DieRoten.pl

Arsenal Londyn - FC Bayern

07-03-2017, 20:45, Liga Mistrzów,


1:5
()

07.03.2017, 20:45 Liga Mistrzów

BRAMKI

1-0 Walcott 20', 1-1 Lewandowski 55' (rz.k.), 1-2 Robben 68', 1-3 Costa 78', 1-4 Vidal 80', 1-5 Vidal 85'

SKŁADY

Arsenal Londyn : Ospina - Bellerin, Mustafi, Koscielny, Monreal - Ramsey (72' Coquelin), Xhaka - Walcott, Oxlade-Chamberlain, Sanchez (73' Lucas) - Giroud (72' Özil)

Cech, Gabriel, Gibbs

FC Bayern : Neuer - Rafinha, Martínez, Hummels, Alaba - Xabi Alonso, Vidal - Robben (70' Costa), Thiago (79' Sanches), Ribéry (79' Kimmich) - Lewandowski

Ulreich, Bernat, Coman, Müller

ŻÓŁTE KARTKI

Walcott, Oxlade-Chamberlain , Alaba, Martínez

CZERWONE KARTKI

Koscielny

SĘDZIA

T.Sidiropoulos

WIDOWNIA

59 911


Brak dodanych statystyk do tego meczu.

Po kilku tygodniach przerwy powraca Bayern Monachium i Liga Mistrzów! Już jutro podopieczni Carlo Ancelottiego zmierzą się w wyjazdowym spotkaniu z Arsenalem Londyn.

Stawką nadchodzącego pojedynku na mieszczącym 59,962 widzów Emirates Stadium będzie awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. W pierwszym meczu na Allianz Arenie "Bawarczycy" rozbili Arsenal Londyn 5:1 i zapewnili sobie sporą zaliczkę przed rewanżem.

Choć "Kanonierzy" przegrali w ostatnim pojedynku ligowym z Liverpoolem 3:1, to ekipy prowadzonej przez Arsene'a Wengera nie można lekceważyć − zwłaszcza, że europejskie rozgrywki rządzą się swoimi prawami, zaś historia futbolu nie raz zaskakiwała i płatała figle.

Dla mistrzów Niemiec, którzy mają już za sobą okres słabej gry, mecz w stolicy Anglii będzie okazją na udowodnienie, że ostatnie wyniki to nie przypadek, zaś drużyna jest gotowa na powtórzenie sukcesu z 2013 roku, kiedy to pod wodzą "Don Juppa" monachijczycy sięgnęli po historyczny tryplet.

Arsenal nadal rozczarowuje

Od końca stycznia podopieczni Arsene'a Wengera mają spore problemy z "wstrzeleniem się" w formę. Ostatnie sześć spotkań klubu Mesuta Oezila to cztery porażki oraz zaledwie dwa zwycięstwa, co jest najgorszym bilansem "Kanonierów" w tym sezonie.

W swoim ostatnim pojedynku ligowym Arsenal przegrał w wyjazdowym spotkaniu z Liverpoolem prowadzonym przez doskonale nam znanego Juergena Kloppa. Anglicy po raz kolejny zaprezentowali ogólną bezradność, czego efektem była porażka z "The Reds" 3:1. Jedyną bramkę dla AFC zdobył Danny Welbeck.

Kanonierzy" potrzebują niemal cudu, aby awansować do najlepszej ósemki Ligi Mistrzów. Co prawda wystarczą cztery gole, lecz naturalnie tylko w przypadku, kiedy Bayern nie znajdzie drogi do bramki rywala, co jednak wydaje się mało prawdopodobne patrząc na ostatnie wyniki i grę "Bawarczyków".

− Jesteśmy bardzo rozczarowani tym w jaki sposób potoczyły się losy spotkania. Po tak ciężkich tygodniach jakie mamy za sobą, nasz zespół powinien wyjść na boisko zmotywowany i być gotowym od samego początku − powiedział po porażce z Liverpoolem Hector Bellerin.

Bayern zaczyna sezon!

Jakież to szczęście rysuje się na twarzach kibiców "Dumy Bawarii", kiedy spojrzy się na ostatnie wyniki i grę naszych pupili na wszystkich trzech frontach. Choć warto pamiętać, że jeszcze przed pierwszym meczem 1/8 finału Ligi Mistrzów wielu z nas było zaniepokojonych stylem prezentowanym przez klub ze stolicy Bawarii.

Bez dwóch zdań Arsenal to bardzo niewygodny i niebezpieczny rywal. Ponadto ogromną przewagą angielskiego zespołu będzie gra na własnym podwórku. Jednakże jeśli Bayern zagra w takim stylu jak w poprzedniej kolejce Bundesligi, to awans do grona najlepszej ósemki nie powinien być raczej problemem.

W ubiegłą sobotę podopieczni Carlo Ancelottiego stanęli przed szansą powiększenia swojej przewagi nad RB Lipsk, który sensacyjnie zremisował na bawarskim terenie z Augsburgiem. Jednak żeby do tego doszło piłkarze FCB musieli odnieść zwycięstwo na bardzo trudnym terenie w Kolonii. Bayern nie pozostawił swoim rywalom żadnych złudzeń i gładko ograł ich 3:0.

− To było ważne zwycięstwo. Zagraliśmy dziś dobrze. Musimy grać tak dalej. To był ciężki mecz, ale zaczęliśmy dobrze od samego początku. 3:0 w Kolonii jest super. Mamy świetną drużynę, która rozgrywka równie dobry sezon. To bardzo ważne przed wtorkowym pojedynkiem z Arsenalem powiedział po meczu Franck Ribery.

Porażka, która rozbiła Arsenal

Po raz ostatni obie drużyny miały okazje mierzyć się ze sobą 15 lutego. Był to oczywiście pierwszy mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów, w którym zawodnicy "Gwiazdy Południa" rozbili "Kanonierów" 5:1. Echa tej pamiętnej porażki na Allianz Arenie są widoczne do dnia dzisiejszego, gdyż zarówno piłkarze jak i trener AFC spotykają się z krytyką.

Pierwsza połowa szlagierowej potyczki w Monachium zakończyła się remisem 1:1, choć wynik mógł być zgoła inakszy. Prawdziwą kanonadę strzelecką mogliśmy oglądać w drugiej części spotkania w której monachijczycy zdobyli aż 4 bramki!

Bramki dla zawodników "Dumy Bawarii" zdobywali kolejno Arjen Robben, Robert Lewandowski, Thiago, ponownie Hiszpan oraz Thomas Mueller, który wchodząc w 86. minucie potrzebował jedynie dwóch minut, aby się przełamać i zdobyć bramkę na 5-1.

Po meczu oberwało się nie tylko zawodnikom, ale i Wengerowi, któremu zarzucano między innymi brak pomysłu na grę czy powtarzalność schematów. Co więcej ogromna fala krytyki spadła na piłkarzy, zaś kibice mając już dość upodleń i upokorzeń w Lidze Mistrzów czy na krajowym podwórku zaczęli sprzedawać swoje bilety czy nawet nawoływać do organizacji marszów protestacyjnych.

Michał Krzeszowski dla DieRoten.pl

Z wielką przyjemnością zapraszam Was również do zapoznania się z opinią i komentarzem Michała Krzeszowskiego, który na codzień pisze dla serwisu iGol.pl oraz pracuje dla Radio Gol.

− Po pierwszym spotkaniu w Monachium, patrząc na sam wynik, jasno można powiedzieć, że Bayern przylatuje do Londynu po przepustkę z napisem „ćwierćfinał Ligi Mistrzów”. 5:1 jest wynikiem nie do odrobienia. Arsene Wenger musi mieć jakiś szalony plan na rewanż, bo jeżeli ktoś jeszcze wierzy w odrobienie strat z Monachium to musi być szaleńcem.

Jeżeli jednak spojrzymy tylko na pierwszą połowę z meczu na Allianz Arenie, to wypada nam inaczej ocenić Arsenal. Bardzo dobrze grali w defensywie, gdzie wyłączyli zupełnie z gry Roberta Lewandowskiego. Nie dawali „Bawarczykom” pograć w obrębie własnego pola karnego, a tworzyli też groźne kontry.

Przy wyniki 1:1 Anglicy odważyli się na więcej z przodu i gdyby nie interwencje Manuela Neuera to być może Arsenal schodziłby na przerwę z wynikiem 3:1. Ta cała solidność i koncentracja „Kanonierów” uleciała razem z zejściem Laurenta Koscielnego. Wypadła jedna zębatka i cała machina stanęła, a Bayern wykonał egzekucję.

Teraz w Londynie „Bawarczycy” muszą po prostu grać swoje. Przetrzymywać piłkę jak najdłużej i kontrolować na spokojnie przebieg gry. Jeżeli faktycznie Wenger ma jakiś plan na cudowny awans do ćwierćfinału, to poznamy go w pierwszym kwadransie gry. Arsenal musi szybko strzelić gola, żeby móc chociaż zacząć marzyć o awansie.

Jednocześnie jak Bayern strzeli szybko gola to będzie to koniec dwumeczu i jakichkolwiek nadziei Anglików. Dla samych piłkarzy „Kanonierów” porażka w Monachium była dużą ujmą na honorze i za wszelką cenę będą próbowali zmazać ją w Londynie.

Rywalizacja, która zaczęła się 17 lat temu

Jutrzejsza potyczka Bayernu z Arsenalem będzie ich 12. spotkaniem w historii. Bilans przemawia na korzyść klubu ze stolicy Bawarii, jednakże "Kanonierzy" już nie raz pokazywali w pojedynkach z niemieckimi zespołami w Europie, że są bardzo groźnym rywalem.

Pierwsze spotkanie między FCB a AFC miało miejsce 5 grudnia 2000 roku. Choć prowadzony w tamtym okresie przez Ottmara Hitzfelda Bayern przegrywał 2:0, to ostatecznie pojedynek zakończył się remisem 2:2. Bramka Scholla do dziś dzień jest ceniona oraz wspominana. To właśnie w tym sezonie monachijczycy sięgnęli po najważniejsze trofeum. Po więcej na ten temat zapraszam tutaj.

 

Mimo wszystko na angielskiej ziemi "Die Roten" radzą sobie nieco gorzej − do tej pory rozegrano pięć spotkań w Londynie, zaś bilans jest wyrównany, gdyż mowa o 2 zwycięstwach FCB, remisie oraz dwóch porażkach. Ogółem monachijczycy wygrali 6 razy, dwukrotnie remisowali oraz trzy razy godzili się z porażką. Po raz ostatni "Kanonierzy" ograli FCB 20 października 2015 roku, kiedy to londyńczycy wygrali 2:0.

Potyczki tych dwóch zespołów to nie tylko gwarancja emocji, wielkiego widowiska czy trzęsienia ziemi, ale przede wszystkim grad bramek − w dotychczasowej rywalizacji padło ich już 34 z czego 22 z nich zdobyli "Bawarczycy".

Ostatnie 6 spotkań:

15 luty 2017

Bayern 5:1 Arsenal

4 listopad 2015

Bayern 5:1 Arsenal

20 październik 2015

Arsenal 2:0 Bayern

11 marzec 2014

Bayern *1:1 Arsenal

19 luty 2014

Arsenal 0:2 Bayern

13 marzec 2013

Bayern *0:2 Arsenal

Grek poprowadzi zawody w Londynie

Arbitrem nadchodzącego wielkimi krokami spotkania będzie doświadczony grecki arbiter − Anastasios Sidiropoulos, który w całej swojej dotychczasowej karierze ani razu nie miał możliwości sędziowania meczu z udziałem "Dumy Bawarii".

Jako ciekawostkę warto nadmienić, iż 38-latek został arbitrem FIFA w 2011 roku. Sędziujący na co dzień mecze w rodzimej Superleague może pochwalić się bogatym doświadczeniem na arenie międzynarodowej.

Dla Sidiropoulosa Bayern Monachium nie jest pierwszą drużyną z Niemiec, którą spotyka w europejskich rozgrywkach − kilka miesięcy temu w starciu fazy grupowej prowadził potyczkę Celticu Glasgow z Borussią Moenchengladbach.

Jego asystentami będą inni greccy sędziowie − Efthimiadis oraz Kostaras. Z kolei na sędziów liniowych wyznaczono dwójkę Kalogeropoulos i Aretopoulos. Czwartym oficjalnym arbitrem, który został wyznaczony na szlagierowy hit w Londynie jest Dimitriadis.

Rafinha za Lahma

Jak zwykle wyjściowa jedenastka owiana jest wielką tajemnicą, ale jednego czego możemy się spodziewać się jest ustawienie 4-2-3-1, które Carlo Ancelotti używa już od dłuższego czasu.

Podczas dzisiejszej konferencji prasowej włoski trener "Gwiazdy Południa" potwierdził, że w miejsce zawieszonego za żółte kartki Philippa Lahma wystąpi Rafinha, który obecnie prezentuje bardzo wysoką formę i jest pewnym punktem drużyny ze stolicy Bawarii.

  

− Kimmich jest opcją na prawą obronę, ale jutro zagra Rafinha. Jest w dobrej formie. Poza Lahmem i Boatengiem wszyscy są gotowi do gry. To ważny mecz, mamy przewagę. Chcemy pokazać się z dobrej strony. Arsenal będzie atakował, więc musimy być ostrożni powiedział Carlo Ancelotti.

Wbrew wcześniejszym obawom od samego początku zagra również Manuel Neuer, którego występ stał pod znakiem zapytania w związku z doniesieniami niemieckiej prasy. Do wyjściowej jedenastki powinien natomiast powrócić Franck Ribery oraz Arjen Robben, którzy w ostatnim pojedynku ligowym zaczęli na ławce.

Garść ciekawostek:

− Średnia bramek zdobywanych w 5 ostatnich spotkaniach Arsenalu Londyn wynosi co najmniej 2.5.
− Arsene Wenger musi sobie radzić bez takich zawodników jak Santi Cazorla, Mohamed Elneny oraz Mesut Oezil.
− Bayern nie doznał jeszcze w 2017 roku porażki, podczas gdy Arsenal schodził z boiska w roli pokonanego już czterokrotnie.
− Jeśli Bayern awansuje jutrzejszego dnia do ćwierćfinałów Ligi Mistrzów, to dla Ancelottiego będzie 11 awans do ćwierćfinałów LM.
− Najlepszy strzelec Bayernu w tej edycji Ligi Mistrzów, Robert Lewandowski ma na swoim koncie 6 trafień.
− W historii spotkań z Arsenalem Bayern Monachium wygrał 50% wszystkich meczów.
− Faworytem bukmacherów jest Bayern, zaś średni kurs na ich zwycięstwo wynosi 2,05.
− Po raz ostatni Arsenal pokonał Bayern 20 października 2015 roku na Emirates Stadium (padł wtedy wynik 2:0 na korzyść londyńczyków).
− Carlo Ancelotti nie będzie mógł skorzystać z usług Philippa Lahma (zawieszenie) oraz Jerome'a Boatenga.
− Na 6 ostatnich pojedynków z Arsenalem Bayern wygrał 3 razy, dwukrotnie przegrywał oraz raz remisował.
− Do tej pory Bayern mierzył się z angielskimi zespołami 50 razy (20 zwycięstw, 14 porażek i 16 remisów).
− Mesut Oezil, którego zabraknie w jutrzejszym spotkaniu ma na swoim koncie najwięcej bramek spośród wszystkich zawodników AFC (4).
− W ostatnich dwóch spotkaniach z Arsenalem, piłkarze Bayernu zdobyli 10 bramek i stracili zaledwie 2.
− Po raz ostatni Bayern zwyciężył w wyjazdowym spotkaniu fazy pucharowej w sezonie 2013/14, kiedy to ograł… Arsenal Londyn 2:0.
− W drużynie prowadzonej przez Arsene'a Wengera gra obecnie trzech Niemców: Shkodran Mustafi, Mesut Oezil oraz Per Mertesacker.
− Thomas Mueller w 7 ostatnich spotkaniach przeciwko „Kanonierom” zdobył łącznie 5 bramek.
− W swoim ostatnim meczu ligowym Arsenal uległ na wyjeździe z Liverpoolem 3:1.
− Po raz pierwszy obie ekipy spotkały się ze sobą 5 grudnia 2000 roku w fazie grupowej LM (remis 2:2).
− Mistrzowie Niemiec staną przed szansą awansu do ćwierćfinału Ligi Mistrzów po raz szósty z rzędu (ogółem 16 razy).

Stach Gabriel

Stało się! Bayern Monachium po raz szósty z rzędu awansował do najlepszej ósemki Ligi Mistrzów. Ostatecznie podopieczni Carlo Ancelottiego rozbili w rewanżowym spotkaniu Arsenal 5:1.

W meczu rewanżowym 1/8 finału Ligi Mistrzów Bayern pokonał dzisiejszego wieczoru Arsenal 5:1. Bramki dla klubu ze stolicy Bawarii zdobywali kolejno Robert Lewandowski, Arjen Robben, Douglas Costa oraz dwukrotnie Arturo Vidal. Z kolei dla zespołu prowadzonego przez Arsene'a Wengera jedyną bramkę zdobył Theo Walcott.

Choć "Bawarczycy" rozbili swoich rywali 5:1 po raz trzeci z rzędu, to o pierwszej połowie potyczki w stolicy Anglii każdy z nas chciałby jak najszybciej zapomnieć. Prawdziwą kanonadę strzelecką mogliśmy podziwiać w drugiej części spotkania, po tym jak czerwoną kartkę ujrzał Laurent Koscielny.

Do akcji mistrzowie Niemiec wracają już w najbliższą sobotę, kiedy to w ramach 24. kolejki Bundesligi przyjdzie im się zmierzyć z Eintrachtem Frankfurt, którego trenerem jest doskonale nam znany Robert Kovac.

Robbery od samego początku

W porównaniu do poprzedniego ligowego starcia z Kolonią Carlo Ancelotii zdecydował się dokonać łącznie pięciu zmian. Do wyjściowej jedenastki powrócił między innymi Franck Ribery czy Arjen Robben.

Na ławce znalazł się natomiast Douglas Costa oraz Kingsley Coman, czyli dwójka, która w ubiegłą sobotę napędzała grę "Bawarczyków" na obu skrzydłach. W kadrze meczowej zabrakło Jerome'a Boatenga (brak gotowości) oraz Philippa Lahma (zawieszenie za żółte kartki).

Podobnie jak w ubiegłą środę w potyczce z Kolonią włoski trener "Dumy Bawarii" zdecydował się zagrać w systemie 4-2-3-1, tym razem z Thiago ustawionym za plecami Roberta Lewandowskiego.

Oprócz wspomnianej dwójki na ławce znaleźli się jeszcze tacy zawodnicy jak Sven Ulreich, Juan Bernat, Thomas Mueller, Joshua Kimmich oraz Renato Sanches. Bayern zaczął więc spotkanie w następującym ustawieniu: Manuel Neuer w bramce, David Alaba, Javi Martinez, Mats Hummels oraz Rafinha.

Parę środkowych pomocników tworzył duet Xabi Alonso oraz Arturo Vidal, podczas gdy na skrzydłach wystąpił Franck Ribery (lewa strona) oraz Arjen Robben (prawa strona). Jak zwykle najwyżej ustawiony został Robert Lewandowski, zaś za jego plecami mogliśmy podziwiać grę Thiago Alcantary.

Połowa o której każdy chciałby zapomnieć

Zaraz po gwizdku greckiego arbitra podopieczni Carlo Ancelottiego w swoim stylu starali się zdominować swoich rywali, jednakże wysoki i agresywny pressing "Kanonierów" znacznie utrudniał to zadanie "Bawarczykom", którzy popełniali wiele błędów i tracili piłkę na własnej połowie.

Po szybkiej wymianie ciosów gospodarze wzięli się w garść i już w 11. minucie Arsenal mógł wyjść na prowadzenie, jednakże w porę zareagował Manuel Neuer, który nie bez powodu określany jest mianem "Libero". Chwilę później ponownie zagotowało się pod bramkę FCB, lecz tym razem monachijczyków uratował słupek − na bramkę uderzał Giroud.

Na pierwszą bramkę 50,000 widzów zgromadzonych na Emirates Stadium musiało czekać do 20. minuty. Theo Walcott niczym z armaty huknął na bramkę Manuela Neuera, który był bez szans. Dodatkowej urody tej bramce dodaje fakt, iż Anglik trafił do siatki z bardzo ostrego kąta.

Zdobyta bramka sprawiła, że kibice "Kanonierów" wpadli w ogromną euforię, która niosła się przez cały stadion, jednakże do ewentualnego awansu podopieczni Arsene'a Wengera potrzebowali jeszcze 3 bramek… Bayern bardzo szybko próbował zareagować na utratę bramki, lecz po kilku nieudanych akcjach do głosu ponownie doszli gospodarze, którzy stale nacierali i sprawiali "Bawarczykom" mnóstwo problemów.

W 38. minucie spotkania Lewandowski mógł wyrównać, po tym jak został idealnie obsłużony przez Arjena Robbena. Niestety najlepszy strzelec Bayernu nie trafił czysto w piłkę w sytuacji sam na sam i kibice mistrza Niemiec musieli obejść się smakiem.

Déjà vu sprzed trzech tygodni

Zaraz po wznowieniu gry przez Anastasiosa Sidiropoulosa mogliśmy gołym okiem zauważyć, że Arsenal wziął sobie do serca ostatni pogrom na Allianz Arenie i chciał za wszelką cenę odrobić straty − już w 48. minucie Giroud mógł podwyższyć na 2:0, lecz szczęśliwie dla "Dumy Bawarii" futbolówka przeleciała nad poprzeczką.

Monachijczycy bardzo szybko odpowiedzieli na atak "Kanonierów", gdyż już kilkadziesiąt sekund później piłka znalazła się w siatce, lecz sędzia dopatrzył się spalonego Matsa Hummelsa. W 53. minucie rywalizacji kibice Arsenalu załamali się, po tym jak grecki arbiter podyktował rzut karny na korzyść Bayernu.

Jakby tego było mało z boiska wyleciał Koscielny, który najpierw ujrzał żółtą kartkę, zaś chwilę później sędzia zmienił decyzję i pokazał Francuzowi czerwoną kartkę. Do jedenastki podszedł etatowy wykonawca, czyli Robert Leawndowski. Polak bez najmniejszych problemów wpakował piłkę do bramki i zapewnił swojej drużynie awans do kolejnej rundy.

Zaledwie kilka minut wystarczyło, aby mistrzowie Niemiec złapali wiatr w żagle i odmienili losy spotkania. Podopieczni Carlo Ancelottiego nie zamierzali spocząć na laurach i poszli za ciosem chcąc wykorzystać osłabiony Arsenal Londyn.

Bawarski walec wkracza do akcji!

Z minuty na minutę zawodnicy "Die Roten" podkręcali tempo i bardzo często gościli pod bramka "Kanonierów", którzy po stracie swojego kapitana byli bezradni i podobnie jak Bayern w pierwszej połowie popełniali masę niepotrzebnych błędów.

Nie trzeba było czekać zbyt długo, aż "Bawarczycy" wykorzystają bezradność Anglików, albowiem w 68. minucie Arjen Robben wykorzystał błąd defensora AFC i zdobył bramkę na 2:1 w sytuacji sam na sam.  Chwilę później kolejne bramki mógł dołożyć Robert Lewandowski, jednakże najpierw nasz rodak trafił w słupek, po czym w dogodnej sytuacji zbyt mocno wypuścił sobie futbolówkę.

Na dwanaście minut przed końcem spotkania podopieczni Carlo Ancelottiego przeprowadzili wzorową kontrę − Douglas Costa po indywidualnym rajdzie postanowił spróbować szczęścia i w przepięknym stylu niczym Arjen Robben podwyższył prowadzenie na 3:1. Kiedy wydawało się, że już po meczu, do głosu doszedł Arturo Vidal.

Fatalnie spisująca się obrona Arsenalu od momentu wyrzucenia Koscielnego została ponownie ukarana. Tym razem katem "Kanonierów" okazał się Arturo Vidal, który najpierw pokonał Ospinę w 80. minucie w sytuacji sam na sam, zaś kilka minut później wykorzystał dogranie Douglasa Costy i wpakował piłkę do pustej bramki (trafienie łudząco przypominające trafienie Davida Alaby sprzed 3 tygodni).

Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie i mecz zakończył się kolejnym wysokim pogromem 5:1. Po bardzo słabej pierwszej połowie "Bawarczycy" wyciągnęli wnioski i zaprezentowali kolejny pokaz siły. Do akcji Lahm i spółka wracają już w najbliższą sobotę, zaś ich rywalem będzie Eintracht Frankfurt.