Dla jednej z zawodniczek Bayernu, jutrzejszy start Bundesligi będzie wyjątkowy, albowiem swój 5. mecz na Allianz Arenie rozegra Sarah Zadrazil.
Gdy w sobotę Allianz Arena wypełni się gwarem ponad 50 tysięcy kibiców, nie będzie to tylko kolejny mecz żeńskiej drużyny Bayernu Monachium. To będzie manifest. Potwierdzenie, że kobiecy futbol w Niemczech nie tylko rośnie, ale rozkwita w pełni – z rozmachem, jaki jeszcze kilka lat temu wydawał się utopijny. A w samym środku tej historii stoi Sarah Zadrazil – nie w świetle reflektorów, lecz tuż za kulisami wielkich chwil, które współtworzy od lat.
Dla wielu kibiców to nazwisko nie niesie jeszcze tej samej wagi, co legendy męskiego Bayernu. Ale dla tych, którzy śledzą rozwój kobiecej drużyny – Zadrazil to filar. Grająca w czerwonej koszulce od 2020 roku, Austriaczka z Bad Ischl odcisnęła swój ślad na każdym z dotychczasowych czterech występów Bayernu na Allianz Arenie. Nie jako kapitan z opaską, ale jako przywódczyni czynów.
Zaczynała na wiejskich boiskach z chłopcami. Dziś zagra po raz piąty przed dziesiątkami tysięcy fanów. I nadal nie gra o chwałę. Gra o sens. O drogę, którą przeszła kobieca piłka – od bocznych boisk do głównej sceny. Zadrazil to nie liderka przez deklaracje, lecz przez przykład. Nie potrzebuje przemówień. Jej językiem jest pressing, podanie, ustawienie.
– Zaczynałam jako dziecko w wiejskim klubie z chłopcami. A teraz po raz piąty zagram na Allianz Arenie przed ponad 50 000 widzów. Nigdy bym o tym wtedy nie pomyślała – powiedziała Zadrazil.
– Jako drużyna, cieszymy się z każdego meczu na Allianz Arenie. Kiedyś byłam tylko widzem. A nagle, w 2022 roku, po raz pierwszy stanęliśmy na boisku. Gra z przeciwnikami takimi jak Barcelona – to chwile, które pozostają w pamięci na zawsze. Przejeżdżam obok niej każdego dnia w drodze na Campus. I za każdym razem myślę: To niesamowite, że możemy tu grać – podsumowała Austriaczka.
Dla niej to nie tylko futbol. To misja. I może właśnie dlatego kobiecy Bayern ma nie tylko ambicje, ale i duszę.
Komentarze