DieRoten.pl
Reklama

Dekada od historycznego meczu

fot. J. Laskowski / G. Stach
Reklama

Była to jedna z życiowych interwencji Olivera Kahna. Na jedenastym metrze piłkę układa Mauricio Pellegrino. Tytan rzuca się w prawo, wyciąga obie ręce i odbija piłkę, a po chwili eksploduje radością. Krzyczał z radości, wzniósł ręce w powietrze i po chwili zniknął w uściskach kolegów. Chwilę później Stefan Effenberg wzniósł słynny puchar ku czarnemu, nocnemu niebu nad Milanem.

Wspomnienia z tego wieczoru wciąż są żywe. Choć od tego momentu minęła już dekada. 23 maja na słynnym stadionie San Siro rekordowy mistrz Niemiec zanotował swój największy sukces w najnowszej historii klubu. Około dwadzieścia pięć lat po uprzednim zdobyciu trofeum Bayern po raz kolejny został mistrzem Starego Kontynentu.

Historię tą napisała wspaniała jedenastka FCB: pomiędzy słupkami Kahn, dalej Kuffour, Patrik Andersson, Thomas Linke, po bokach dwie francuskie gwiazdy Willy Sagnol i Bixente Lizarazu, w drugiej linii Mehmet Scholl, Stefan Effenberg, Owen Hargreaves i Hasan Salihamidzic, a na samej szpicy nie kto inny jak Giovane Elber. W efekcie Bayern pokonał Valencię w rzutach karnych 5-4 po jednobramkowych remisie w dogrywce.

Pierwsza bramka padła już w trzeciej minucie. Wówczas piłka uderzyła w ręke Anderssona i holenderski sędzia Dick Jol wskazał na jedenasty metr. Karnego na bramkę zamienił Gaizka Mendieta. Bawarczycy mogli wyrównać już cztery minuty później. Kiedy to w polu karnym faulowany był kapitan Effenberg. Jednak strzał Mehmeta Scholla obronił nogami bramkarz Valencii - Santiago Canizares.

FC Bayern jednak nie zamierzał oddać pucharu. "Ciągle jest więcej niż 80 minut" - komentał Effenberg. "Wiedzieliśmy, że zawsze można odwrócić jeszcze los spotkania, tego nauczyliśmy się w 1999 roku" - dodał Linke, nawiązując do koszmarnego finału w Barcelonie przeciwko Manchesterowi United.

Gwiazda Południa zaczęła przejmować inicjatywę, spychając Valencie na własną połowę. Kolejna szansa pojawiła się już po pięciu minutach po zmianie stron. Po raz trzeci arbiter wskazał na wapno po ręce Amedeo Carboniego. "Był tylko jeden kandydat do wykonania go" - powiedział później Linke. Był nim nie kto inny jak kapitan FCB. "Wiedziałem, że jak nie trafię to możemy nie wracać. Ale byłem całkowicie pewny o wynik." I rzeczywiście był.

Bayern nadal był lepszym zespołem, ale nie udało się trafić kolejnej bramki, ani w regulaminowym czasie, ani w dogrywce zgodnie z zasadą złotego gola. Losy finału musiała więc rozstrzygnąć seria karnych. Pierwszy do piłki podszedł Sergio i posłał piłkę wysoko nad poprzeczką. Andersson również był tym, który nie trafił do bramki. "Myślałem, że nie uda nam się powrócić do gry. Czułem, że ta pomyłka będzie miała fatalny skutek" - powiedział Hoeneß.

Jednakże Bayern miał jeszcze pomiędzy słupkami kogoś takiego jak Oliver Kahn. Bramkarz FCB emanował determinacją i silną psychiką. "Byłem jak w transie i całkowicie nie zwracałem uwagi na tłumy wokół mnie" - ujawnił później Tytan. Oli obronił strzały Zahovica, Carboniego i Pellegriniego.


W Monachium na stadionie Olimpijskim finał oglądało 35.000 kibiców na ogromnym telebimie, a później celebrowano triumf na Leopoldstrasse. W Mediolanie sami piłkarze ubrani w tradycyjne bawarskie spodenki świętowali do siódmej rano. Na drugi dzień piłkarze pojawili się na lotnisku o godzinie 13.00. I stąd przejechali na Marienplatz w towarzystwie setek tysięcy sympatyków. "Dwadzieścia pięć lat, a teraz jest tutaj" - wrzasnął z balkonu ratusza bohater Kahn, trzymając w ręku upragniony srebrny puchar.

"Mistrzostwa Świata, Euro lub mistrzostwo Niemiec, nigdy nie doświadczyłem czegoś takiego" - powiedział ówczesny prezydent klubu Franz Beckenbauer oszołomiony entuzjazmem fanów. Następnie każdy z graczy wznosił puchar do nieba przy gromkich brawach, a lokalny Weißbier lał się jak woda. Ten piękny dzień w historii Bayernu niech skwitują słowa Salihamidzica: "Wieczór w Mediolanie, mecz i rzuty karne - myślę o tym każdego dnia."

 



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Źródło:
donPezo

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...