DieRoten.pl
Reklama

Wywiad z Ottlem

fot.
Reklama

Panie Ottl, ostatnio był pan świętowany jako jeden z zwycięzców w Bayernie.
Ottl: „W sporcie jest zawsze tak, że jest zwycięzca oraz przegrany. Jednak osobiście uważam, iż po zremisowanym spotkaniu z Koln nie ma co w Bayernie szukać zwycięzców. Ale to nie zmienia faktu, że ostatnie tygodnie układały się dla mnie bardzo dobrze. Udało mi się przekonać do siebie trenera, a ten dał mi szansę do gry”.

Jednak teraz wraca van Bommel – czy to już koniec dobrego?
Ottl: „Nie myślę o tym teraz. Konkurencja jest zawsze, a w szczególności w takim klubie jak  FC Bayern. I to jest dobre - tak samo jak to, że Mark wraca już do zespołu”.

Ze stoickim spokojem przyjmuje to pan. W żadnym sezonie nie był pan kandydatem do wyjściowej jedenastki. Dlaczego pana to nie rusza - bycie wiecznym rezerwowym?
Ottl: „Nigdy nie miałem dobrej pozycji startowej u nowych trenerów. Dlatego tym bardziej cieszy mnie fakt, że już po 3 miesiącach jestem tak blisko wyjściowej jedenastki. Również trener zauważył, że mam możliwości i umiejętności do dobrej gry, więc nie mam co się ukrywać. To zauważali również poprzedni trenerzy. Mam dopiero 24 lata – w Europie nie ma wielu tak młodych graczy, którzy grają w tak wielkim klubie na tak ważnej pozycji. Jednak nie jestem tutaj by siedzieć na ławce: rozegrałem 75 spotkań ligowych, wiele w pucharach oraz 20 na arenie międzynarodowej – dlatego też jak już mówiłem nie muszę się przed nikim ukrywać. W spotkaniach z wielkimi drużynami też sobie nieźle radzę co udowodniłem w meczu z Juventusem czy Milanem”.

Pomimo tego początek obecnego sezonu był chyba dla pana najgorszy ze wszystkich - gdzie trener oficjalnie przyznał, że nie widzi dla pana miejsca w składzie.
Ottl: „Tak, to było trochę dziwne i straszne. Przyjaciele i rodzina często mnie pytali co teraz będzie. Ale jak jakoś nie miałem zamiaru się poddawać. Przecież nigdy nie było tak, że przyszedł nowy trener i  powiedział: „Andi to mój nowy numer 6”. Z tym wszystkim potrafię sobie bardzo dobrze radzić”.

Na pana pozycję zawsze Bayern kupuje wielkie gwiazdy – van Bommel, Tymoszczuk, Ze Roberto, mówiono również o Flamini i Gattuso. Kiedy pana określą mianem gwiazdy?
Ottl: „Co oznacza słowo ‘gwiazda’? Dla mnie bynajmniej niewiele. Liczy się to co się pokazuje i jak się gra. Ważne jest także jak się samego siebie spostrzega – a ja nie widzę siebie za tymi wszystkimi zawodnikami”.

A jak mają to rozumieć kibice Bayernu?
Ottl: „Jako twardą ‘6’ FC Bayernu. Kiedyś. Jako gracza, który zapewnia drużynie poczucie stabilności, który organizuje defensywę. Jako bardzo pewnego siebie zawodnika. Kibice powinni móc powiedzieć: „na nim można zawsze polegać”. Jens Jeremies był takim zawodnikiem. Wygrał Ligę Mistrzów i w Europie należał do ścisłej czołówki. Moim celem jest grać tak jak on”.

Czy gdyby zmienił pan klub to grałby pan w reprezentacji?
Ottl: „To jedno z tych ‘co by było gdyby’ pytań, którymi nie zaprzątam sobie głowy. Oczywiście mam wiele propozycji z Niemiec jak i spoza, ale moją przyszłość widzę tutaj”.

Też dlatego, że jak się to mówi – w Bayernie trening czasem więcej daje niż spotkanie ligowe?
Ottl: „Tu znaczenie ma osobiste podejście do tego. W Bayernie jeśli się chce ciągle grać lepiej by móc grac w pierwszym składzie to wtedy mimowolnie stajesz się lepszy”.

A van Gaal i jego treningi są całkiem inne?
Ottl: „Trener bardzo dużo rozmawia ze mną i dokładnie mi tłumaczy czego oczekuje ode mnie na mojej pozycji. Pod jego okiem zrobiłem kolejny krok w przód – szczególnie chodzi mi tutaj o podania oraz rozumienie taktyki. U niego codziennie można się czegoś nowego nauczyć”.

Czy to dla pana przewaga, że jest pan najbardziej defensywnym graczem całej trójki ‘6’?
Ottl: „Na tej pozycji najważniejsza jest dobra współpraca z obrońcami oraz idealne zagrania piłką bo straty w tym miejscu są niedopuszczalne, a van Gaala one bardzo irytują”.

Jednak van Bommel jest kapitanem i z racji tego ma miejsce w składzie. Czy dla pana otworzy się szansa dopiero wtedy jak Holender opuści Bayernu?
Ottl:Nie chce się wypowiadać na ten temat. Koncentruję się na teraźniejszości. Jak na razie wszystko idzie dobrze, a w Europie mam przykład którym się kieruje: Massimo Ambrosini. W Milanie przez lata nikt z nim się tak naprawdę nie liczył, ale on zawsze grał. Wygrał Ligę Mistrzów, stał się naprawdę ważnym ogniwem zespołu, a obecnie nawet kapitanem. To sytuacje, które się także w innych klubach powtarzają. Massimo nie zabłysnął poprzez umiejętności, ale poprzez to że klub zawsze mógł na niego liczyć”.

Obecnie dużo się mówi o Mullerze i Badstuberze. Co pan o nich myśli?
Ottl:To dwaj młodzi zawodnicy, którzy grają bez większej presji. Wszyscy im zaufaliśmy, a oni nam się odpłacają dobrą grą. Również ich czkają ‘wzloty’ i ‘upadki’ – jednak mają oni silne charaktery i sobie z tym bez problemów poradzą. Wróżę im wspaniałą przyszłość”.

W porównaniu z nimi jest pan starym wyjadaczem. Czy daje im pan jakieś rady?
Ottl: „Nie. Oni sobie bardzo dobrze radzą bez moich rad. Jednak jeśli będą czegoś potrzebować to zawsze mogą do mnie przyjść i oni o tym wiedzą”.

Już osiem punktów straty do lidera – kiedy Bayern znów będzie na szczycie?
Ottl: „Jesteśmy dobrej myśli bo nie gramy źle – jedynym mankamentem jest to, że marnujemy bardzo dużo okazji. Hamburg w Berlinie dostał 3 bramki w prezencie – kiedyś to szczęście się odwróci i będzie po naszej stronie”.

Czy atmosfera jest lepsza niż w zeszłym sezonie?
Ottl: „Szczęście i zaufanie nie wystarczą. Tu musimy dać coś od siebie i to dajemy. Widzimy na treningu, że każdego dnia gramy lepiej. Jak już mówiłem – musimy popracować nad wykończaniem akcji, a wszystko będzie układać się po naszej myśli”.

Źródło:
Serek

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...