DieRoten.pl
Reklama

LewanGOALski Show! Wymęczone zwycięstwo FCB we Freiburgu

fot. Ł. Skwiot (wszystkie prawa zastrz.)
Reklama

W meczu 17. kolejki Bundesligi Bayern Monachium pokonał na wyjeździe SC Freiburg 2:1. Obie bramki dla klubu ze stolicy Bawarii zdobył Robert Lewandowski.

Dzięki dwóm bramkom Robert przegonił Giovane Elbera w klasyfikacji strzeleckiej wszech czasów zawodników spoza Niemiec. Polak zajmuje obecnie drugie miejsce tuż przed innym legendarnym zawodnikiem Bayernu, Claudio Pizarro.

Mimo zwycięstwa o grze „Bawarczyków” nie można powiedzieć zbyt wiele dobrego. Przez większość czasu podopieczni Carlo Ancelottiego męczyli się, zaś bramka na wagę trzech punktów została zdobyta w doliczonym czasie gry.

 

Vidal od początku

W porównaniu z poprzednim ligowym starciem z RB Lipsk Carlo Ancelotti zdecydował się dokonać zaledwie jednej zmiany. Kontuzjowanego Thiago Alcantarę zastąpił Thomas Mueller. Włoch ponownie zastosował ustawienie 4–2–3–1.

Warto podkreślić, że po długiej przerwie do kadry „Bawarczyków” powrócił Kingsley Coman, który wyleczył już kontuzję odniesioną podczas ostatniego zgrupowania francuskiej reprezentacji narodowej. Na ławce znalazł się również między innymi Franck Ribery czy Joshua Kimmich.

Mistrzowie Niemiec wybiegli na boisko w następującym ustawieniu: Manuel Neuer w bramce, David Alaba, Mats Hummels, Javi Martinez oraz Philipp Lahm w obronie. Dwójkę środkowych pomocników tworzyła para Arturo Vidal i Xabi Alonso.

Na lewym skrzydle wystąpił niezwykle dynamiczny Douglas Costa, który raczył nas w dzisiejszym szlagierze swoimi rajdami i świetnymi sztuczkami technicznymi. Po jego przeciwnej stronie zagrał Arjen Robben. Funkcję napastnika pełnił Robert Lewandowski, zaś za jego plecami Ancelotti postanowił umieścić Thomasa Muellera.

Beniaminek jak Barcelona

Po pierwszym gwizdku arbitra Manuela Grafe obie ekipy ruszyły do ataku. Tempo gry w pierwszych minutach było bardzo szybkie. Podopieczni Christiana Streicha od samego początku pokazywali, że mimo przepaści dzielącej ich od „Bawarczyków”, nie mają zamiaru się tak łatwo poddawać.

Gospodarze nie zamknęli się na własnej połowie – wręcz przeciwnie! Wysoki pressing i doskonała gra w środku pola przysporzyła ekipie z Monachium sporych problemów. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że Freiburg bardzo szybko wymieniał piłkę i robił to ponadto dokładnie.

W 4. minucie byliśmy świadkami przepięknej akcji beniaminka, który niczym Barcelona Pepa Guardioli sprzed kilku lat rozklepała ustawionych przed swoim polem karnym „Bawarczyków”. Grifo dograł piłkę do Haberera, który bez chwili namysłu uderzył piłkę w stronę Manuela Neuera, który był bez szans wobec uderzenia napastnika SCF.

Po objęciu prowadzenia gospodarze nie zamierzali odpuszczać. Podrażnieni stratą bramki podopieczni Carlo Ancelottiego również próbowali zagrozić bramce Schwolowa. Już kilka minut później w dogodnej sytuacji znalazł się Arjen Robben, jednakże uderzona przez Holendra piłka poszybowała wysoko nad bramką.

Cios za cios

Po kwadransie gry sytuacja na boisku nieco się uspokoiła, ale nadal mogliśmy liczyć na szybkie akcje a także kontrataki. Przez większość czasu piłka znajdowała się w środku pola, gdzie Bayern miał wciąż spore problemy z odważna grą Freiburga.

Pierwszą dogodną sytuację goście z Monachium mieli już w 27. minucie, kiedy to piłkę w polu karnym otrzymał Arturo Vidal. Chilijczyk precyzyjnie uderzył tuż przy słupku, lecz niemiecki golkiper w kapitalny sposób wybronił uderzenie pomocnika i sparował piłkę na rzut różny.

W 35. minucie stało się to, na co czekali wszyscy kibice Bayernu Monachium – Douglas Costa dograł idealną piłkę z rzutu rożnego w pole karne, gdzie czekał już Robert Lewandowski. Polak urwał się obrońcom SCF i zdobył swojego 13. gola w tym sezonie! Chwilę później „Lewy” mógł zdobyć swoją drugą bramkę, lecz sędzia dopatrzył się minimalnego spalonego.

Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie i obie ekipy udały się na przerwę do swoich szatni. Za pierwszą część spotkania należy pochwalić obie ekipy, które zapewniły nam wielkie widowisko po tak długiej przerwie od rozgrywek ligowych.

Bayern próbuje i próbuje

Po wznowieniu gry w drugiej części spotkania obie ekipy wyszły w tym samym ustawieniu. Już od samego początku można było zauważyć chęć zdobycia przez piłkarzy „Gwiazdy Południa” drugiej bramki, jednakże świetnie dysponowani w tym dniu zawodnicy Freiburga nie pozwalali na zbyt dużo.

W 47. minucie Robben zagrał idealną piłkę w szesnastkę do Thomasa Muellera, lecz Niemiec został w porę powstrzymany przez obronę SCF. Kilka minut później Arturo Vidal opuścił boisko, trzymając się za żebro, a na plac gry wszedł Joshua Kimmich.

Mistrzowie Niemiec robili wszystko, aby przebić się przez zasieki beniaminka, lecz było to bardzo trudne zadanie. W 55. minucie Robben w swoim stylu zwiódł obrońców i uderzył przepięknie na bramkę Schwolowa, lecz 24-letni Niemiec popisał się jeszcze lepszą paradą i po raz kolejny uchronił swój zespół.

Na kłopoty… LewanGOALski!

Po godzinie gry można było zauważyć dominację Bayernu w wielu aspektach, lecz z przewagi tej nie wynikało zbyt wiele, gdyż Freiburg skutecznie opierał się naporom monachijczykom. Lahm i spółka mieli kilka dogodnych sytuacji, lecz w większości przypadków brakowało ostatniego podania.

Widząc, co się dzieje na boisku, Ancelotti postanowił działać, wprowadzając w 71. minucie Francka Ribery'ego oraz Juana Bernata w miejsce Douglasa Costy i Davida Alaby. Chwilę później w polu karnym Bayernu przewrócił się Haberer, ale sędzia nie dał się nabrać na wymuszenie napastnika SCF i pokazał mu żółty kartonik.

Z minuty na minutę „Bawarczycy” podkręcali tempo i coraz częściej zagrażali bramce Schwolowa. Kiedy wydawało się już, że spotkanie zakończy się remisem 1:1 do akcji wkroczył Franck Ribery, który przebiegł nieco z piłką i posłał piłkę w pole karne, gdzie na futbolówkę czekał już Robert Lewandowski.

Polak w fenomenalny sposób opanował piłkę na małej przestrzeni i postanowił uderzyć – futbolówka zdołała się jeszcze odbić od słupka po czym wpadła do bramki. Kibice Bayernu zgromadzeni na Schwarzwald-Stadion wpadli w euforię! „LewanGOALski” uratował tym samym zwycięstwo i zapewnił swoim kolegom kolejne trzy punkty.

W ostatniej minucie doliczonego czasu gry bramkę na 3:1 mógł zdobyć jeszcze Arjen Robben, lecz Holender nie trafił do pustej bramki. Do akcji mistrzowie Niemiec wracają w przyszłą sobotę, zaś ich rywalem będzie Werder Brema. 

Źródło:
GabrielStach

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...