DieRoten.pl
Reklama

Martinez: Sido jest super!

fot. Ł. Skwiot (wszystkie prawa zastrz.)
Reklama

Javi Martinez o muzyce, karcianych sztuczkach i o tym, co zachwyciło go w Monachium.

 

 

tz.de: Hola Señor Martinez, czy powinienem powiedzieć: „Servus, Javi”?

JM: Rozumiem oba powitania, więc: Servus!

 tz.de: Jak idzie Ci nauka niemieckiego?

JM: Całkiem dobrze, nawet lepiej niż tego oczekiwałem. Biorę codziennie półtoragodzinne lekcje języka. Oglądam też wywiady i filmiki z innymi zawodnikami, więc niedługo będę też mógł odpowiadać przed kamerą. Jednak wczoraj nie przyszedłem na zajęcia, mam nadzieję, że nauczycielka nie będzie bardzo zła.

tz.de: Rozumiesz wszystkich zawodników?

JM: Właściwie to tak, może za wyjątkiem „Tygrysa”.

tz.de: Mówisz o asystencie trenera Hermannie Gerlandzie?

JM:  Tak, ale koledzy mówią, że sami nie bardzo go rozumieją. To mnie trochę uspokaja (śmiech). Mogę Ci coś powiedzieć?  

tz. de: Proszę bardzo

JM: Uwielbiam niemiecką muzykę. Znasz „Bilder im Kopf”? (włącza utwór w telefonie)

tz.de: Słuchasz Sido?

JM: (przytakuje w rytm) Tak, on jest super. Hiszpańska muzyka nie jest zbyt popularna w naszej szatni.

tz.de: Jesteś muzykalny?

JM: Kiedyś grywałem na hiszpańskiej gitarze, kilka melodii pamiętam do dziś. Ale nie przyniosłeś ze sobą gitary?

tz.de: Nie, ale mam za to talię kart. Masz dobrą rękę do sztuczek karcianych, prawda?

JM: To prawda, jednak od czasu MŚ nie mam czasu na ćwiczenie. (prezentuje trik)Widzisz? Ręka czarodzieja jest szybsza niż ludzkie oko.

tz.de: Nieźle! Wydajesz się być tu zaaklimatyzowany.

JM: Tak, Monachium jest świetne, a szczególnie okolice uniwersytetu. Chętnie tam bywam. A jeśli chodzi o FC Bayern to nie musze chyba nic mówić. Nie śniłem nawet o graniu dla takiego klubu.

tz.de: Nie tęsknisz za ojczyzną?

JM: Bardziej tęsknie za słońcem. No i za talerzem szynki na tarasie z widokiem na morze. To jest coś. Nie chcę żeby brzmiało to jakbym narzekał. Monachium jest wspaniałe, ale jest po prostu czymś innym, do czego byłem przyzwyczajony. Kilka rzeczy mnie zadziwiło.

tz.de: Co takiego?

JM: Ludzie w Monachium mają do siebie niesamowite zaufanie. Na przykład automaty z gazetami: Ufa się, że ktoś wrzuci pieniądze za gazetę. W Hiszpanii byłoby to nie do pomyślenia. Także hałas jest tu inny. Kiedy byłem z przyjaciółmi na ulicy, wydawało mi się jakbyśmy krzyczeli do siebie. Ludzie są tu cichsi i pełni szacunku.

tz.de: Więc jak żyje się w Twojej ojczyźnie?

JM: Ayegui to wioska pośród gór. Przyjaźnie, jakie zawarłem w dzieciństwie są takimi na całe życie. W wakacje moje życie wyglądało tak: wychodziłem z domu o 10 rano a wracałem o północy. Mama zawsze mi mówiła: „Rób co chcesz, ale wróć do domu zdrowy”. I tak było, czasem wracałem z większą ilością pieniędzy, niż dawała mi na jedzenie. Zawsze pytała jak ja to robię.

tz.de: I jak to robiłeś? Zarabiałeś na sztuczkach karcianych?

JM: Trochę tego, trochę tamtego. Często kończyło się to szlabanem. Kiedyś podpaliłem prześcieradło. Wpadłem wtedy do pokoju krzycząc: „Pożar!”. Wszystko, co wisiało na suszarce poszło z dymem. Wezwano nawet straż pożarną.

tz.de: Znajdowałeś czas na piłkę nożną?

JM: Na to zawsze znajdzie się czas. Zwykle graliśmy na boisku dla trampkarzy ze starszymi zawodnikami.

tz.de: Kto był wtedy Twoim idolem?

JM: Mój brat, który grał wtedy w drugiej lidze. Myślałem sobie: Też kiedyś będę taki dobry. Przez niego nie zostałem bramkarzem.

tz.de: Bramkarzem?!

JM: Zawsze chciałem nim być. Moi przyjaciele sądzili, że mam ten „gen bramkarza”. Jednak pewnego dnia założyłem się ze swoim bratem. Powiedział: Strzelę Ci 10 karnych. Jeśli obronisz chociaż jednego- zostaniesz bramkarzem. Strzelił wszystkie dziesięć.

tz.de: Zatem zawdzięczasz swoją karierę bratu?

JM: Może byłbym teraz światowej klasy bramkarzem…(śmiech)

tz.de: Znałeś już wtedy FC Bayern?

JM: Oczywiście, znałem wtedy wszystkie hiszpańskie drużyny, a do tego AC Milan, Manchester United i  Bayern. Jeden ze starszych chłopaków powiedział mi: „ Będziesz grał dla Bayernu”. To zapadło mi w pamięć i kiedy transfer był już dogadany zadzwoniłem do niego. Niestety nie pamiętał tego, co wtedy powiedział.

tz.de: Czyli nie wahałeś się przyjmując ofertę z Monachium.

JM: Nie. Zawsze wiedziałem, że chcę wyjechać, poznać nowe kraje i kultury. W końcu się to spełniło. Miałem dobry sezon i zainteresował się mną Bayern. Taka okazja nie zdarza się dwa razy, dlatego natychmiast się stamtąd wyrwałem. I to samo zrobię teraz.

tz.de: To znaczy?

JM: Zaraz zaczyna się lekcja niemieckiego, więc musze lecieć. Już i tak jedną opuściłem. Servus!

Źródło:
Yrttinen28

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...