DieRoten.pl
Reklama

To już jest koniec...

fot. Ł. Skwiot
Reklama

Za nami ostatni mecz w wykonaniu podopiecznych Carlo Ancelottiego w tym sezonie. Rywalami mistrzów Niemiec w 34. kolejce Bundesligi była ekipa SC Freiburg.

Spotkanie na Allianz Arenie zakończyło się zwycięstwem 4:1, zaś bramki dla ekipy "Die Roten" zdobywali kolejno Arjen Robben, Arturo Vidal, Franck Ribery oraz Joshua Kimmich. Niestety swojego dorobku bramkowego nie poprawił Robert Lewandowski.

Dzisiejszy mecz był szczególnym wydarzeniem w życiu trójki zawodników FCB − dla takich zawodników jak Philipp Lahm, Tom Starke oraz Xabi Alonso był to ostatni mecz, gdyż cała trójka podjęła decyzję o zakończeniu kariery piłkarskiej.

Dzisiejszy pojedynek na Allianz Arenie był ostatnim spotkaniem Bayernu Monachium w tym sezonie. Część zawodników "Die Roten" uda się jeszcze na zgrupowania swoich reprezentacji narodowych, po czym wyjadą na zasłużone urlopy.

Pożegnanie legend

Tym razem włoski trener "Gwiazdy Południa" w porównaniu do poprzedniego szalonego starcia z RB Lipsk, które zakończyło się zwycięstwem FCB rzutem na taśmie w doliczonym czasie gry, dokonał łącznie trzech zmian.

Poza kadrą meczową znalazł się kontuzjowany Manuel NeuerJavi Martinez oraz Sven Ulreich. Zabrakło również Matsa Hummelsa, który jest wyczerpany sezonem 2016/17. W wyjściowej jedenastce znalazł się natomiast Kingsley Coman, podczas gdy Joshua Kimmich usiadł na ławce.

Podobnie jak w ubiegłą sobotę, trener "Gwiazdy Południa" zdecydował się ustawić swoją drużynę w stosowanym od dawna systemie 4-2-3-1. Tym razem za plecami Roberta Lewandowskiego mogliśmy oglądać Thomasa Muellera.

Na ławce rezerwowych znaleźli się następujący zawodnicy: Leo Weinkauf, Rafinha, Renato Sanches, Joshua Kimmich, Douglas Costa, Franck Ribery oraz Thiago Alcantara. Bayern rozpoczął więc ostatni mecz ligowy w następującym ustawieniu: Tom Starke w bramce, Philipp Lahm, Jerome Boateng, Juan Bernat oraz David Alaba w obronie.

W środku pola mogliśmy oglądać Xabiego Alonso oraz Arturo Vidala. Na lewym skrzydle znalazł się wspomniany wcześniej Kingsley Coman, zaś po jego przeciwnej stronie zagrał Arjen Robben. Rolę napastnika pełnił najlepszy strzelec Bundesligi, czyli Robert Lewandowski, zaś za jego plecami Carlo zdecydował się ustawić Thomasa Muellera.

Robben znowu to zrobił

Zanim arbiter rozpoczął mecz na Allianz Arenie, odbyło się oficjalne pożegnanie Philippa Lahma, Xabiego Alonso oraz Toma Starke. Cała trójka została uhonorowana i pożegnana w obecności legend bawarskiego zespołu jak na przykład Lothar Matthaus czy Franz Beckenbauer.

Mistrzowie Niemiec już od samego początku spotkania ruszyli do ataku, czego efektem była pierwsza groźna akcja przeprowadzona przez Kingsley'a Comana. Na pierwszą bramkę 75,000 widzów nie musiało czekać zbyt długo, albowiem już w 4. minucie w swoim stylu piłkę do bramki Schwolowa wpakował Arjen Robben.

Niestety w 11. minucie boisko zmuszony opuścić został Jerome Boateng, którego zastąpił Joshua Kimmich. W kolejnych minutach "Bawarczycy" nie odpuszczali i przeprowadzali kolejne falowe ataki na swoich rywali. Kilka minut później piłka znalazła się w siatce za sprawą strzału Roberta Lewandowskiego, lecz sędzia odgwizdał spalonego.

Pod bramką Freiburga trwało prawdziwe oblężenie − najpierw bliski szczęścia był Kimmich, po czym chwilę później swojego 31. gola w sezonie mógł zdobyć Robert Lewandowski, lecz obaj panowie uderzyli wprost w golkipera beniaminka. Po jakimś czasie podopieczni Carlo Ancelottiego oddali na moment inicjatywę, co przełożyło się na doskonałą sytuację gości, lecz świetną interwencją popisał się Tom Starke.

Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie i obie strony udały się na przerwę do swoich szatni − gdyby tylko szczęście dopisywało ekipie "Die Roten", to w pierwszej części spotkania moglibyśmy oglądać kilka bramek. Na pochwałę zasługują również dwie genialne obrony Starke, który uchronił FCB przed utratą bramki.

Spokojna gra po przerwie

Na drugą część spotkania obie drużyny wyszły w niezmienionym ustawieniu. Bayern Monachium podobnie jak na początku spotkania od razu ruszył do ataku, czego efektem była bardzo groźna sytuacja pod bramką Schwolowa, kiedy to Lewandowski mógł zdobyć bramkę na 2:0, lecz Polak strzelił wprost w golkipera.

Bayern dosłownie "siadł" na swoich rywalach i nie dopuszczał ich do głosu. W grze "Bawarczyków" gołym okiem można było zauważyć, że wszyscy zawodnicy grają na Roberta Lewandowskiego, który walczył o koronę króla strzelców.

Po kilkunastu minutowej dominacji Bayernu, podopieczni Christiana Streicha na moment odzyskali inicjatywę i znaleźli się nawet pod bramką Toma Starke, lecz goście z Freiburga nie stworzyli żadnego zagrożenia. W kolejnych minutach mistrzowie Niemiec w bardzo spokojny sposób rozgrywali piłkę i budowali kolejne akcje.

W 67. minucie spotkania piłka znalazła się w siatce gości po uderzeniu Thomasa Muellera, lecz i tym razem sędzia dopatrzył się spalonego. Zespół ze stolicy Bawarii dwoił się i troił, aby umożliwić Robertowi zdobycie bramki, lecz "Lewemu" brakowało dziś szczęścia, gdyż nie był w stanie odnaleźć drogi do bramki SCF.

Zabójczy kwadrans

Na drugie trafienie w tym spotkaniu widzowie na Allianz Arenie musieli czekać do 74. minuty, kiedy to Arturo Vidal przepięknym technicznym uderzeniem z dystansu wpakował piłkę do siatki rywali. Goście nie pozostali jednak bierni i błyskawicznie odpowiedzieli na utraconą bramkę na 2:0.

Zaledwie dwie minuty po bramce Chilijczyka świetnym podaniem wykazał się Vincenzo Grifo, który dograł piłkę do byłego napastnika Bayernu − Nilsa Petersena. Niemiec kilka minut po wejściu na boisko zdobył swojego 10. gola w tym sezonie. W 80. minucie swojego szczęścia ponownie spróbował Robert, lecz i tym razem bezskutecznie.

W 81. minucie zgodnie z zapowiedziami boisko przy owacjach na stojąco opuścił Xabi Alonso, którego zastąpił Franck Ribery. Na dwie minuty przed końcem spotkania w podobny sposób swoją karierę zakończył Philipp Lahm, który schodząc z murawy podarował opaskę kapitańską Thomasowi Muellerowi.

Mistrzowie Niemiec zwietrzyli jeszcze swoją szansę w doliczonym czasie gry, czego efektem była bramka po wzorowo przeprowadzonej kontrze Francka Ribery z Arjenem Robbenem, którzy jak za dawnych lat wspólnie wymanewrowali obronę gości − strzelcem bramki Francuz. Chwilę później Robert dograł do niepilnowanego Kimmicha, który bez namysłu wpakował piłkę do pustej bramki.

Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie i ostatni mecz FCB w tym sezonie zakończył się wysokim zwycięstwem 4:1. Po zakończeniu spotkania "Bawarczycy" w tradycyjny już sposób świętowali zdobycie 27. mistrzostwa Bundesligi w historii.

Źródło: Własne
GabrielStach

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...