DieRoten.pl
Reklama

Sane nie obraził Mane?

fot. skwiot.pl
Reklama

Przy okazji wtorkowego spotkania Bayernu z Manchesterem City, w szatni monachijczyków doszło do przykrego incydentu z udziałem dwóch graczy FCB.

Przypomnijmy raz jeszcze w czym rzecz – po porażce z Manchesterem City, Sadio Mane i Leroy Sane najpierw pokłócili się w szatni, po czym Senegalczyk obraził i uderzył swojego młodszego kolegę w twarz. Ostatecznie zszokowani monachijczycy rozdzielili obu graczy i zapobiegli dalszej eskalacji konfliktu.

W ostatecznym rozrachunku „Bawarczycy” postanowili wyciągnąć konsekwencje z zachowania senegalskiego zawodnika – 31-latek otrzymał nie tylko karę finansową, ale i również został zawieszony przez Kahna i spółkę na nadchodzący pojedynek ligowy z TSG Hoffenheim.

Warto jednak wspomnieć, że krótko po tej decyzji monachijczyków, w mediach pojawiły się informacje, że reprezentant Senegalu „miał powody”, aby zareagować tak nerwowo względem swojego kolegi z zespołu – Leroy miał nazwać go w obecności kolegów „czarnym gównem”.

Ile jednak jest prawdy w tych doniesieniach? Z ustaleń niemieckiego dziennika „Bild” wynika, że Sane wcale nie użył takich słów, a jedynie miał po angielsku wykrzyczeć w stronę Mane słowa „zostaw mnie w spokoju!”

Spór zażegnany

Niezależnie od kolejnych doniesień prasowych, pewnym już jest, że Sane i Mane przeprosili się i pogodzili. Ponadto Senegalczyk przeprosił resztę drużyny na czwartkowym treningu, dzięki czemu spór został zażegnany i monachijczycy mogą skupić się sportowych celach w końcówce tego sezonu.

− Każdy ma prawo do popełnienia błędu. To było niezgodne z kodeksem postępowania, Sadio przyznał się do tego, przeprosił, co jest absolutnie wiarygodne. Dlatego ma mnie przy sobie jako swojego obrońcę i adwokata. Ważne jest, że od razu wrócił do treningów, to było ważne także dla zawodników – powiedział wczoraj Tuchel.

Źródło: Bild.de
GabrielStach

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...