Jak dobrze nam wiadomo w niemieckiej Bundeslidze można wyróżnić kilku młodych i naprawdę interesujących piłkarzy, którzy przykuwają uwagę władz Bayernu Monachium.
Od pewnego czasu stale podkreślamy, że takowym piłkarzem jest między innymi Timo Werner, który w grudniu ubiegłego roku zdradził przecież, że jeśli miałby odejść z Lipska do innego niemieckiego klubu, to w grę wchodziłby tylko jeden klub. Jak łatwo się domyślać chodzi o Bayern Monachium.
− Mam za sobą wspaniałe 2,5 roku w RB Lipsk, nadal biorę ten klub pod uwagę. Oczywiście inne kluby również mnie chcą. Jeśli zdecyduje się zostać w Niemczech, to w grę wchodzi tylko jeden klub − skomentował w grudniu Werner.
Na słowa te zareagował potem Karl-Heinz Rummenigge, który z uśmiechem na twarzy przyznał, że młody Niemiec ma najpewniej rację. Mimo wszystko przyszłość Wernera w dużej mierze będzie zależała od tego, czy podpisze nową umowę ze swoim obecnym pracodawcą.
Jeśli jednak reprezentant niemieckiej kadry narodowej odmówi złożenia podpisu pod nowym kontraktem, to latem zostanie sprzedany. Potwierdził to już jakiś czas temu prezydent klubu z Saksonii, czyli Oliver Mintzlaff. Wedle prasy kwota możliwego transferu wahałaby się w granicach 40-50 milionów euro.
Mimo wszystko ekipa "Byków" nie ma zamiaru składać broni i nadal pragnie przedłużyć umowę z Timo Wernerem. Wedle ostatnich doniesień RB Lipsk miało zaoferować swojemu zawodnikowi nowy kontrakt, wedle którego zarabiałby 6 milionów euro rocznie i stałby się najlepiej opłacanym graczem w całej drużynie.
Dziennikarze "Bilda" podkreślają także, że w nowej umowie dla młodego Niemca ma znaleźć się klauzula odejścia na kwotę nie niższą niż 70 milionów euro dla topowych klubów jak m. in. Bayern, Barcelona, Real, Paris Saint-Gemain, Liverpool czy Manchester City.
Komentarze