Arbiter meczu z Lipskiem broni kartki dla Kimmicha: Chodzi o wzajemny szacunek

Czy żółta kartka dla Joshuy Kimmicha powinna zostać anulowana? Pomocnik Bayernu prawidłowo zauważył błąd sędziego, ale został ukarany. Arbiter Florian Badstuebner zabrał głos w tej sprawie i jednoznacznie wyjaśnił swoje stanowisko.

Mecz otwarcia Bundesligi pomiędzy Bayernem a RB Lipsk dostarczył nie tylko wielu bramek, ale także nietypowej sytuacji, która do dziś budzi dyskusje. Chodzi o żółtą kartkę dla Joshuy Kimmicha, którą otrzymał za protest po nieuznanej ostatecznie bramce dla gości. Arbiter tego spotkania, Florian Badstuebner, wyjaśnił, dlaczego ukarał naszego pomocnika, mimo że ten… miał rację.

Całe zamieszanie miało miejsce w 66. minucie. Po golu dla Lipska na 1-4 sędzia Florian Badstuebner niemal natychmiast spotkał się z gwałtowną reakcją Joshuy Kimmicha. 

— Joshua Kimmich podbiegł do mnie bardzo gwałtownie i zaczął na mnie krzyczeć. Na początku w ogóle nie wiedziałem, czego ode mnie chce — relacjonował arbiter w rozmowie ze “Sky”.

Jak się po chwili okazało, Kimmich słusznie zauważył, że przy rzucie wolnym poprzedzającym akcję bramkową zawodnik Lipska, Castello Lukeba, nieprawidłowo wznowił grę.

W takiej sytuacji naturalne wydaje się pytanie, czy w takim razie żółta kartka dla Kimmicha nie powinna zostać anulowana? Badstuebner jest w tej kwestii nieugięty. Podkreśla, że kara nie dotyczyła samej uwagi, ale formy, w jakiej została ona przekazana.

— Oczywiście, że kartka zostaje. W przeciwnym razie każdy mógłby protestować, a jeśli miałby rację, kartka byłaby anulowana. Tu chodzi o wzajemny szacunek – zaznaczył sędzia.

— Gdyby przekazał mi to trochę spokojniej, a wdał się jeszcze w przepychankę z zawodnikami Lipska, to wierzę, że załatwilibyśmy to nieco szybciej. To było o krok za daleko. Musimy dbać o wizerunek futbolu.

Co ciekawe, sam Joshua Kimmich nie ma pretensji o otrzymaną karę i po meczu przyznał, że jego reakcja była zbyt gwałtowna.