DieRoten.pl
Reklama

Król jest tylko jeden. Robert Lewandowski w drodze po kolejną koronę w Bundeslidze

fot.
Reklama

Korona króla strzelców Bundesligi to jedna z najważniejszych klasyfikacji w niemieckiej piłce. Za ostatni sezon, zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami bukmacherów, ukoronowany został - po raz piąty - Robert Lewandowski.

Polski napastnik od początku był zdecydowanym faworytem, a już w najbliższy piątek, 18 września, “Lewy” rozpocznie marsz po kolejną koronę.

W Bundeslidze w sezonie 2019/2020 Polak zdobył łącznie 34 gole dla Bayernu Monachium. Ponadto, podbił swój licznik zdobytych goli w niemieckiej lidze do 236, czym na stałe zapisał się w historii ligi i “Die Roten”  jako najskuteczniejszy zagraniczny piłkarz. Imponująca liczba goli zapewniła mu także trzecią pozycję w klasyfikacji strzelców wszech czasów Bundesligi, zaraz za Klausem Fischerem - 268 i legendarnym Gerdem Muellerem - 365. Rozgrywki zakończył również jako wicelider klasyfikacji europejskiego Złotego Buta, ustępując miejsca jedynie Ciro Immobile z Lazio Rzym.

Niewątpliwie ubiegły sezon był najlepszym w dotychczasowej karierze kapitana reprezentacji Polski. Napastnik okazał się najskuteczniejszym strzelcem Bundesligi (34), Pucharu Niemiec (6) i Ligi Mistrzów (15) oraz sięgnął wraz ze swoją drużyną po "tryplet". Lepiej być nie mogło! W lipcu podczas finału Pucharu Niemiec, z Bayerem Leverkusen, zdobył dwie bramki, co zapewniło mu po raz czwarty triumf w rozgrywkach, z czego trzeci w barwach Bayernu. Dzięki temu m. in. zapewnił sobie także tytuł piłkarza sezonu w Bundeslidze.

Przez bukmacherów oraz ekspertów piłki nożnej wymieniany był bezkonkurencyjnie, jako faworyt do zdobycia Złotej Piłki za rok 2020. Niestety, ze względu na pandemię COVID-19, wyjątkowo, po raz pierwszy w historii, France Football zrezygnowało z przyznania nagrody. Towarzyszyły temu jednak duże kontrowersje. Wielu ekspertów stanowczo podkreślało, że po przerwie rozgrywki wznowiono, więc nie ma podstaw do odwoływania gali.

Po łzach szczęścia i wzruszającej dedykacji zdobytego trofeum dla zmarłego ojca wiadomo jednak, że wygrana w Lizbonie okazała się największym spełnieniem marzeń kapitana polskiej reprezentacji. Na swoim Twitterze, po wygranym meczu z Paris Saint-Germain (1:0), napisał „Nigdy nie przestawaj marzyć. Nigdy się nie poddawaj, gdy przegrywasz. Pracuj ciężko, aby osiągnąć swój cel”. To nie były przypadkowe słowa. Po tym,  jak Lewandowski przeniósł się do Bayernu w sezonie 2014/2015, wiadomo było, że będzie bardzo ciężko sięgnąć zwłaszcza po tytuł w Lidze Mistrzów. Niezłomność, wiara i ciężkie treningi  doprowadziły go, po 4 latach, do wielkiego triumfu. Wymarzonego. Wyśnionego. 

Wracając jednak do niemieckiej ekstraklasy, dziś chcemy przyjrzeć się, jakie szanse ma Lewandowski w wyścigu po kolejną koronę króla strzelców. Zacznijmy od analizy, jak “Lewy” wchodził w ostatnie sześć rozgrywek, od czasu transferu z Borussii Dortmund. W pierwszym sezonie 2014/2015, jako świeży nabytek Bayernu, zdobył w pierwszych 10 meczach 5 bramek. Było to jednak zaledwie preludium tego, co “Lewy” prezentował w kolejnych miesiącach i sezonach. Rok później, po zadomowieniu się w nowym klubie, w tym samym okresie zawodnik miał na swoim koncie już 13 bramek. Sezon 2016/2017 zaczął się dla Lewandowskiego dość ubogo w porównaniu do zeszłorocznego osiągnięcia, bo w 10 meczach zdobył 7 goli, ale ostatecznie zespół ponownie obronił tytuł mistrza z wynikiem końcowym Polaka w postaci 24 bramek. W kolejnym roku w 10 meczach zdobył 10 goli. Wysoka skuteczność ponownie zaprowadziła drużynę po trofeum. Rozgrywki 2018/19 napastnik Bayernu rozpoczął pięciu trafień, ale finalnie zakończył rozgrywki na 22-óch. Napastnik reprezentacji Polski przeszedł samego siebie w następnym rozdaniu, ostatnim. Już w pierwszych 10 kolejkach zdobył 14 goli. Fenomenalny początek był zapowiedzią nieprawdopodobnego pasma sukcesów zawodnika. „Lewy” pokazał w ostatnich rozgrywkach, że jest piłkarzem z absolutnego topu. 

Nic zatem dziwnego, że zmotywowany, obsypany laurami, ale także wypoczęty i pełen energii na przyszły sezon Robert Lewandowski to faworyt w wyliczeniach bukmacherów, jeśli chodzi o zdobycie korony króla strzelców na nadchodzący sezon 2020/2021. Jest on praktycznie pewnym typem w zestawieniu - obecny kurs wynosi 1,70, co daje napastnikowi Bayernu prawie 60% szans na zwycięstwo w tej klasyfikacji. Drugi w kolejce po koronę jest Erling Braut Haland z Borussii Dortmund, na którego aktualnie kurs wynosi - 8.0.  Podium faworytów bukmacherów do zwycięstwa, ex aequo, zamykają koledzy z zespołu Lewandowskiego - Serge Gnabry i Leroy Sane z jednakowym kursem - 15.0.

Bez względu jednak na przewidywania bukmacherów, największym rywalem kapitana naszej reprezentacji okaże się z pewnością Haland, który już w ubiegłym sezonie pokazał, że drzemią w nim ogromne możliwości. Dwudziestolatek zadebiutował w Borussii na początku tego roku, a mimo to zdobył aż 17 goli w 16 meczach. W klasyfikacji strzelców Ligi Mistrzów uplasował się na drugim miejscu, zdobywając jedynie o 5 goli mniej niż Lewandowski. Wschodząca gwiazda Bundesligi nie zjednała sobie jednak przychylności bukmacherów, którzy dają mu niewiele ponad 10 procent szans na zdobycie korony króla strzelców. Mimo to niewykluczone, że w sezonie, który zaczyna się już 18 września, dojdzie do pasjonującej rywalizacji między byłym i obecnym napastnikiem Borussii. Niedoceniany Haland jest w bardzo dobrej formie, a ponadto na jego korzyść może działać różnica ponad 10 lat między zawodnikami. Reprezentanta Norwegii można określić mianem młodego wilka. Pewne jest, że pojedynek Lewandowski - Haland na pewno będzie bardzo ekscytujący!

Król może być jednak tylko jeden i tu niekwestionowanym faworytem wśród bukmacherów pozostaje Robert Lewandowski. Nie lada osiągnięciem jest uzyskanie przez niego po 10 sezonach aż 8 tytułów mistrzowskich. I bardzo prawdopodobne jest to, że “Lewy” dołoży do kolekcji kolejne trofea. Apetyt rośnie przecież w miarę jedzenia. 

Źródło: Własne
Reklama

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...