W tym sezonie zawodnicy Bayernu często byli publicznie krytykowani przez włodarzy klubu.
Upływająca kampania z pewnością nie może być uznana za udaną. Piłkarze "Bawarczyków" nie są już faworytem w wyścigu o mistrzostwo Niemiec, a z DFB-Pokal oraz Ligą Mistrzów pożegnali się ponad miesiąc temu. Wcześniej jednak, jeszcze za kadencji Juliana Nagelsmanna, borykali się co jakiś czas z kiepską dyspozycją. Skutkowało to tym, że zawodnicy spotykali się z publiczną krytyką ze stron władz, a to, według dziennikarzy "tz", bardzo się im nie spodobało.
Jak podają Manuel Bonke oraz Philipp Kessler, "Bawarczycy" źle odebrali słowa Oliviera Kahna po meczu z RB Lipsk, że "drużyna nie zachowywała się inteligentnie". Takiego typu krytyka sprawia, że relacje na linii bossowie-piłkarze są napięte. Szefowie nie bronią swoich zawodników, takich jak Leroy Sane czy Serge Gnabry, również wtedy, gdy są atakowani ze wszystkich stron przez media.
Porównując to z czasami, kiedy Bayernowi przewodzili Karl-Heinz Rummenigge i Uli Hoeness, gracze nie mają teraz takiego poparcia u sterników. Kiedyś publicznie bronieni, teraz – często krytykowani. Co również istotne, piłkarzom nie podoba się to, że używani są regularnie jako wymówka dla wielu decyzji włodarzy. Tak też było w przypadku zwolnienia Juliana Nagelsmanna.
Zawodnicy, jak najbardziej, zdają sobie sprawę z tego, że nie są w dobrej dyspozycji, i są w stanie zaakceptować nieprzychylne słowa na swój temat. Nie rozumieją natomiast, dlaczego bossowie idą z tym do mediów, zamiast rozwiązywać to po cichu, w cztery oczy. Relacje między piłkarzami a włodarzami nie należą w tym momencie do najlepszych.
Wkrótce okaże się, jaka przyszłość czeka Oliviera Kahna i Hasana Salihamidzicia. Z wielu stron słychać doniesienia, że przyszłość obydwu panów, zwłaszcza byłego bramkarza Bayernu, stoi pod wielkim znakiem zapytania. W najbliższych dniach odbędzie się posiedzenie Rady Nadzorczej, na którym to zapadną kluczowe decyzje.
Komentarze