DieRoten.pl
Reklama

Wywiad z Generałem

fot. J. Laskowski / G. Stach
Reklama

W dzisiejszym, specjalnym niedzielnym, wydaniu niemieckiej gazety BILD ukazał się wywiad z Ottmarem Hitzfeldem. Nasz trener odpowiedział na szereg pytań dziennikarzy, w których opowiadał między innymi o wartości Tytana dla drużyny jak i o wcześniejszych czasach ze swego życia.

BILD am SONNTAG: Panie Hitzfeld, manager Uli Hoeneß tłumaczył, że Bayern wcale nie jest „naddrużyną”. Z kolei Oliver Kahn cieszy się, że pierwsza euforia już minęła. Jak silna jest obecnie Pańska drużyna w rzeczywistości?

Ottmar Hitzfeld(58): Pierwsze podsumowanie wypada „na plus”. Trzy zwycięstwa, dwa remisy, a w tym sezonie jeszcze nie rozczarowywaliśmy. Porażki są jednak częścią życia, a Bayern nie będzie tu stanowił wyjątku.

Jaki procent swoich możliwości osiągnął obecnie Bayern?

Jest to już wysoki poziom, oscylujący przy 75, 80%.

Jak ważny dla drużyny jest Oliver Kahn?

Nie można go dostatecznie docenić. Szczególnie teraz, gdy jest tyle nowych zawodników, potrzebni są nam liderzy. On w dalszym ciągu reprezentuje klasę światową.

Jednak Karl-Heinz Rummenigge mówił latem, że Kahn jest osobą negatywną, za bardzo dąsającą się…

Tak było w poprzednim sezonie, jednak jak niby miał być nastawiony pozytywnie przy tej słabej grze w zeszłym sezonie? Niee, to nie było możliwe.

Czy tłumaczył mu Pan jeszcze raz jego zadania?

To akurat robię ze wszystkimi. Jednak Oliemu tłumaczyłem, że musi od niego emanować pozytywna energia, po to, aby mógł kierować drużyną. W końcu to jego ostatni sezon.

Możliwe, że i Pański. Zapowiedział Pan, że o nowym kontrakcie nie będzie mowy przed marcem 2008 roku.

Myślę, że jest to racjonalnym rozwiązaniem. Mam kontrakt na rok, dla klubu ma to w sumie większe plusy niż dla mnie.

Jednak?

Dla mnie nie liczy się długoterminowość, tą chciałem będąc młodym trenerem. Wtedy chciałem wiedzieć, co będzie ze mną przez najbliższe trzy lata. Teraz z kolei ten rok jest dla mnie darem. Gdybym miał dwuletni kontrakt, to czułbym dwa lata presji. Teraz już wiem: jeśli pójdzie dobrze, to zastanowię się nad kontynuacją. Jeśli nie pójdzie dobrze, mogę po prostu skończyć. Z psychologicznego punktu widzenia jest to ogromnym plusem.

Czy wymagało to adaptacji, aby przekonać się, że krótszy kontrakt jest lepszy od długotrwałego?

Ułatwił mi to mój wiek, doświadczenie i pewna niezależność finansowa. Do tego dochodzi świetna praca przez 2,5 roku, jako ekspert w telewizji Premiere. Było to wielką frajdą, to był piękny czas.

Wygląda na to, że czas spędzony w Premiere Pana uspokoił…

Właśnie to chciałem przez to powiedzieć: w każdej chwili mogę zrezygnować z tej pracy i być w dalszym ciągu szczęśliwym, to jest bardzo uspakajające. Nie miałem odczucia na zasadzie "głodu narkotykowego” podczas przerwy w pracy trenera. Może zabrzmi to dziwnie, ale byłem chyba bardziej szczęśliwy niż przedtem.

A teraz?

Wiele rzeczy się zmieniło. Nigdy bym nie pomyślał, że praca, jako trener sprawiłaby mi taka radość.

Trzeba podkreślić, że miesiącami majsterkował Pan, aby drużyna była w komplecie.

Zgadza się, to było wielkim wyzwaniem, czasem bardzo napiętym i ciekawym. Nigdy nie zapomnę jak w marcu zapisywaliśmy nazwiska piłkarzy na tablicy. Pomyślałem sobie wtedy: ojej, ale będzie ciężko! Jednak, jeśli ściągniemy ich wszystkich, to skompletujemy wspaniały zespół. W memencie, gdy kadra była kompletna, zdałem sobie sprawę, że jeszcze nigdy nie mogłem się tak bardzo doczekać na nowy sezon.

Ta radość, ten entuzjazm, czy jest to czymś nowym?

Tak, z pewnością. W przeszłości, jako młody trener miałem obawy, co do mojej egzystencji. Nawet w chwili osiągnięcia sukcesu, w głowie miałem myśli:, jeśli w najbliższych trzech latach nie osiągniesz sukcesu to wylecisz!

Jednak finansowo musiał Pan wtedy się zabezpieczyć.

Nie. W wieku 40 lat nie mogłem pozwolić sobie na niepracowanie. Wtedy musiałem się bardzo ograniczać. Moje obawy, co do mojej egzystencji były bardziej ukierunkowanie do mojej pracy. Często zadawałem sobie pytanie, czym będę się zajmował mając 43 lata. Powrócę do wyuczonego zawodu? Niee, nie było takiej opcji. Czego innego z kolei się nie wyuczyłem.

Miał Pan takie wątpliwości?

W ten sposób myślałem mając nawet 45 lat. Jako trener musisz pracować jeszcze przez 20 lat. Ile razy musisz w tym czasie rozpoczynać nową prace? Jako trener będziesz w przyszłości mierzony miarą sukcesu. Trenerzy bardzo szybko popadają w zapomnienie. To wszystko jest takie krótkotrwałe. To jest ogromnym ciśnieniem – cały czas musisz osiągać sukces, w przeciwnym razie wylecisz.

Czy uległo to zmianie w 1997 roku, gdy zdobył Pan z BVB Ligę Mistrzów?

Nie były to już obawy, co do mojej egzystencji. Jednak ciśnienie pozostawało, również, jako trener Bayernu je odczuwałem. Na koniec byłem wypalony psychicznie, to był bardzo ciężki okres.

Mimo wszystko w 2004 roku odszedł Pan, nie z własnej woli, z klubu.

Nie odszedłbym, bo mam poczucie odpowiedzialności. W końcu miałem jeszcze kontrakt, ale nie czułem się dobrze. Nie mogłem się nawet cieszyć z dubletu zdobytego rok wcześniej. Tak naprawdę jest to dziwne, ale dopiero teraz widzę, jak bardzo byłem wypalony.

I wtedy zwolnił Pana Uli Hoeneß.

Tak, do dziś jestem mu za to wdzięczny. Wtedy pracowałem z całych sił, jednak brakowało mi radości.

Jak czuje się Pan, widząc siebie z dawnych czasach?

Nie często się to zdarza. Jednak poprosiłem Premiere o krótkie podsumowanie mojej kariery od 2001 roku, aby wykorzystać ją do wykładów, jakie udzielam.

Ma Pan na myśli te dramatyczne chwile, gdy najpierw Schlake było mistrzem, a dopiero później triumfował Bayern?

Dokładnie. Wtedy to było zamieszanie. Cały czas prowadzi Schalke, już widzi siebie w roli mistrza, aż tu nagle w ostatnich sekundach pada bramka. Gdy to widzę to w dalszym ciągu odczuwam dreszcze. Na sam koniec filmu muszę jednak patrzeć na podłogę, bo napływają mi łzy do oczu. Wtenczas zawsze jestem podenerwowany. Te całe napięcie wraca jak bumerang.

Dlatego, że wcześniej nigdy się Pan z tym nie uporał?

Wtedy nie było to możliwe, ponieważ myślałem już o następnym meczu. Dlatego te 2,5 roku przerwy były takie wspaniałe. Wiele się podczas tego okresu nauczyłem.

Co czyni Pana dziś innym trenerem?

Na przykład oddałem część odpowiedzialności. Mój sztab trenerski jest większy, a ja sam muszę przygotować mniej zajęć. Mogę bardziej skoncentrować się na taktyce i wyszkoleniu drużyny. Bardziej oddzielam życie prywatne od pracy. Wole pół godziny dłużej siedzieć na Säbener Staße, niż dokańczać coś w domu.

Czy cos jeszcze?

Ćwiczę na siłowni, chodzę na saunę, wcześniej tego nie robiłem. Bardziej skupiam się na mojej wewnętrznej równowadze, robię określone ćwiczenia oddechowe, aby odreagować trochę. Jednak treningi medytacyjno-odprężające robiłem już wcześniej.

Jeszcze tylko jedno pytanie odnośnie Pańskiej przyszłości: czy temat – Reprezentacja, to dział zamknięty definitywnie?

Na pewno, ten temat nie istnieje. Dziś gra już całkiem nowa generacja. A z Jogim Löwem wszystko układa się wspaniale. Chciałbym, żeby on jeszcze z 10 lat był trenerem reprezentacji.

Źródło: bild.de



Kliknij i obstawiaj mecze Bayernu Monachium przez internet
Źródło:

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...