Lukas Podolski, były piłkarz Bayernu i Arsenalu, a dziś weteran Górnika Zabrze, opowiada przed hitem Ligi Mistrzów o swoich wspomnieniach z Monachium i Londynu, relacji z wielkimi trenerami oraz aktualnej formie drużyny Vincenta Kompany’ego.
40-letni mistrz świata z 2014 roku wciąż jest czynnym zawodnikiem Górnika Zabrze, do którego wrócił w 2021 roku – decyzja ta była dla niego kwestią serca. Poza boiskiem prowadzi wiele biznesów, od lodziarni po festiwale, ale jak sam przyznaje, piłka nożna nadal jest jego największą miłością.
W bogatej karierze Podolski występował m.in. w Bayernie Monachium, Arsenalu, 1. FC Koeln, czy Galatasaray. Przed starciem Bayernu z Kanonierami opowiedział nam o Londynie, Wengerze, Artecie, Lennarcie Karlu oraz pewnym podobieństwie do Cristiano Ronaldo.
Zapytany o zdjęcia z Arsène’em Wengerem na Instagramie, ale i fotografie w koszulce Bayernu, Podolski usłyszał pytanie: komu będzie kibicował? Odpowiedział bez wahania:
– Oczywiście, będę kibicował obu drużynom. Ale w Bayernie spędziłem fantastyczny czas, który media często przedstawiają negatywnie z perspektywy czasu. Spędziłem trzy lata w Monachium i czułem się bardzo komfortowo zarówno na boisku, jak i poza nim. Nigdy nie zapomnę na przykład mojego debiutu w Lidze Mistrzów. Miałem okazję uczyć się od takich osobowości jak Uli Hoeness, Karl-Heinz Rummenigge, Ottmar Hitzfeld, Jupp Heynckes i Felix Magath. To był ważny etap w mojej karierze, a przede wszystkim bardzo pouczający. Do dziś zachowałem tę asertywność i siłę psychiczną. Jestem dumny, że grałem dla największego klubu w Niemczech i byłem częścią rodziny Bayernu.
Co najbardziej podoba mu się w Bayernie Vincenta Kompany’ego? Podolski chwali styl gry i atmosferę w drużynie:
– Oczywiście, regularnie oglądam mecze Bayernu, zawsze trzymam kciuki. Coś wisi w powietrzu, że ten sezon może być udany. To, co robią w tej chwili, jest naprawdę dobre. Grają bardzo dominująco, to prawdziwa drużyna. Wszyscy walczą i biegają dla siebie, atmosfera wydaje się dobra. Tylko w ten sposób można odnieść sukces.
Komentarze