W ubiegłą sobotę Bayern Monachium nie tylko zdobył tytuł mistrzowski, ale i również rozpoczął proces zmian, który ma być kontynuowany w najbliższym czasie.
Mistrzowie Niemiec zdecydowali się nie tylko na rozstanie z Oliverem Kahnem, ale i również Hasanem Salihamidzicem. Podczas gdy nowym prezesem został Jan-Christian Dreesen, to stanowisko dyrektora sportowego pozostaje nieobsadzone.
Z kolei wczoraj późnym popołudniem oficjalnie potwierdzono powrót Karla-Heinza Rummenigge, który został włączony do Rady Nadzorczej bawarskiego klubu. Niemiec w najbliższej przyszłości będzie przede wszystkim pełnił funkcję eksperta i doradzał w sprawie letnich transferów.
Wracając do wspomnianego na początku „Brazzo”, dość ciekawe informacje przedstawił niemiecki portal „Sport1”. Jak się okazuje za rozstaniem z Bośniakiem stał „Kalle”, który już przed odejściem z FCB w 2021 roku, posiadał słabe relacje z 46-latkiem.
Nie pomógł parasol Hoenessa
Hasan Salihamidzic od lat uchodzi za protegowane Uliego Hoenessa, który też wyniósł go do roli dyrektora sportowego, a kilka lat temu włączył nawet do zarządu. Niemiec niejednokrotnie stawał w obronie Bośniaka i nadstawiał za niego karku, próbując ratując jego dobre imię i broniąc w różnych krytycznych sytuacjach.
Niemniej jednak ostatnie problemy, zwolnienie Juliana Nagelsmanna, chaos i zła atmosfera w klubie sprawiły, że honorowy prezydent nie miał już żadnych argumentów, aby po raz kolejny wstawić się za „Brazzo”, którego w klubie nie chciał już Karl-Heinz Rummenigge.
Jak donosi dziennikarz Kerry Hau, były prezes FCB przed przyjęciem oferty powrotu, postawił władzom „Gwiazdy Południa” warunek – Bośniak musi odejść, jeśli on ma wrócić. Obaj panowie nie mają najlepszych relacji od lat, a sam „Kalle” ma wciąż za złe byłemu dyrektorowi sportowemu sprawę odejścia Hansiego Flicka.
Komentarze