DieRoten.pl
Reklama

Wywiad z Paulem Breitnerem

fot.
Reklama

Jeszcze pięć zwycięstw i FC Bayern będzie mistrzem Niemiec. Tym samym już teraz można rozpocząć przygotowania do wielkiej fety z okazji zdobycia mistrzowskiej patery. ‘TZ’ już popytało w tej kwestii Paula Breitnera.

Czy ratuszowy balkon jest już zarezerwowany?
„Wychodzę z tego założenia, że już jest. Nie sadzę, że panowie i panie z urzędu są przesądni. Sam również zaliczam się do osób, które składają życzenia na dwa dni przed urodzinami. Myślę, że na pięć lub cztery spotkania przed końcem sezonu będziemy mogli się cieszyć ponownie z mistrzostwa. A mam coś jeszcze powiedzieć?”

Tak, proszę!
„Tego chce też każdy kibic FC Bayernu. Najlepiej już w Boże Narodzenie chciałbym z przewagą 15 punktów patrzeć przez lornetkę na rywali. Kibic Bayernu nie chce aby jego zespół został mistrzem w 34 kolejce w 94 minucie – to nie jest przecież ‘mia san mia’. Teraz jednak jesteśmy ponownie ‘mia’”.

Co jest tego powodem?
"Zarząd wyciągnął po raz kolejny odpowiednie wnioski. Jednym z nich był na pewno Javi Martinez, do którego na początku wszyscy poza zarządem byli sceptycznie nastawieni, a teraz udowadnia swoją wartość. Wtedy była to krótka piłka, powiedzieliśmy, że go chcemy i potrzebujemy. Ugryźliśmy w to gorzkie jabłko i zapłaciliśmy te 40 mln euro. Ten chłopak ewoluował już na światowej klasy piłkarza i będzie się na pewno dalej rozwijał”.

Również zatrudnienie Dante było idealnym strzałem.
„Jakim on emanuje spokojem i charyzmą! Nie jest on też jakimś szalonym dyrygentem, który lata i krzyczy. On prowadzi zawodników na swój własny sposób, co się też sprawdza. Do tego dochodzą jeszcze Mario Mandzukic i Xherdan Shaqiri. Teraz jesteśmy pierwszy raz w tym miejscu, w którym chcieliśmy być od bardzo dawna. Na każdej pozycji mamy dwóch klasowych zawodników”.

I tym samym zawodnicy jak Gomez czy Robben siedzą na ławce…
„Dokładnie, w każdym innym klubie byłby to Hollywood. Dochodziło by do teatru. U nas nie ma to miejsca. Oczywiście czasem się pojawi jakiś niezadowolony piłkarz, ale to jest to czego potrzebujemy. Przecież gdyby tacy zawodnicy jak Arjen czy Mario nie akceptowali też czasem ławki rezerwowych – to można byłoby powiedzieć, że pomylili powołania. Poza tym, w momencie gdy dostają szansę do gry to muszą ją wykorzystać aby na dłużej zagościć w składzie. My mamy taką ławkę, a taka ławka na koniec sezonu decyduje ile tytułów dany klub zdobędzie”.

Matthias Sammer nawoływał ostatnio na ponowne skoncentrowanie się na sobie, a nie na innych. Czy dla Pana ostatnio też za dużo mówiło się o Made In China?
„A kogo ta chińska debata w ogóle interesuje? FC Bayern po dwóch latach znowu przegonił Borussię Dortmund. To przecież takie ludzkie, że jest się wtedy niezadowolonym i ma zły humor co powoduje dziwne komentarze, których się potem żałuje. To normalne, że czasem ktoś  po porażce powie coś takiego. A co będzie z Jurgenem Kloppem? Nic! Pokazał tylko swoje rozgoryczenie, a to jest też częścią piłki”.

Źródło: tz.de

Źródło:
Serek

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...