Bayern Monachium udanie zakończył tegoroczne zmagania wygrywając z Heidenheim 4-0. Bawarczycy szczególnie dobrze wyglądali w pierwszej połowie, którą wygrali 2-0, ale w drugiej części w końcówce również dołożyli dwa trafienia.
Trzy punkty na zakończenie roku i wyraźny sygnał wysłany rywalom – Bayern Monachium w imponującym stylu wygrał na wyjeździe z 1. FC Heidenheim 4:0 (2:0), pieczętując mistrzowską jesień w Bundeslidze. Drużyna Vincenta Kompany’ego zdominowała spotkanie na wyprzedanej Voith Arenie i zakończyła pierwszą część sezonu z dziewięciopunktową przewagą na szczycie tabeli.
Vincent Kompany przed pierwszym gwizdkiem sędziego musiał zmagać się z licznymi absencjami. Już wcześniej było wiadomo, że Belg nie będzie mógł skorzystać z takich zawodników jak Manuel Neuer (kontuzja), Konrad Laimer (kartki), czy Joshua Kimmich (kontuzja).
Dzisiaj okazało się, że do tego grona dołączyli jeszcze Aleksandar Pavlović oraz Tom Bischof, którzy — jak się okazało — byli chorzy.
Dominacja i bramki
Już przed pierwszym gwizdkiem było jasne, że Bayern chce
zostawić po sobie mocny akcent. Kompany dokonał pięciu zmian w porównaniu do
remisu z Mainz, stawiając m.in. na Jonasa Urbiga w bramce oraz duet stoperów
Dayot Upamecano – Jonathan Tah. Od początku to goście narzucili tempo, długo
utrzymując się przy piłce i zamykając Heidenheim na własnej połowie.
Przewaga Bayernu przyniosła efekt w 15. minucie. Po dobrze
rozegranym rzucie rożnym Michaela Olise piłkę głową przedłużył Tah, a Josip
Stanišić z bliskiej odległości skierował ją do siatki. Był to gol w pełni
zasłużony, będący konsekwencją wysokiego pressingu i cierpliwej gry pozycyjnej
mistrzów Niemiec.
Heidenheim próbował odpowiadać pojedynczymi kontrami, jednak
defensywa Bayernu zachowywała spokój. W 32. minucie goście ponownie uderzyli.
Po zamieszaniu w polu karnym i ponownym dośrodkowaniu Hirokiego Ito, piłka
trafiła pod nogi Olise, który popisał się znakomitym, akrobatycznym
wykończeniem z bliskiej odległości. Do przerwy Bayern prowadził 2:0 i w pełni
kontrolował wydarzenia na boisku.
Ten sam obraz gry w drugiej połowie
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Bayern wyszedł
z szatni z dużą energią i szybko mógł podwyższyć prowadzenie. W 53. minucie
Harry Kane, pełniący po raz pierwszy rolę kapitana w meczu ligowym, huknął w
słupek po sprytnym obrocie w polu karnym. Chwilami brakowało tylko kropki nad
„i”.
Heidenheim miał swoje momenty nieco później. W 69. minucie
Arijon Ibrahimović, wypożyczony z Bayernu, nie wykorzystał dobrej okazji,
strzelając nad poprzeczką. Kilka minut później Jonas Urbig musiał wykazać się
czujnością przy strzale Stefana Schimmera, zachowując czyste konto.
Końcówka spotkania należała jednak do gości. W 86. minucie
Bayern rozegrał podręcznikową akcję prawą stroną boiska – Kane, Stanišić i
wreszcie Luis Díaz, który strzałem głową ustalił wynik na 3:0. W doliczonym
czasie gry Kane postawił kropkę nad „i”, zdobywając czwartego gola po spokojnym
wykończeniu akcji i notując setny udział przy bramce w Bundeslidze.
Bayern zakończył rok w wielkim stylu – z 41 punktami po 15
kolejkach, imponującą formą i wyraźnym sygnałem, że wiosną ponownie będzie
drużyną do pokonania.
Komentarze