W ostatnich dniach w mediach pojawiło się sporo wywiadów z piłkarzami pierwszego zespołu rekordowego mistrza Niemiec.
Zobacz także:
- Tuchel o radzeniu sobie z supergwiazdami
- Stanisic o swojej sytuacji w B04: Mogłoby być lepiej
- De Ligt wznowił treningi z piłką!
- Rose: Eberl poradziłby sobie w Bayernie
- Przygotowania do meczu z Eintrachtem
Na łamach niemieckiego portalu „Sport1”, obszernego wywiadu udzielił między innymi Matthijs de Ligt, czyli środkowy obrońca Bayernu, który na Allianz Arenę trafił zeszłego lata z Juventusu za około 67 milionów euro (płatności rozdzielone na cztery równe raty).
Holenderskiego defensora zapytano przede wszystkim o dotychczasowe letnie okienko transferowe w wykonaniu monachijczyków oraz pozyskanie Min-jae. Zapytany czy FCB posiada obecnie najlepszy środek obrony na świecie, reprezentant Holandii zachował spokój i podkreślił, że jest jeszcze zbyt wcześnie na takie pytania.
− Czy Bayern ma najlepszą środkową obronę na świecie? To pytanie, na które nie jestem w stanie odpowiedzieć. Jest zdecydowanie za wcześnie, aby nawet o tym mówić, bo nigdy nie graliśmy razem z Min-jae. Musimy się dobrze poznać na boisku – powiedział de Ligt.
− Potrzebujemy czynów, a nie słów. Jeśli chodzi o nazwiska, nasz skład jest bardzo silny, mamy wiele indywidualnej jakości na każdej pozycji. Ale w piłce liczy się tylko grupa, zespół. W pojedynkę nie da się nic zrobić, to w żadnym wypadku nie zadziała – mówił dalej.
W tej samej rozmowie, holenderski defensor odniósł się również do stosunkowo słabej rundy wiosennej w wykonaniu Bayernu Monachium w sezonie 2022/23.
− Było kilka powodów, ale powiedziałbym, że szczególnie mistrzostwa były dla nas problemem. Wcześniej mieliśmy naprawdę mocną serię z wieloma zwycięstwami, wieloma bramkami i niewielką liczbą straconych goli – dodał.
− Potem przyszły MŚ i wielu zawodników wróciło rozczarowanych - Niemcy, Francuzi, ja też. Do tego doszły kontuzje, długie nieobecności, takie jak Neuera, Mane i Nousa. To nie było łatwe! Potem zremisowaliśmy 3 razy na początku rundy i nagle pojawiła się presja – podsumował Matthijs de Ligt.