Jak już doskonale wiemy, Kingsley Coman został oficjalnie nowym piłkarzem klubu Al Nassr z Arabii Saudyjskiej.
Odejście Kingsleya Comana z Bayernu Monachium do
saudyjskiego Al-Nassr stało się jednym z najgłośniejszych ruchów letniego okna
transferowego 2025 roku. Francuz, który przez blisko dekadę był symbolem
ofensywnej siły bawarskiego klubu, opuścił Monachium za kwotę maksymalnie 35
milionów euro – i to tylko pod warunkiem spełnienia wszystkich bonusów. Dla
wielu w klubowych strukturach to cena zbyt niska, szczególnie biorąc pod uwagę
realia współczesnego rynku.
Część decydentów Bayernu wskazuje, że porównanie z
transferem Luisa Díaza tylko pogłębia poczucie niedosytu. Kolumbijczyk, który w
Liverpoolu miał kontrakt obowiązujący do 2027 roku – podobnie jak Coman w
Monachium – kosztował niemal dwukrotnie więcej. Co więcej, Díaz jest od
Francuza młodszy zaledwie o pół roku, a ich sytuacja kontraktowa była niemal
identyczna.
Krytycy decyzji transferowej podkreślają, że Bayern mógł
wynegocjować wyższą sumę, szczególnie w obliczu zainteresowania Comanem ze
strony kilku klubów europejskich. Ostatecznie jednak Al-Nassr okazało się
najbardziej konkretnym partnerem negocjacyjnym, oferując nie tylko transfer
gotówkowy, ale również przejęcie wysokiego kontraktu skrzydłowego. Dla władz
Bayernu była to okazja, by odciążyć budżet płacowy, choć nie brak opinii, że
można było połączyć jedno z drugim – zysk finansowy i oszczędności na wynagrodzeniu.
Sytuacja ta pozostawiła także pewien niedosyt u trenera
Vincenta Kompany’ego, który przejął Bayern latem 2024 roku i chętnie widziałby
Comana w swojej kadrze na kolejny sezon. Belg widział w nim piłkarza idealnie
pasującego do koncepcji dynamicznej gry skrzydłami. Teraz będzie musiał znaleźć
nowe rozwiązania, by zrekompensować brak jednego z najbardziej błyskotliwych
zawodników minionej dekady.
Komentarze