Po ostatnich zawirowaniach wokół zmiany agenta, Leroy Sane nie pojawił się w wyjściowym składzie "Die Roten" na wczorajszy mecz. Lothar Matthaeus widzi w tej decyzji sygnał ostrzegawczy, zaś Max Eberl komentuje ostatnie wydarzenia.
Decyzja 29-letniego skrzydłowego o zmianie agenta na Pini Zahaviego wywołała spore poruszenie w Monachium. W meczu pożegnalnym Thomasa Muellera z Allianz Areną rozpoczął spotkanie na ławce rezerwowych i Lothar Matthaeus nie ma wątpliwości, że to nie był przypadek.
– Kto tu nie doszukuje się drugiego dna… To moim zdaniem mała zemsta klubu. Pokazanie: z nami nie zadzierasz! – komentował legendarny Niemiec.
Leroy Sane pojawił się na boisku w 62. minucie gry, co spotkało się z mieszaną reakcją trybun, dało się słyszeć nawet gwizdy. Max Eberl przyznał jednak, że były to nieliczne głosy i w pełni zrozumiałe emocje fanów.
Emocji z pewnością nie brakuje również wśród sterników monachijskiego klubu, których zupełnie zaskoczyła zmiana agenta przez Sane.
– Musimy się teraz odnaleźć w nowej sytuacji. Sane może wybrać dowolnego doradcę, to jego prawo. Ta zmiana przyszła dla nas niespodziewanie. Zobaczymy, czy uda się nam wypracować porozumienie – powiedział Eberl.
REKLAMA
Komentarze