DieRoten.pl
Reklama

Mario vs Mario! Może być tylko jeden!

fot. x
Reklama

Do przypomnienia o sobie i włączenia się do walki o pierwszy skład Mario Gomez potrzebował jedynie 26 sekund!  W 66 minucie, chwilę po wejściu na boisko, podczas pierwszej swojej akcje zeszłoroczny wicekról strzelców ustalił końcowy wynik na 5:0. Taki powrót do występów w lidze jest imponujący. On sam – przy bramce eksplodowały we mnie wszystkie emocje. Przy radości z bramki całe trzy miesiące rehabilitacji dały o sobie znać. To był piękny moment.

Piękny dla Gomeza, ale ciężki dla Mario Mandzukica, który poprzez słabą grę musiał opuścić boisko, ustępując miejsca swojemu imiennikowi. Po samym meczu Chorwat wybiegł ze stadionu, nie mówiąc przy tym ani słowa. Mimo, iż mając na koncie 9 goli przoduje w klasyfikacji strzelców, to prawdopodobnie jego stałym miejscem stanie się ławka rezerwowych.

Gomez kontra Mandzukic: there could be only one! Jak brzmi słynny już cytat z filmu “Nieśmiertelny”.
Niemiec wypowiada się dyplomatycznie – muszę być spokojny. Mario Mandzukic swoją robotę robi świetnie, podobnie jak Claudio Pizarro. Ja też postaram się robić to samo. Fajnie, gdy trener ma aż tyle możliwości.

Jupp Heynckes cieszy się wraz z Gomezem – cieszę się dla Mario. To świadczy jak wspaniale pracował przez ostatnie miesiące podczas rehabilitacji.

Chwilę po kontuzji, pod koniec sierpnia trener mówił, że darzy swojego napastnika wielkim zaufaniem – on musi być tylko w formie. Jeśli jest w formie i pokazuje jakość gry, to jest moim napastnikiem nr 1.

Aby podmurować słowa trenera i dać znać konkurencji, że wrócił, wystarczyło mu 26 sekund.

 

Źródło:
kornkage

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...