DieRoten.pl
Reklama

14.03.2015 - Historyczna data dla BVB

fot. YT
Reklama

14 marca 2005 był dniem, w którym ważyły się losy BVB. Historia, jaka temu towarzyszy jest niezwykle ciekawa i pouczająca. W związku z czym przybliżamy ją Wam, naszym czytelnikom. Dla niektórych artykuł ten może jednak wydać się dziwny. Serdecznie proszę o wstrzymanie negatywnych komentarzy tylko dlatego, że opowiada o BVB, a nie Bayernie.

Źródło: Sport.de

W sobotę w siedzibie Borussii Dortmund nikt nie otworzy szampana, jednak w godzinach poprzedzających mecz przeciwko Kolonii kibice upamiętnią dzień, który miał miejsce 10 lat temu i który przeszedł do historii – dzień, w którym Borussia o mały włos nie przestała istnieć.

Hans Joahim Watzke na samą myśl o tym wydarzeniu dostaje dreszczy: „to było niepojęte, sytuacja była ekstremalna. Nigdy tego nie zapomnę.”

Dla wielu kibiców Borussii 14 marca 2005 roku jest czymś na wzór alternatywnych urodzin klubu. Po długich pertraktacjach główni właściciele Stadionu Westfalii godzą się na przyjęcie zaplanowanego programu naprawczego klubu, będącego w wielkich tarapatach finansowych. To sprawiło, ze grożąca upadłość giganta została poniekąd w ostatniej chwili udaremniona. Watzke nerwowo wspomina sześciogodzinne posiedzenie w jednej z sal konferencyjnych na lotnisku w Düsseldorfie. „Pierwsze cztery godziny były bardzo złe. Niektórzy zwolennicy BVB mieli łzy w oczach. Oni byli przekonani, że to koniec” – powiedział wobec WDR.

Jedyny notowany na giełdzie niemiecki klub miesiąc wcześniej podał informacje o „zagrażającej egzystencji sytuacji finansowej”. Gdy ówczesny manager BVB Michael Meier został zapytany podczas konferencji prasowej o wypłacalność klubu, przekazał głos Jachenowi Rölfsowi. Odpowiedź szefa finansów spowodowała istne trzęsienie ziemi w lidze: „jeśli wierzyciele odrzucą program naprawczy, to będzie koniec. BVB nie ma niczego w zanadrzu.”

Opublikowany później zatrważający bilans przebił nawet najgorsze oczekiwania. W jednej chwili jasne stało się, w jak fatalną sytuację wmanewrowali klub obecni włodarze i megalomani Gerd Niebaum oraz Michael Meier. Według bilansu już blisko 80% wpłaconego przez akcjonariuszy kapitału opiewającego na 179,5 miliona euro spisanych zostało na straty. Dodatkowo Zarząd liczył się z minusem w wysokości 68 milionów euro.

Dzień później wierzyciele zaakceptowali program naprawczy. Brakowało jednak zgody 5800 członków funduszu nieruchomości Molsiris. Dwa lata wcześniej klub oddał 94% praw do własności stadionu funduszowi, płacąc mu co rok 16 milionów euro w leasingu. Program naprawczy przewidywał częściowe odkupienie stadionu i wstrzymanie opłat wynajmu w latach 2005 oraz 2006. Możliwe stało się to poprzez zagwarantowany przez inwestorów dostęp do kaucji w wysokości 52 milionów euro, które pierwotnie zostały przeznaczone na odkupienie stadionu w roku 2017.

Reinhard Rauball oraz Watzke z retoryczną biegłością ubiegali się o przyjęcie programu naprawczego, który początkowo był odrzucany przez inwestorów. Na sam koniec wędrówki po krawędzi zgromadzone osoby zezwoliły na uwolnienie kwoty. Rauball był zmęczony, ale widać było, że mu ulżyło, więc powiedział kibicom: „wystartowaliśmy w maratonie. Przed nami ciężki czas, z wieloma oszczędnościami i nielicznymi inwestycjami.”

Dziś, dziesięć lat później, można uznać, że Borussia Dortmund rozwinęła się jak w bajce. Pod wodzą Watzkego udało się spłacić 200 milionów euro długu. Po dwóch Mistrzostwach Niemiec, triumfie w Pucharze oraz po dotarciu do finału LM klubowi nie wiedzie się sportowo najlepiej, jednak jest to błahostka w zestawieniu z dawnymi problemami. „To był początek przyszłości BVB”, komentował Watzke odnosząc się do wydarzeń z 14 marca 2005 roku – „dziś mamy do dyspozycji przyzwoitą ilość gotówki na koncie, a stadion należy do nas. Możemy być z tego dumni.”

Przed meczem z Kolonią fani planują przeprowadzić marsz, który upamiętni tamte wydarzenia. Podobny marsz miał miejsce dekadę temu, jednak wówczas pod hasłem „Not for Sale”, jako przejaw strachu przed upadłością.

Źródło:
kornkage

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...