Kingsley Coman przerwał milczenie po zaskakującym transferze do Al-Nassr. Francuz zdradził kulisy swojego odejścia z Bayernu i podkreślił, że nie wszyscy w klubie go wspierali.
W sierpniu zakończyła się niemal dekada Kingsleya Comana w Bayernie Monachium. Francuski skrzydłowy nieoczekiwanie przeniósł się do Al-Nassr, podpisując lukratywny, dwuletni kontrakt wart około 25 milionów euro. Klub z Arabii Saudyjskiej jest obecnie jedyną niepokonaną drużyną po czterech kolejkach tamtejszej ligi.
Choć Bayern nie ucierpiał sportowo po jego odejściu - wygrał wszystkie dziesięć pierwszych meczów sezonu - to transfer Comana wzbudził sporo pytań. W rozmowie z francuskim „L’Équipe”, skrzydłowy wyjaśnił, co naprawdę stało się za kulisami rozstania z Bayernem.
– Nie zostałem wypchnięty, ale powiedziano mi, że klub jest otwarty na moje odejście ze względu na sytuację finansową – powiedział piłkarz.
– Miałem miłość trenera, kibiców, części zarządu… ale nie wszystkich. Była grupa, która chciała, żebym odszedł. I to zajmowało dużo miejsca w mojej głowie – podsumował Kingsley Coman.
Coman przyznał, że po tylu latach czuł potrzebę powrotu, by pożegnać się z klubem, który wciąż uważa za bliski sercu. Choć jego czas w Monachium bywał trudny – naznaczony kontuzjami i nierówną formą – to na zawsze zostanie zapamiętany jako strzelec decydującego gola w finale Ligi Mistrzów 2020.
Zapytany o przeprowadzkę do Arabii Saudyjskiej w wieku 29 lat, Coman podkreślił, że była to przemyślana decyzja – zarówno sportowa, jak i osobista.
Komentarze