DieRoten.pl
Reklama

Hoeness przyznaje się do błędu

fot. J. Laskowski / G. Stach
Reklama

Uli Hoeness po latach bije się w pierś. Chodzi o rok 2006 i jego wyjazd do Argentyny, gdzie kilka tygodni później jego zdanie potwierdził były trener FC Bayern Felix Magath. Jak się okazało, obaj Panowie bardzo, bardzo się pomylili.

 

Wielu fanów bawarskiego klubu świetnie pamięta, iż to Bayern Monachium miał ogromną szansę na sprowadzenie obecnego napastnika Atletico Madryt Sergio Aguero, który właśnie przedłużył kontrakt z hiszpańskim zespołem do 2014 roku.

 

Kwiecień 2004 roku, Buenos Aires, Hoeness przylatuje, aby obejrzeć 17-letniego napastnika. Wielkie wydarzenie dla samego piłkarza. "Przed spotkaniem Aguero stał pod płotem i patrzył na kolegów, którzy się rozgrzewali" powiedział dla SportBild Uli. Sergio w tym meczu był niewidoczny, nie miał kontaktów z piłką, a jedyną notką w zeszycie Hoenessa było wywalczenie rzutu karnego przez obserwowanego snajpera i zamienie go na bramkę.

 

Raz przy piłce, bramka, ale nic szczególnego nie pokazał. Dodatkowo pojedynek nie został normalnie dokończony, bowiem na boisko wtargnęli kibice. Dlatego też zamiast przygotowanych 16 mln euro Hoeness zaproponował 5 mln + premia. "Roześmiali mi się w twarz" relacjonuje prezydent Bayernu.

 

Hoeness nie chciał sam podejmować decyzji, dlatego wysłał w daleką podróż szkoleniowca Felixa Magatha. "Zadzwonił do mnie i powiedział, żebym nigdy więcej nie marnował jego wolnego czasu. Nie chce latać i oglądać zawodnika, który przez całe spotkanie nic nie robi, w ogóle nie biega".

 

I później przyjechali działacze Atletico, który dali nie 5, nie 16, a 23 mln euro. Sam piłkarz spłacił się szybko madryckiemu zespołowi - to w głównej mierze dzięki niemu Atletico zajmowało wysokie pozycje w La Liga oraz w 2010 roku wygrała Ligę Europejską. W barwach Atletico rozegrał 157 meczów i strzelił 61 bramek.

 

To był największy błąd, jaki teraz gnębi Hoenessa...

Źródło:
haj

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...