W Monachium znów zrobiło się głośno o nazwisku Boatenga. Choć były obrońca Bayernu Monachium pojawił się jedynie w kontekście krótkiego stażu szkoleniowego, klub postanowił zareagować błyskawicznie — zanim rozgorzeją protesty kibiców.
Bayern Monachium oficjalnie odniósł się do doniesień dotyczących możliwego powrotu Jerome’a Boatenga na Saebener Strasse. Nie chodzi jednak o reaktywację jego kariery piłkarskiej, lecz o kilkudniowy staż pod okiem Vincenta Kompany’ego. Jak poinformował rzecznik klubu w rozmowie z „Bildem”, nie ma mowy o zatrudnieniu byłego stopera — to jedynie krótka, nieformalna wizyta szkoleniowa.
– Jerome zapytał trenera, czy mógłby przez kilka dni obserwować nasze treningi. Nie jest to praca. Jeśli trener zaoferuje mu taką możliwość i termin będzie odpowiedni, nie mamy nic przeciwko temu – przekazał rzecznik Bayernu.
„Bawarczycy” postanowili szybko wyjaśnić sytuację, by uniknąć ewentualnych protestów kibiców, jakie mogłyby pojawić się po wcześniejszych kontrowersjach wokół piłkarza. Boateng, który w latach 2011–2021 rozegrał dla Bayernu 363 mecze i zdobył liczne trofea, od dłuższego czasu pozostaje poza profesjonalnym futbolem.
Dla Kompany’ego, obecnego szkoleniowca monachijczyków, to raczej gest otwartości wobec dawnego kolegi z boiska niż decyzja sportowa. Boateng ma jedynie przyjrzeć się metodom treningowym nowego sztabu i zdobyć inspirację do własnych planów szkoleniowych.
W Bayernie panuje przekonanie, że to wyłącznie gest grzecznościowy, a nie powrót do przeszłości.
Komentarze