Bayern Monachium przegrał walkę o Floriana Wirtza, ale były dyrektor klubu nie uważa tego za klęskę. Michael Reschke wskazuje na rosnącą siłę Premier League i wyjaśnia, dlaczego nawet zaangażowanie Uliego Hoenessa nie mogło pomóc.
Pomimo wielu lat starań, Bayern Monachium musiał pogodzić się z decyzją Floriana Wirtza. Reprezentant Niemiec zdecydował się na transfer do Liverpoolu, ale według byłego dyrektora technicznego FCB , Michaela Reschke, nie należy traktować tego jako przegranej.
Gdy tylko stało się jasne, że Florian Wirtz latem opuści Bayer Leverkusen, Bayern Monachium ruszył do akcji. W klubie przy Saebener Strasse robiono wszystko, by przekonać ofensywnego pomocnika do transferu. Ostatecznie jednak piłkarz wybrał Liverpool. Zdaniem Reschke, taka decyzja nie jest zaskakująca.
– Przede wszystkim rynek angielski to obecnie nie tylko lepsza sytuacja finansowa, ale i wyższy poziom sportowy. To aktualnie najlepsza liga na świecie. Nic dziwnego, że dla wielu piłkarzy jest bardziej atrakcyjna niż Bundesliga. A Florian Wirtz to klasyczny przykład. Spośród sześciu topowych klubów, co najmniej pięć było nim zainteresowane. W takiej sytuacji nawet dla Bayernu robi się trudno. Dla mnie to nie była żadna porażka transferowa – powiedział Reschke w rozmowie z “Abendzeitung Muenchen”.
Duży udział w próbie ściągnięcia Wirtza miał Uli Hoeness, co Reschke uznał za “bardzo rozsądną decyzję”.
– Hoeness, zwłaszcza w kontekście ojca zawodnika, ma ogromną siłę oddziaływania. Dla tego pokolenia to prawdziwa legenda. Z pewnością był asem w rękawie, którego Eberl chętnie wykorzystał. A mimo to się nie udało, ale to z pewnością nie była wina Uliego – dodał 67-letni były działacz Bayernu.
REKLAMA
Przypomnijmy, że ostatnio ojciec Floriana Wirtza nieco przybliżył kulisy takiej, a nie innej decyzji reprezentanta Niemiec.
Komentarze