałem mieć wtedy wiele cierpliwości – zawsze wykonywałem zadania z optymizmem – i na końcu zawsze była radość i zadowolenie. Tak będzie i tym razem.”

Źródło: bild.de

Źródło:

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...