DieRoten.pl
Reklama

Human Rights Watch krytykuje Bayern

fot. Ł. Skwiot
Reklama

Bayern Monachium po raz ósmy z rzędu zdecydował się wybrać na zimowy obóz przygotowawczy znany na całym świecie ośrodek Aspire Academy w katarskim Doha.

Niestety nie wszystkim spodobała się podróż Bayernu do Kataru. Niemiecki dyrektor "Humans Rights Watch" – Wenzel Michalski – publicznie skrytykował bawarski klub za ich dalszą kontynuację współpracy z Katarem, czyli kraju będącego od dłuższego czasu oskarżanego o łamanie szeregu praw człowieka z niewolnictwem włącznie. 

Human Rights Watch (HRW) jest organizacją pozarządową, która zajmuje się ochroną praw człowieka. Na co dzień HRW zajmuje się monitorowaniem przestrzegania praw człowieka w różnych rejonach świata. Organizacja zajmuje się także między innymi obroną wolności słowa i przekonań, przeciwdziałaniu zabójstwom politycznym, obronie praw kobiet i praw dziecka czy chociażby zapobieganiu arbitralnemu pozbawianiu wolności.

Dyrektor HRW podkreślił, że organizacja nie ma nic przeciwko treningom Bayernu w Katarze, ale jak sam zauważył monachijczycy nie mogą milczeć w sprawie łamania praw człowieka w Katarze.

– Jako organizacja zajmująca się obroną praw człowieka nie mamy nic przeciwko treningom Bayernu Monachium lub też grze tego klubu w Katarze. Jednakże jako członek ważnego krajowego i międzynarodowego stowarzyszenia jakim jest Niemiecki Związek Piłki Nożnej (DFB) czy też UEFA, klub musi upewnić się, że w żaden sposób nie bierze udziału w łamaniu praw człowieka, nawet niebezpośrednio – powiedział Wenzel Michalski.

– Do tej pory byliśmy rozczarowani, że klub nie skomentował publicznie tej kwestii. Bayern to organizacja z określonymi ustawami i wartościami, zaś ich milczenie w tej sprawie jest sprzeczne z wartościami, wedle których klub aspiruje do bycia mistrzem. Co więcej jest to również niezgodne z wartościami ogólnie uznawanymi przez świat sportu – mianowicie chodzi o wspieranie uczciwości i zapewnianie równych praw czy też przeciwstawianie się wyzyskowi i pracy niewolniczej. Wszystko to ma miejsce w Katarze – mówił dalej.

Michalski nie jest również w stanie zrozumieć dlaczego "Bawarczycy" w dużym stopniu przemilczeli fakt zawarcia umowy sponsorskiej z Portem lotniczym w Hamad. Jak dobrze wiemy monachijczycy na rękawach swoich koszulek noszą od początku tego sezonu logo wspomnianego portu.

– Jeśli jesteś wspierany przez kraj czy też firmę o tak wysokim ryzyku nielegalnej tajnej lub publicznej działalności, to również ponosisz odpowiedzialność oraz musisz liczyć się z ryzykiem. W interesie Bayernu Monachium dobrze byłoby zapytać na przykład w jaki sposób powstało lotnisko w Doha i dopiero wtedy rozważyć czy warto wchodzić we współpracę czy też nie. Bayern nie jest przecież biednym klubem, dlatego też w żadnym wypadku nie rozumiem tej umowy sponsorskiej z Hamad International Airport – zakończył Michalski.

Źródło: Bavarianfootballworks.com
GabrielStach

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...