Sytuacja Kim Min-jae w Bayernie Monachium staje się coraz trudniejsza. Koreańczyk stracił miejsce w podstawowym składzie, a jego przyszłość w klubie stoi pod dużym znakiem zapytania
Kim Min-jae nie jest już kluczową postacią Bayernu
Monachium. Koreański obrońca znalazł się obecnie w cieniu duetu Jonathan Tah –
Dayot Upamecano, który w pełni odpowiada oczekiwaniom trenera Vincenta
Kompany’ego. Latem temat jego sprzedaży był już poruszany, a według doniesień
może powrócić w kolejnym oknie transferowym.
W zeszłym sezonie Kim był pewnym punktem defensywy mistrzów
Niemiec, jednak latem 2025 roku sytuacja zmieniła się diametralnie. Po
przyjściu Taha z Bayeru Leverkusen i powrocie do formy Upamecano, Koreańczyk
spadł w hierarchii. Dodatkowo, jak informuje m. in. „TZ”, na jego dyspozycję
wpływają przewlekłe problemy ze ścięgnem Achillesa.
Nie bez znaczenia są też względy finansowe. Według Fabrizio
Romano, Kim zarabia w Monachium od ośmiu do dziewięciu milionów euro netto
rocznie, co czyni go jednym z najlepiej opłacanych obrońców Bundesligi. Tak
wysoka pensja utrudnia ewentualny transfer, zwłaszcza do klubów włoskich –
Inter czy Napoli, mimo zainteresowania, nie są w stanie sprostać jego
wymaganiom finansowym.
Bayern zapłacił za Kima 50 milionów euro w 2023 roku, gdy
sprowadzał go z Napoli, a obecnie jego wartość rynkowa szacowana jest na około
32 miliony. Koreańczyk ma kontrakt ważny do 2028 roku, lecz jeśli „Bawarczycy”
zrealizują planowany transfer obrońcy Marca Guéhiego z Crystal Palace, jego
przyszłość w Monachium stanie się jeszcze bardziej niepewna.
Na dziś Kim pozostaje trzecim wyborem Kompany’ego –
solidnym, ale coraz częściej pomijanym.
Komentarze