Max Eberl jest "największą ofiarą" w Bayernie, a winę za zamieszanie ponosi Uli Hoeness - twierdzi Markus Babbel. Były piłkarz "Die Roten" staje w obronie dyrektora sportowego i Lothara Matthaeusa, kierując ostre oskarżenia w stronę legendy klubu.
Sternicy Bayernu Monachium w ogniu krytyki. Jednym z głównych głosów w tej debacie jest były zawodnik FCB, Markus Babbel, który nie gryzie się w język, zwłaszcza jeśli chodzi o struktury klubu.
– Klub nie prezentuje się dobrze od dwóch lat. Dla mnie nie jest przypadkiem, że odpadli z PSG czy Interem, mimo że nie byli słabsi. Po prostu nie mają po swojej stronie tego impetu, bo wokół nich dzieje się za dużo. I to właśnie miałem na myśli, krytykując Uliego Hoenessa – powiedział Babbel w rozmowie z ran.de.
Wcześniej w rozmowie z podcastem “Absolut Fußball” określił Hoenessa jako “największy problem Bayernu” i najwyraźniej podtrzymuje swoje zdanie.
– Nawet jeśli jest honorowym prezydentem i wiele osób twierdzi, że może robić, co chce. Ja mówię: nie! Klub jest ważniejszy od jednostki. Mam ogromny szacunek za to, co Hoeness zrobił dla Bayernu, ale to już przeszłość. Teraz chodzi o przyszłość – dodał.
Babbel wskazuje także na brak spójności w działaniach zarządu.
– Kiedyś siłą Bayernu była jedność, jednolity przekaz na zewnątrz. Teraz Jan-Christian Dreesen mówi jedno, a Hoeness drugie. I wygląda na to, że po prostu się tym nie przejmuje i wygłasza, co mu ślina na język przyniesie.
Babbel odniósł się też do kontrowersji wywołanej przez Uliego Hoenessa, który ostro odpowiedział Lotharowi Matthhaeusowi na jego opinię o możliwym transferze Nicka Woltemade.
– Wygląda to tak, jakby Hoeness uważał wszystkich w Stuttgarcie za trochę głupich. Tam są jednak bardzo dobrzy ludzie, którzy wiedzą, co robią. Nie potrzebują Matthaeusa, żeby wymyślić cenę. Poza tym Lothar po prostu powiedział coś jako ekspert i sam powiedziałbym to samo. Skoro ktoś ma kontrakt bez klauzuli do 2028 i świetnie się rozwija, to czemu mam go oddawać za 30 milionów?
Krytyce Hoenessa towarzyszyła jednocześnie obrona Maxa Eberla, który – zdaniem Babbela – znajduje się obecnie w bardzo trudnej sytuacji.
– To nie tak, że wszystko wycieka do prasy przez agentów. Naprawdę ktoś chce mnie przekonać, że za każdym razem to tylko ich wina? – pyta retorycznie Babbel.
REKLAMA
Ostatnio coraz więcej mówi się o kolejnych roszadach w kierownictwie sportowym “Die Roten”, ale Babbel nie wierzy, że taki ruch jest lekiem na całe zło.
– Kroesche to świetny człowiek i menedżer, ale Max też taki jest. Ani jeden, ani drugi to nie są nowicjusze. Poza tym mamy jeszcze Christopha Freunda, który w Salzburgu robił świetną robotę. Kiedy słyszę, że u nas sobie nie radzą, to po prostu się śmieję. Przecież problemem nie są oni, tylko to, że za dużo rzeczy trafia do mediów. I w efekcie Eberl wygląda na gościa, który sobie nie radzi – podsumował.
Komentarze