DieRoten.pl
Reklama

Reklama

Czarnecki: Arsenal nie przyjedzie na wymianę ciosów

fot. Photogenica

Już jutro o godzinie 20:45 rozpocznie się pojedynek Bayernu Monachium z Arsenalem FC. Na temat zbliżającego się spotkania porozmawialiśmy z Sebastianem Czarneckim z serwisu kanonierzy.com.

Jak opisałbyś obecną dyspozycję Arsenalu? Czy „Kanonierzy” są gotowi do tego, by wykorzystać najsłabszą od wielu lat dyspozycję Bayernu i nareszcie pokonać ich w dwumeczu?

Gdyby Arsenal znajdował się w swojej najwyższej formie, powiedziałbym, że jest w stanie konkurować z Bayernem jak równy z równym. Niestety obie drużyny nie spisują się ostatnio na miarę swoich możliwości, dlatego właśnie ten dwumecz będzie jeszcze ciekawszy. Oba zespoły stać na to, by w jednej chwili zapomnieć o wszelkich kryzysach i niepowodzeniach, by rozegrać wyjątkowy mecz i na to właśnie liczę: na wyrównany pojedynek pomiędzy dwiema ekipami, które potrafią grać świetny futbol, a nie kopaninę i festiwal zmarnowanych szans. Bayern, nawet mimo lekkiego spadku formy, w dalszym ciągu potrafi konkurować z najlepszymi i nie wierzę w to, by miał zlekceważyć Arsenal na własnym stadionie. Ba, podejrzewam, że będzie chciał wypracować sobie solidną przewagę przed rewanżem na Emirates Stadium, bo wszyscy pamiętamy, co się działo chociażby trzy lata temu, kiedy „Kanonierzy” po bolesnej porażce na własnym stadionie przyjechali do Monachium jak po swoje i odpadli jedynie bramkami na wyjeździe. Londyńczycy to ekipa, która w jednej chwili potrafi zapomnieć o swoich słabościach, by na te 90 minut wspiąć się na wyżyny. Czy będzie w stanie tego dokonać? Mam taką nadzieję.

Nie odnosisz wrażenia, że w mediach oraz w środowiskach kibicowskich mówi się głównie o problemach Bayernu, a lekceważy się bolączki Arsenalu? Siłą rzeczy przez takie zestawienia Anglicy jawią się jako lekki faworyt tego starcia.

Szczerze mówiąc, to nie wydaje mi się, by lekceważono problemy Arsenalu. Ci bardziej rozgarnięci kibice są świadomi faktu, że Bayern będzie bardzo trudno wyeliminować i to właśnie on jest faworytem dwumeczu – nawet przy rewanżu na Emirates Stadium. Nie oznacza to jednak, że „Kanonierzy” nie mają żadnych szans, bo to nie jest prawdą. Przed losowaniem fazy pucharowej pisałem, że Arsenal nie powinien się obawiać żadnego przeciwnika, nawet „Bawarczyków”. Oczywiście, że fajniej było wylosować Bayer Leverkusen, Porto czy Benficę, ale jeżeli londyńczycy chcą myśleć na poważnie o dojściu do finału i – gdybanie – ewentualnym zwycięstwie w całych rozgrywkach, muszą mierzyć się z najlepszymi, bo prędzej czy później i tak trafiliby na kogoś z tej najwyższej półki. Jasne, Bayern ma swoje problemy, ale mimo to od listopada nie przegrał żadnego meczu. Co innego Arsenal, który po drodze zaliczył kilka wpadek i przede wszystkim przegrał bardzo ważne spotkania z Manchesterem City i Chelsea. Do tego dochodzą problemy kadrowe (zwłaszcza w środku pola), nierówna forma zawodników z formacji ofensywnej i przede wszystkim słaba forma Özila, który znika w ważnych meczach. Podsumowując– nie, nie uważam, żeby to „Kanonierzy– byli faworytami tego dwumeczu, ale też pod żadnym pozorem nie skreślam ich szans na awans.

 Którego elementu gry Arsenalu Bayern powinien obawiać się najbardziej? Przewidujesz, że „Kanonierzy” postawią na wymianę ciosów, czy też będą czekali na swoją okazję?

Arsenal na pewno nie przyjedzie do Monachium jak do siebie, żeby zdominować rywala i przygwoździć go od pierwszych minut. Pamiętamy przecież spotkanie w ramach zeszłorocznej fazy grupowej Ligi Mistrzów, kiedy to „Kanonierzy” wygrali na Emirates Stadium 2:0. To Bayern dyktował tempo gry, to Bayern miał 68% posiadania piłki i to Bayern stworzył sobie więcej okazji. Arsenal był po prostu bardzo cierpliwy w swoich poczynaniach – zagrał bardzo odpowiedzialnie, cierpliwie i nie panikował, kiedy „Bawarczycy” coraz bardziej na niego naciskali. „Kanonierzy” zagrali bardzo dobrze w defensywie (co naprawdę jest rzadkością) i cierpliwie czekali na swoje okazje, co w końcu się opłaciło. Londyńczycy przecież wygrali ten mecz dopiero w ostatnich trzynastu minutach. Nie wyobrażam sobie innego scenariusza na Allianz Arenie – to Bayern będzie dominował i to on będzie stwarzał sobie więcej sytuacji. „Bawarczycy” mają wszelkie atuty ku temu, by zdominować niestabilny środek pola Arsenalu i w tym widzę ich największą siłę. Bayern powinien również przeprowadzać swoje ataki prawą flanką, ponieważ Nacho Monreal i Kieran Gibbs nie są obecnie w dobrej formie. Niezależnie od tego, czy na prawej stronie zagra Robben, Coman czy ktokolwiek inny, w pojedynku z Monrealem lub Gibbsem może mieć autostradę do bramki Čecha.

 Jak wygląda obecna sytuacja Mesuta Özila. W mediach pojawiają się informacje, że jutrzejsze spotkanie może zacząć nawet na ławce rezerwowych.

Mesut Özil od kilku meczów gra poniżej swoich możliwości, ale należy też wziąć pod uwagę fakt, że przeciwko Chelsea i Hull nie grał na swojej nominalnej pozycji. Problemy w środku pola sprawiły, że Niemiec wylądował bliżej lewej strony boiska i wymieniał się pozycjami z Iwobim, który w tej chwili jest najlepszym ofensywnym zawodnikiem w drużynie obok Alexisa Sancheza. Czytałem kilka tekstów, że Wenger jest gotowy posadzić Özila na ławce, ale jeśli mam być szczery, to zupełnie tego nie widzę. To wciąż jest zawodnik, który jednym podaniem potrafi zrobić ogromną różnicę, i nawet jeżeli nie znajduje się w najwyższej dyspozycji, to Francuz nie odstawi go od tak. Należy wziąć również pod uwagę, że Arsenal do Monachium nie przyjedzie na wymianę ciosów – raczej będzie chciał zdominować środek pola (co nie będzie łatwym zadaniem) i liczyć na kontrataki. A kto, jeżeli właśnie nie Özil, będzie w stanie zagrać dokładną prostopadłą piłkę na wybiegającego Sancheza? Oczywiście formacja bez Mesuta miałaby sens – Niemiec nie jest najlepszy w grze defensywnej, a żeby zdominować środek pola, każdy będzie musiał pracować na całej długości boiska. W takim wypadku z głębi pola rozgrywałby Xhaka, miejsce Özila zająłby Chamberlain lub Elneny, a trójka z przodu czyhałaby wyłącznie na kontrataki. Tak czy inaczej, wydaje mi się, że Mesut mimo wszystko znajdzie się w wyjściowej jedenastce.

Arsene Wenger ma możliwości zaskoczenia w jakikolwiek sposób Carlo Ancelottiego, czy jednak Francuz desygnuje do gry najbardziej przewidywalną i najmocniejszą na ten moment jedenastkę?

Jedynym zaskoczeniem mogłoby być właśnie wprowadzenie kolejnego zawodnika do środka pola kosztem Mesuta Özila. Wtedy Francis Coquelin mógłby skupić się wyłącznie na rozbijaniu ataków i nie musiałby brać się za rozgrywanie, a przed nim operowaliby Xhaka i Elneny lub mobilny Chamberlain, który potrafi bardzo szybko wyprowadzić piłkę z linii pomocy. Odsunięcie Özila wzmocniłoby środek pola defensywnie i fizycznie, ale odebrałoby jednocześnie pewien element zaskoczenia w postaci nieszablonowych podań reprezentanta Niemiec. Wtedy, jak już wcześniej wspominałem, rolę rozgrywającego musiałby przejąć Granit Xhaka, który umie rozciągnąć grę świetnym przerzutem, ale ostatnimi czasy miewa duże problemy z myśleniem i agresją w kluczowych momentach meczu. Nie spodziewam się, żeby Wenger przygotował więc jakieś niespodzianki personalne – jeśli już, to raczej taktyczne. Pewnym zaskoczeniem mogłoby być postawienie od pierwszej minuty na Oliviera Girouda, ale Arsenal z przodu będzie potrzebował szybkości i mobilności.

Źródło: własne
pk

Komentarze

Reklama
Trwa wczytywanie komentarzy...