DieRoten.pl
Reklama

64. urodziny Hermanna Gerlanda!

fot. Własne
Reklama

zczególny powód do świętowania ma dziś Hermann Gerland, czyli osoba od wielu lat związana z Bayernem Monachium − popularny "Tiger" kończy dziś 64 lata!

Dokładnie 4 czerwca 1954 roku w Bochum na świat przyszedł Hermann Gerland, którego dziś utożsamia się z Bayernem Monachium − Niemiec od wielu lat związany z jest z "Die Roten", gdzie cieszy się wielką popularnością i uwielbieniem nie tylko kibiców, sztabu, włodarzy, ale i również wszystkich zawodników. 

Hermann Gerland ma potężny udział w sukcesach Bayernu. Fakt, że związał się z futbolem, a nie z bankowością, jest niezmiernie szczęśliwy dla Bayernu. Pochodzi z Bochum i wciąż kocha Zagłębie Ruhry, gdzie rozpoczął swoją karierę. Dzieciństwo miał bardzo trudne - jego ojciec zmarł, gdy Hermann miał dziewięć lat, więc matka musiała wychowywać go samotnie. Mimo to, udało mu się dostać do drużyny VfL.

Gerland z wykształcenia jest bankierem, ale to futbol obdarzył prawdziwym uczuciem. Na początku swojej przygody z piłką (1972) był napastnikiem, ale szybko odkryto w nim talent defensywny. Swojego czasu musiał jednak uznać wyższość Juppa Heynckesa, gdy ten zaaplikował jego drużynie hattricka.

W sezonie 76/77 trener Bochum, Heinz Hoher, preferował mieszankę krycia strefą z kryciem indywidualnym, wzorem Gyuli Loranta, który jako pierwszy zastosował to w Bundeslidze w FC Bayernie. Gerland starał się podążać za wskazówkami Hohera, ale w starciu z Gladbach okazało się to zgubne. 

− Guvnor, mówiłeś, że jeżeli Heyckes minie mnie, to mam go odpuścić - i tak zrobiłem, a on strzelił trzykrotnie! − tłumaczył się swojemu trenerowi po ostatnim gwizdku.

Pomimo taktycznych nieporozumień Gerland dalej robił to, w czym był najlepszy. Widmo degradacji patrzyło w oczy Bochum dość często, ale rywalom zawsze grało się z nimi bardzo trudno.

− Nie przejmowaliśmy się wtedy przed meczami z Schalke czy Duisburgiem, ale przed Bochum... naprawdę baliśmy się ich − powiedział kiedyś jeden z trenerów Bayernu Dettmar Cramer.

Dostojność i aura wokół Gerlanda były składową tego strachu. Na początku lat 80., gdy nie miał już gwarancji gry w wyjściowej jedenastce, przyjął rolę rezerwowego, a po rozegraniu 204. spotkań zawiesił buty na kołku i w 1984 roku został asystentem trenera Bochum. W sezonie 85/86 pracował jako trener młodzieży, po czym na dwa lata objął pierwszą drużynę. 30. czerwca 1988. roku ostatecznie pożegnał swoje rodzinne miasto, gdzie spędził całą dotychczasową karierę i został trenerem Norymbergii.

W 1990 roku zgłosił się do niego FC Bayern, Gerland przystał na propozycję, ale w 1995 wrócił do Norymbergi, gdzie znów mógł poprowadzić pierwszą drużynę. W 2001 roku był już z powrotem w stolicy Bawarii i od tamtej pory już nigdy jej nie opuścił.

Od tamtego czasu Gerland trenował 17-latka, do którego ma duży podziw po dziś dzień. Mowa jest oczywiście o legendarnym już kapitanie "Gwiazdy Południa", czyli Philippie Lahmie. Jego opinia nie zmieniła się, od kiedy dał szansę Lahmowi w drugiej drużynie FC Bayernu. 

− To był mecz przeciwko Burghausen. Nigdy wcześniej nie miałem zawodnika, który był tak dobry w wieku 17. lat jak Philipp Lahm. Nie popełnił ani jednego błędu ani na treningu, ani na meczu. Dla mnie był najlepszym siedemnastoletnim piłkarzem, jakiego kiedykolwiek widziałem − powiedział kiedyś Gerland.

To on udzielił Lahmowi rady, by ten udał się na wypożyczenie do VfB Stuttgart, co w późniejszym czasie pozwoliło mu zabłysnąć. Rozumiał Lahma najlepiej i sprowadził go z powrotem. Gerland nie zawsze jednak potrzebował wypożyczeń, aby pomóc zawodnikom wejść na wyższy poziom. Przykładowo, Mats Hummels z jakiegoś powodu bardzo się męczył, więc Gerland pozwolił mu przez jakiś czas grać w środku pomocy, aby gra toczyła się wokół niego. To pozwoliło mu na nabycie nowych umiejętności, przejście na wyższy poziom i zostanie jednym z najlepszych stoperów na świecie.

W hierarchii FC Bayernu jest bardzo zaufaną osobą. Gerland dba o swoich zawodników. Gdy wyczuje sportowy talent to pomaga w jego rozwinięciu. Młodych zawodników, którzy mieszkali w internacie, przyzwyczaił do porannych pobudek. To on nauczył dyscypliny bardzo rozrywkowego Bastiana Schweinsteigera.

 − Raz pojawił się z czarnymi włosami, więc powiedziałem mu, że odstawię go dopóki jego włosy znów nie będą miały koloru blond − powiedział Hermann Gerland.

Bastian zrozumiał go wtedy i rozumie go po dziś dzień. Te historie związane są z drugim pobytem Gerlanda w stolicy Bawarii, ale nie oznacza to, że za pierwszym razem nie było sukcesów. Prawda jest taka, że dzięki wspaniałym wynikom w latach 90. Bayern postarał się o ponowne zatrudnienie go. Spod jego ręki wyszli też m.in.  Owen Hargreaves i Sammy Kuffour. Krótko mówiąc, jest on niesamowitym trenerem i wielką osobowością. 

 − Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że mamy w FC Bayernie Hermanna. W swoim życiu rzadko spotykałem tak uczciwych i godnych zaufania ludzi − powiedział kilka lat temu Uli Hoeness.

Każdemu kibicowi piłki nożnej, bardzo trudno jest wyobrazić sobie FC Bayern bez kogoś takiego jak Philipp Lahm czy Thomas Mueller. Bez Gerlanda nawet były już kapitan Bayernu mógłby nigdy nie dostać swojej szansy. Bez "Tigera", w Erlebniswelt mogłoby dziś brakować wielu trofeów.

Wszystkiego najlepszego Hermann! Happy Birthday Hermann! Alles Gute zum Geburstag Hermann! Ois Guade Hermann!

Źródło: Własne
GabrielStach

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...