DieRoten.pl
Reklama

40-sto milionowe nieporozumienie?

fot. Ł. Skwiot (wszystkie prawa zastrz.)
Reklama

FC Bayern rządzi w Bundeslidze. Dziewięć spotkań, osiem wygranych i siedem punktów przewagi nad drugim w tabeli zespołem Schalke 04. To mówi samo za siebie. W pucharze Niemiec awansowali w 1/8 pokonując bez większego wysiłku 4:0 zespół 1.FC Kaiserslautern. A w Lidze Mistrzów po trzech kolejkach mają na swoim koncie 6 punktów.

Jednak tylko obok tego, a nie w samym centrum stoi Javi Martinez. Co za euforia zapanowała jak poinformowane zostało, że Bawarczycy chcą go kupić i są w stanie wyłożyć kosmiczne 40 mln euro. Zawodnik początkowo znany tylko nielicznym kibicom Bayernu stał się szybko tematem nr 1 letniego okienka transferowego – poprzez Martinez-Ticker monachijskie media w prawie minutowym rytmie zasypywały świat informacjami o przebiegu transferu. ‘Martniez bierze jeszcze udział w przedpołudniowym treningu zespołu z Bilbao, ale popołudniu wylatuje przecież jeden samolot do Monachium.  –  Nie było go w tym samolocie. Być może jutro rano wyleci’ – tak m.in. brzmiały codzienne informacje pojawiające się na tickerze.  Martinez pojawił się nocą w Monachium, gdzie przeszedł badania medyczne i podpisał umowę – w tym czasie miał niby uciec z klubu i włamać się do ośrodka treningowego Bilbao. Javi podpisał kontrakt do 2017 roku – dla niego jak sam powiedział spełniło się największe marzenie.

Od tego czasu zrobiło się ciszej wokół Hiszpana. Zagrał w ośmiu spotkaniach Bundesligi, ale żadnego przez 90 minut. Najczęściej trener wpuszczał go na boisko  pod koniec meczu. Tylko dwa razy grał od pierwszych minut – w sumie na 810 minut gry rozegrał on zaledwie 275. Żadnej bramki, jedna asysta i zaledwie cztery strzały oddane na bramkę rywala. Współbiegający, a żaden dominator.

Jego obecny status w zespole był bardzo dobrze widoczny podczas spotkania w pucharze Niemiec, gdzie rozegrał całe 90 minut z 1.FC Kaiserslautern. Jupp Heynckes postawił w tym meczu na B-kadrę Bawarczyków. Sobotnie spotkanie z HSV najdroższy piłkarz w historii Bundesligi rozpoczął tradycyjnie już na ławce i tylko przyglądał się jak jego koledzy strzelają bramki Hamburgowi. Dopiero przy wyniku 3-0 trener wpuścił go na boisko.

Wszystkie zachwyty i pochlebstwa jakie pojawiały się podczas podpisywania kontraktu dotyczące Javiego są obecnie trochę przedawnione. Paul Breinter mówił wtedy: „on jest najlepszy zaraz po Xavim i Iniescie”. „Zawsze go chciałem. On potrafi czytać grę, widzi całe boisko i jest bardzo dobry w grze główką” – mówił Jupp Heynckes. Obecnie wydaje się natomiast, że cierpliwość trenera do Hiszpana powoli się kończy.

„Javi bardzo dobrze o tym wie, że musi grać o wiele lepiej. On to potrafi” – skrytykował Hiszpana Jupp po spotkaniu pucharowym z 1.F Kaiserslautern. Również Uli Hoeness nie jest zadowolony z postawy Javiego, ale prosi o cierpliwość: „to tylko kwestia czasu, kiedy przedstawi nam to czego wszyscy oczekujemy”. Pewne jest: Martinez musi jak najszybciej wejść na odpowiednie obroty, inaczej jego marznie może stać się równie szybko koszmarem.

Źródło: sport.de

Źródło:
Serek

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...