DieRoten.pl
Reklama

Wywiad z Kroosem

fot.
Reklama

Czy czuje się pan pierwszym zwycięzcą tego sezonu?
„Dlaczego?”

 

W pierwszym ważnym meczu grał pan w wyjściowej jedenastce.
„To mnie bardzo ucieszyło i do tego strzeliłem bramkę, ale to nie musi nic oznaczać na przyszłość”.

 

Ma pan dopiero 20 lat, a jest to już pana 4 profesjonalny sezon. Czy są jeszcze sytuacje, w których się pan denerwuje?
„Nigdy nie byłem typem, który by się zbytnio przejmował. Gdzieś w sobie wiem na co mnie stać. Udowodniłem to w zeszłym sezonie.  Dlatego też nie musze się denerwować lub czegoś bać. Wiem, że jestem w stanie rozwiązywać różne sytuacje na boisku”.

 

Mimo tego miał pan początkowo lęk przed powrotem do Monachium, bo znów groziła panu ławka rezerwowych.
„Nigdy nie bałem się Bayernu. Miałem lekkie wątpliwości dotyczące moich sportowych perspektyw w klubie. Nie chciałem wrócić i zacząć tego na czym skończyłem – czyli siedzenia na ławce. Po tak wspaniałym sezonie w Leverkusen chciałem grac dalej. Dlatego tez byłem sceptyczny. Ale to szybko minęło po rozmowach z zarządem i trenerem”.

 

Czy van Gaal jest najlepszym trenerem jaki w obecnej sytuacji mógł się panu trafić?
„Na to będę mógł odpowiedzieć dopiero za roku lub dwa. Wtedy mogę wszystko podsumować,  a nie teraz po dwóch tygodniach”.

 

Co było pana problemem na początku przygody z Bayernem?
„To, że nie gralem”.

 

A co było tego powodem?
„Na to nie potrafię odpowiedzieć”.

 

Ale Jurgen Klinsmann coś chyba wtedy panu powiedział?
„Nie. Pytanie to kierujecie do złej osoby”.

 

Może wtedy nie był jeszcze pana czas? Czy uważa pan może, że dałby rady przebić się w Bayernie w wieku 17 lat?
„Oczywiście dojrzałem teraz bardziej. Jednak pod względem aspektów sportowych już wtedy miałem odpowiednie kwalifikacje do gry”.

 

Jednym z największych pana atutów jest bezpośredni strzał, bez różnicy czy to w powietrzu czy też z ziemi. Z czego bierze się ta niewiarygodna precyzja strzału?
„Z treningu. Kiedyś całe dnie to trenowałem po kilka godzin z moim ojcem. W dzisiejszych czasach taki bezpośredni strzał jest bardzo ważny bo nie ma się czasu by próbować ułożyć sobie piłkę. Takie strzały mogą decydować o losach meczu. Takie uderzenia dają przewagę i mogą być niezła bronią”.

 

Uli Hoeness obiecał panu w 2007 roku nr 10 na koszulce. Czy z czasem nie stało się to balastem dla pana?
„Mi on tego nigdy bezpośrednio nie powiedział. Czy to miało jakiś negatywny wpływ na mnie – nie wiem. Mi byłoby obojętnie w jakiej gram koszulce - najważniejsze, że gram! Teraz jest tak samo. Dla mnie numer na plecach nie ma żadnego znaczenia”.

 

Czy naprawdę jest to panu obojętne?
„Tak. Jak pierwszy raż pojawiłem się w Monachium to miałem kilka numerów do wyboru. Wybrałem wtedy 39 i mam go do dziś. Jak na razie wszystko układa się dobrze”.

 

10 nosi teraz Robben.
„To żaden problem, nie jestem na nią napalony” (śmieje się)

 

Źródło: tz.de

Źródło:
Serek

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...