Vincent Kompany podpisał z Bayernem nowy kontrakt do 2029 roku, ale – jak zdradza Jonathan Tah – nie chciał wielkich rozmów ani świętowania. „Trener po prostu poprosił, żeby szybko to załatwić i wrócić do pracy. On daje nam spokój i koncentrację” – mówi o
Kompany o podpisaniu umowy: „Nie chciałem, by to było duże wydarzenie”
Vincent Kompany przedłużył kontrakt z Bayernem Monachium do 2029 roku, ale – jak zdradzają jego piłkarze – sam zainteresowany wolał, żeby nikt nie robił z tego medialnej sprawy.
Podczas wtorkowego treningu na Säbener Straße Belg nie tracił dobrego humoru. Pogoda zmieniała się jak w kalejdoskopie, raz słońce, raz chmury, ale atmosfera w drużynie była doskonała – może dlatego, że klub właśnie potwierdził, że Kompany zostaje z Bayernem na lata.
Tah: „To właśnie go wyróżnia”
Jonathan Tah, który latem dołączył do Bayernu właśnie ze względu na rozmowy z Kompanym, nie miał wątpliwości, że szkoleniowiec jest człowiekiem nastawionym wyłącznie na pracę.
„Drużyna jest szczęśliwa, cały klub też. Ale trener nie zrobił z tegowielkiego wydarzenia” – powiedział obrońca.
„Wprowadza spokój i skupienie na tym, co ważne – na grze. To jego największa siła.”
REKLAMA
Tah, który w ciągu kilku miesięcy stał się jednym z liderów defensywy, jest jednym z najbardziej oddanych zawodników swojego trenera.
„On nie potrzebuje wielkich słów ani gestów, żeby mieć nasz szacunek. Potrafi rozmawiać z każdym, ale nigdy nie traci skupienia” – dodał Jonathan Tah.
„Jedyna prośba? Załatwić to szybko”
Kiedy działacze Bayernu zaproponowali Kompany’emu przedłużenie kontraktu, Belg miał tylko jeden warunek: minimum rozmów, maksimum działania.
„Byłem zbyt zajęty przygotowaniami do meczu” – zdradził Belg.
„Chciałem tylko, żeby sprawę szybko zamknąć. Żeby to nie było wielkie wydarzenie, żadnych spekulacji – podpis, decyzja i do roboty.”
REKLAMA
Jak przyznał z uśmiechem, dyskusje trwały krócej niż to, ile czasu zajmuje sprzątanie biura po godzinach.
„Wymieniliśmy się kilkoma pomysłami i liczbami, wszystko było jasne. Szybko, konkretnie i od następnego dnia pełne skupienie na kolejnym meczu.”
Spokój i autentyczność zamiast medialnych występów
Od momentu przyjścia do Bayernu Kompany unika wielkich gestów i medialnych sporów. W przeciwieństwie do swoich poprzedników – Thomasa Tuchela i Juliana Nagelsmanna – koncentruje się wyłącznie na piłce.
„Po podpisaniu kontraktu nie było przemówień, gratulacji czy śpiewów. Na odprawie rozmawialiśmy tylko o Clubie Brugge i przygotowaniach do meczu” – opowiada Tah.
To podejście doceniają wszyscy w klubie. Kompany panuje nad emocjami, zachowuje spokój nawet po nieudanych momentach i – jak sam mówi – „ufa procesowi”.
„Tu mogę po prostu pracować”
Dla Kompany’ego nowy kontrakt był formalnością.
„Prywatnie wszystko jest na miejscu. Monachium to świetne miejsce do życia, zwłaszcza z rodziną” – powiedział trener.
„W klubie też mam warunki, jakich potrzebuję. To brzmi dziwnie, bo to w końcu Bayern, ale naprawdę mam tu spokojne środowisko pracy. Nawet po porażce mogę po prostu robić swoje.”
Kontrakt jak on sam – bez fajerwerków, ale z treścią
W Bayernie ceni się sposób, w jaki Kompany prowadzi drużynę: spokojny ton, zaufanie, zero chaosu.
„To, co najlepsze w jego stylu, to prostota” – powiedział jeden z członków sztabu.
REKLAMA
„Nie robi szumu, tylko konsekwentnie buduje projekt krok po kroku.”
Dla piłkarzy – takich jak Tah, Pavlović czy Laimer – Kompany jest wzorem konsekwencji. W klubie słychać, że „na Säbener Straße zapanował spokój, jakiego nie było od lat”.
I choć nowy kontrakt to wielka rzecz, Kompany sprowadza wszystko do jednego: kolejny trening, kolejne przygotowania, kolejne zwycięstwo.
Komentarze