Javi Martinez to bez dwóch zdań wzór dla wielu młodych piłkarzy, jeśli mowa o lojalności i oddania dla klubu. W końcu Hiszpan występuje w FCB już od 2012 roku.
Ostatnio hiszpański pomocnik udzielił obszernego wywiadu dla francuskiego „beIN Sports”, w którym odniósł się między innymi do swojej dotychczasowej przygody z Bayernem Monachium.
Javi Martinez dał jasno do zrozumienia, iż trafiając do FCB dostąpił wielkiego zaszczytu i choć jego rola w poprzednim sezonie stała się bardziej drugorzędna, to mimo wszystko weteran bawarskiego klubu akceptuje ją i wyraża pełną gotowość i chęć niesienia pomocy drużynie, jeśli jest potrzebny.
− To mój 9. sezon w Bayernie i to prawda, że dostąpiłem zaszczytu mogąc zostać tutaj przez tyle lat, w jednym z największych klubów w Europie. W ostatnim sezonie straciłem trochę na znaczeniu, odgrywając bardziej drugorzędną rolę, ale akceptuję to. Zawsze staram się pomóc drużynie, za każdym razem, gdy trener daje mi kilka minut, staram się je wykorzystać. Muszę być gotowy do pomocy, kiedy trener chce ze mnie skorzystać - w każdym meczu − powiedział Martinez.
− Bayern to klub z historią, zaś ja miałem to szczęście, że trafiłem tutaj z Athletico Bilbao, który działa również jak rodzina. Kiedy tu trafiłem, miałem pewne wątpliwości co do tego, co znajdę w Bayernie, lecz znalazłem klub, który jest taki jak Athletic Bilbao − rodzinny klub, gdzie każdy piłkarzy i każdy inny służy Ci pomocą, gdzie czujesz się jak w domu − mówił dalej.
W dalszej części wywiadu Javiego Martineza zapytano również, który francuski piłkarzy wywarł na nim największe wrażenie w trakcie swojej dotychczasowej kariery. Hiszpan bez chwili namysłu wskazał na legendarnego Francka Ribery'ego.
− To Franck Ribery, który zrobił na mnie największe wrażenie, zarówno na boisku, jak i poza nim, to niesamowity piłkarz i człowiek w ogóle. Jestem szczęśliwy, że miałem z nim tak wspaniałe relacje w Bayernie. Jesteśmy bardzo blisko siebie. To jedna z najwspanialszych osób, którą spotkałem na mojej drodze w trakcie kariery piłkarskiej − podsumował Javi Martinez.
Komentarze