Bayern Monachium ma za sobą kolejne spotkanie w sezonie 2025/26. Tym razem mowa o spotkaniu w ramach rozgrywek krajowego DFB Pokal.
W ramach 1/8 finału Pucharu Niemiec, Bayern Monachium pokonał wczoraj Union 3:2. Bramki dla FCB zdobyli Kane oraz Ansah i Leite (samobójcze gole). Tradycyjnie już po ostatnim gwizdku, na pytania dziennikarzy odpowiadali piłkarze i trenerzy.
Vincent Kompany:
– Jestem zadowolony z pierwszej połowy. Uważam, że zagraliśmy wtedy bardzo dobrze. Druga połowa była jednak pełna walki. Bardzo dobrze broniliśmy stałych fragmentów gry i straciliśmy kilka pechowych bramek. Ostatecznie liczy się jednak awans i mam nadzieję, że uda nam się przejść jeszcze wiele rund, a wtedy nikt nie będzie rozmawiał o tym, jak doszło do zwycięstwa. Teraz mamy jeszcze cztery mecze do przerwy zimowej i chcemy je rozegrać z dużą energią.
Joshua Kimmich:
– W ciągu ostatnich pięciu, sześciu lat za każdym razem przed zimą kończyliśmy udział w Pucharze Niemiec. Dlatego dzisiaj bardzo ważne było, abyśmy osiągnęli sukces. W tym roku naszym celem jest ponowne przybycie do Berlina, a dzisiejsze zwycięstwo było bardzo ważne. W pierwszej połowie graliśmy dobrze, ale druga połowa nie była już tak atrakcyjna dla widzów. Było dużo stałych fragmentów gry, dużo pojedynków, dużo rzutów z autu i rzutów rożnych, ale mało elementów gry. Było to jednak bardzo emocjonujące, dlatego radość była tak wielka.
Harry Kane:
– To dla nas dzisiaj bardzo ważne. W ostatnich latach nie radziliśmy sobie zbyt dobrze w pucharze. Trzeba przetrwać takie mecze, to była ciężka walka. Takie zwycięstwa dodają pewności siebie. Dzisiaj daliśmy z siebie wszystko. Nie wiem, dlaczego w drugiej połowie znaleźliśmy się pod taką presją. Uderzyłem przeciwnika w twarz przed rzutem karnym, ale i tak była to trudna decyzja. Takich sytuacji jest wiele. Cieszymy się z awansu i z takim nastawieniem wkraczamy w nową rundę pucharową w nowym roku.
Steffen Baumgart:
– Przeważa rozczarowanie, zwłaszcza ze względu na dobry występ. Pomimo ciosów, które otrzymaliśmy, dobrze sobie radziliśmy, zwłaszcza w drugiej połowie, i nie poddaliśmy się. Niestety, ostatecznie to nie wystarczyło i dlatego jesteśmy trochę rozczarowani. Być może jutro spojrzymy na to nieco inaczej i powiemy: nie było tak źle.
Komentarze