DieRoten.pl
Reklama

Mega-wywiad z van Gaalem

fot.
Reklama

W wywiadzie dla TZ Louis van Gaal opowiadać będzie o swojej pracy w Monachium, o miłości, pieniądzach i wielu, wielu innych sprawach – mega wywiad z trenerem.

TZ - Panie van Gaal, czy pogłoski o transferze Marka van Bommela mają cos na rzeczy?
Louis van Gaal –
W kwestii transferów radziłbym porozmawiać z Zarządem bądź samym dyrektorem sportowym.

 

Czy zgłosiłby Pan swoje veto, jeśli miałoby dojść do jego sprzedaży?
Każde moje słowo w tym temacie będzie o jednym słowem za dużo.

 

Porozmawiajmy o Bożym Narodzeniu. Ile wyda Pan na prezenty?
Ja jestem oszczędny i nie uważam, żebyśmy musieli wydawać wiele. Kiedyś tez musiałem odkładać, by sobie cos kupić. Dziś stać mnie w sumie na wszystko, co nie znaczy jednak, że musze wyrzucać pieniądze przed okno.

 

Czy nie może się Pan już doczekać swoich prezentów?
Tak, ale mimo wszystko potrafię być cierpliwym. Z drugiej strony przecież mam już wszystko. Tak samo jak moja żona. Ciężko jest w takiej sytuacji kupić prezent.

 

Czy zdarza się, że kupuje Pan cos na zasadzie impulsu?
Nie, ja tak nie robię.

 

Co było najdroższym Pana zakupem w 2010 roku?
Kurtka. Kupiłem ja wczoraj, podczas miłych zakupów z żoną.

 

Sam Pan ja wybrał?
Pewnie. Wszystko to, co nosze zostało wybrane przeze mnie. Nie mogę przecież tego zwalać na moją żonę.

 

Jak ważne są dla Pana pieniądze?
Wcale nie są ważne. Pieniądze już nie Graja roli w moim życiu. Pracuje obecnie jedynie z radości, a nie z konieczności.

 

Co widzi Pan w związku z tym jako wynagrodzenie?
Słowa piłkarzy, którzy przychodzą do mnie i mówią, że praca ze mną jest dla nich przyjemnością. To jest cenniejsze od pieniędzy.

 

Skoro nie pracuje Pan już dla pieniędzy, to kiedy zamierza Pan przestać pracować?
Gdy zauważę, że różnica pokoleń jest zbyt duża. Gdy piłkarze zaczną mówić – a co ten starzec chce? Gdy tylko to zauważę, to z miejsca odejdę!

 

Na ile lat Pan się czuje?
Mam 59 lat i na tyle się czuję - ani mnie, ani więcej.

 

Czy ustalał sobie Pan limit wieku, po którym nie chciałby Pan już pracować?
Tak – 55 lat! Jak widać już ten moment przespałem. Czumu jednak miałem przestawać, jeśli w dalszym ciągu odczuwałem radość? Bayern był zbyt wielkim wyzwaniem, ale jeszcze jest jedno ważne wyzwanie – reprezentacja. Z drugiej strony mógłbym jeszcze pracować w Ajaxie. W pierwszej kolejności musze jednak pracować tu. Nie wykluczam też przedłużenia kontraktu. Kocham Monachium i ludzi w tym mieście mieszkających. Możliwe jest nawet, że zostanę tu na zawsze.

 

Czy zrezygnowałby Pan przez to z marzenia o prowadzeniu Reprezentacji?
Tak. Pewne jest, że po 2012 roku podpisze kontrakt albo z FCBM, albo z jakąś reprezentacja, albo z Ajaxem, gdzie byłbym dyrektorem, nie trenerem.

 

Ajax jest dla Pana więc poważną opcją?
Pewnie, ale tylko w roli szefa, a nie trenera. To byłoby mniej zabawne, bo nie miałbym takiego kontaktu z piłkarzami. To byłoby jednak sprawą honoru.

 

Jak duża jest, na dzień dzisiejszy, różnica pokoleń pomiędzy Panem, młodymi piłkarzami.
Nie za duża. Jestem bardzo rozwojowy i innowacyjny. Nie mam co prawda Playstation, ale jestem pewien, że grał bym na niej świetnie. Dobrze sobie radze z takimi rzeczami. W moim domu jest więcej techniki niż u większości piłkarzy. Ostatnio odkryłem Apple-TV. Czy zna Pan to?

 

Nie.
Widzi Pan! Znam się na tym lepiej niż Pan, choć jestem starszy.

 

Ogólnie rzecz biorąc – jest Pan sknera, czy osoba szczodrą?
To zależy. Jeśli np. jestem w restauracji, a kelner był miły, to jestem hojny. Ci ludzie przecież nie zarabiają za wiele.

 

Kiedy mógł Pan przestać pracować? Kiedy zdążył Pan aż tyle zarobić.
Myślę, że mając 55 lat. Nie wcześniej. Wcześniej byłem piłkarzem i trenerem, ale dużo pieniędzy straciłem na kryzysie. Wtedy miałem wiele pieniędzy zainwestowanych w akcje. Nic się jednak takie go nie stało. Wie Pan, ja mam uprzywilejowane Zycie. Mam piękne Zycie. Kochająca zonę, dwójkę wspaniałych dzieci oraz wiele tytułów w sporcie.

 

Czy chciałby Pan mieć coś, czego nie można by było kupić?
Miłość, nic poza tym.

 

Panie van Gaal, jak bardzo cieszy się Pan z tego, że Arjen Robben wrócił do treningu z drużyną?
Jego powrót to dla nas święto. Cały klub się z tego cieszy. Gdy wróciłem do domu, do żony to powiedziałem – pięknie, Arjen wrócił!

 

Jakie sprawia on wrażenie?
Wspaniale trenuje! To niesamowite, ale on zawsze trenuje na 100%. Niewielu jest piłkarzy którzy właśnie tak robią.

 

Kiedy znów osiągnie swój najlepszy poziom?
W tej rundzie już nie zagra, ale mam nadzieję, że w meczu z Wolfsburgiem wejdzie na 15 minut.

 

Mówi się, że piłkarz musi tak długo odbudowywać formę, jak długo trwała kontuzja.
Nie możemy zbyt szybko popadać w zachwyt. Jego kontuzja była ciężka. Musimy odczekać, by ocenić, jak jego miesień radzi sobie z obciążeniem. W sumie nie trenował z nami w pełni, a tylko częściowo. To, co widzę dodaje mi jednak otuchy, ale jego powrót musi być powolny. Wtedy tylko poprawa będzie systematyczna.

 

Jest pan już półtorej roku w Monachium. Czy zmienił się Pan przez ten okres?
W dalszym ciągu jestem tym samym człowiekiem. Musiałem się jednak przystosować do niemieckiej kultury i do samego klubu. Jestem Holendrem, tak więc to ja muszę się przystosować do klubu, a nie klub do mnie. Z drugiej strony Zarząd ściągnął mnie ze względu na moja filozofie gry. Tak więc i klub musiał się do mnie dopasować. Udało się Man porozumieć.

 

Czy aklimatyzacja przyszła Panu ciężko?
Trochę. W Zarządzie są sami byli piłkarze, którzy tez maja swoje zdanie. To jest w porządku, to mi pomogło, dając zarazem wielkie wyzwanie pracy z byłymi gwiazdami.

 

Karl-Heinz Rummenigge powiedział, że rozumie Pan FC Bayern coraz lepiej. Ma racje?
Tak. We wszystkich poprzednich klubach pracowałem tak, że to ja byłem szefem i jako jedyny rozmawiałem publicznie.

 

Czy zdziwiło Pana, jak wielki wpływ mają włodarze klubu?
Tak. Taki układ, w którym manager i Prezydent się wypowiadają publicznie, istnieje tylko w Niemczech. W Holandii jest inaczej. Tam jest niepisany układ, że głos zabiera tylko i wyłącznie trener. Nie zawsze jest dobrze, gdy każdy wciska swoje 5 groszy. To wpływa na drużynę, ale tak to już tu jest i musze się z tym pogodzić.

 

Już kilka razy Pan to krytykował, za co miał Pan problemy. Czy nie jest Pan czasem zbyt szczery?
nie można być zbyt szczerym. To jest dobra cecha charakteru.

 

Mógłby Pan być przecież bardziej dyplomatyczny…
Nie, ja jestem szczery, a nie dyplomatyczny. Ja tak nie potrafię.

 

Czy nie jest to Pana największa wadą?
Nie. To nie jest wada, a zaletą. To nie zawsze jest łatwe i czasem powoduje zamieszanie. Ja już taki jestem. W wieku 59 lat nie zacznę się nagle zmieniać.

 

Czego nauczył się Pan o Niemcach?
Kocham niemiecka mentalność w sporcie. Ona jest fantastyczna! Oni są bardziej profesjonalni niż inne narodowości. Oni są skoncentrowani do ostatniej sekundy i wiedzą, że wygrana maja dopiero pewną, gdy wsiądą do autobusu. Są w stanie przejmować odpowiedzialność. Niestety, nie są też w stanie oczekiwać tego po innych graczach. To robi np. van Bommel. Właśnie tego musza się jeszcze nauczyć. Przecież każdy wie, że podanie kolegi nie zawsze może być dokładne. Wtedy właśnie mogą go poprawić, okrzyczeć, w trakcie meczu, a nie po. Do tego potrzebny mi jest van Bommel. Niemcy są zbyt spokojni w tym temacie.

 

Kiedyś Pan powiedział, że van Bommel, może być jak Danny Blind – najlepszym piłkarzem jakiego Pan trenował.
Tak właśnie powiedziałem, on może być jego następcą.

 

Czyli zima go Pan nie puści?
Jest pewna hierarchia rozmów na ten temat. Najpierw rozmawia Zarząd.

 

Czy popełniał Pan błędy podczas pracy w FCBM?
Pewnie że tak! Jednak nie było ich zbyt wiele. Człowiek najmądrzejszy jest po fakcie. W Holandii mówi się, że nie wiadomo, jak krowa łapie królika.

 

Jak opisze Pan swoje stosunki z Ulim Hoeneßem?
Są normalne. Jestem profesjonalista, który współpracuje z piłkarzami, Prezydentem i managerem. Franz Beckenbauer tez był Prezydentem, ale go ani razu tu nie widziałem.

 

Czy Pańska kłótnia z nim została między aktami?
Po jest przeszłością. On jest wręcz ikoną, a im nie można się sprzeciwiać, co byłoby niekorzystne dla klubu.

 

Ale od czasu do czasu ma Pan z nim jakiś kontakt?
Tak.

 

Co rusz mówi się o tym, że w Bayernie potrzebny jest nowy, lewy obrońca.
No i? Wtedy musielibyśmy oddać Contento, ale niby po co? On zna moja filozofię, zna klub. Jego odejście nie byłoby czymś dobrym.

 

Można go przecież wypożyczyć i ściągnąć jakąś gwiazdę.
Niby ilu wielkich lewych obrońców jest na świecie? Ani jednego! Anie jednego!! Jeśli taki by był, to już by grał w Bayernie. Różnica, pomiędzy kandydatami do gry u nas, a Contento jest minimalna. Czy dla tego mamy psuć półtorej roczną pracę? Nowy piłkarz musiałby zaaklimatyzować się do naszej filozofii gry. Czy warto wydawać na to masę pieniędzy? Chyba nie bardzo.

 

Czy podobnie widzi Pan sytuacje w bramce?
O tym rozmawiam tylko z Zarządem. Tu w grę wchodzi wiele czynników. Nie chce publicznie zabierać głosu, bo zniweczę rozmowy i plany, czego robić nie chcę.

 

Czy dzięki duetowi Robben – Ribery zdoła Pan jeszcze zwyciężyć ligę?
Powiem tak, jeśli oni są zdrowi to grają zawsze. Inni piłkarze nie maja tej gwarancji. Spyta Pan dlaczego? Bo każda drużyna potrzebuje kreatywnych piłkarzy, a my ich zbyt wielu nie mamy. To było naszym problemem na początku sezonu. Teraz jest lepiej, bo gra Ribery. Gdy wróci Robben sprawy potoczą się wręcz wspaniale.

 

Ilu indywidualistów może być maksymalnie w drużynie?
Dwóch, trzech, maksymalnie czterech. Ale wtedy musieliby swoje obowiązki wypełniać fantastycznie. Jeśli do Robbena i Riberyego doszedłby kolejny piłkarz, to mięlibyśmy problem. Zawsze pyta się mnie o wolna rękę Riberyego na boisku. On, tak jak Robben, nie jest wolny w działaniu jak sportowiec indywidualny, ale z całą pewnością mogą więcej na boisku, bo są graczami kreatywnymi.

 

Ilu kreatywnych piłkarzy ma Barcelona?
Nie za wielu. Xavi, Iniesta, może jeszcze Alves, którzy na swoich pozycjach wypełniają swoja rolę. To jest ta różnica. Messi tez jest kreatywny, ale nie gra w ten sposób.

 

Rummenigge powiedział, że Bayern jest na równi z Barcą.
Jeśli Robben i Ribery wrócą do sił, a drużyna zagra na 100% możliwości to na pewno. To musiałby jednak zweryfikować mecz. Obok Barcy tylko nasza drużyna gra taka piłkę. Real próbuje tego, ale przegrali 0:5. My tyle jeszcze nie przegraliśmy!

 

Czy ze względu na różnice w  założeniach, Bayern w ogóle ma szanse na równa walkę z Barcą?
To tylko kwestia czasu. Oni tona w długach! Za rok UEFA wprowadza Financial Fair Play, co dla nas będzie szalenie korzystne, ponieważ kluby przestana wydawać ponad stan. Do tego dochodzi, że na boisku musi grać 6 piłkarzy z kraju, którego pochodzi klub. My mamy Badstubera, Müllera, Schweinsteigera, Lahma oraz Gomeza, którzy podpisali długoletnie kontrakty.  To nam pomoże.

 

Teraz jednak kulejecie w lidze. Dlaczego fani Bayernu Pana i tak uwielbiają?
Po prostu pasuje do niemieckiej kultury. W Holandii Niemcy nie są zbyt lubiani, ale teraz wielu Holendrów kibicuje FCBM! Ambasada w Berlinie mówi, że stosunki Niemcy – Holandia jeszcze nigdy nie były takie pozytywne. Jestem z tego dumny.

 

Czyli zostanie Pan w Monachium?
Zawsze dotrzymuję kontraktów. Również a Alkmaar. Tam powiedziano mi, że w razie zdobycia Mistrzostwa będę mógł odejść. To mi się udało.

 

Podobnie byłoby, gdyby Bayern wygrał LM. Czy Pańska deklaracja o tym, że odejdzie Pan, gdy drużyna wygra, była prawdziwa?
Pewnie! Odszedłbym gdybyśmy wygrali. W takim układzie nie dałbym rady się poprawić. Jeśli w tym roku wygramy, to odejdę.

 

Kto miałby wtedy trenować Bayern?
Tez prawda. Nie widzę wielu kandydatów, którzy osiągnęliby tyle co ja. Może Ferguson, Mourinho czy Capello. Oni musieliby mówić po niemiecku, a Capello nie zna nawet angielskiego.

 

Felix Magath powiedział kiedyś, że trenerowi płaci się za mało w stosunku do odpowiedzialności jaka ponosi. Pana zdanie jest podobne?
Ja jestem zadowolony. Tak właściwie to nie jestem w stanie wydąć całych moich pieniędzy. Magath ma jednak raje. W normalnych warunkach szef zarabia najwięcej. Zawsze uważałem, że trener musi zarabiać więcej, niż najlepiej zarabiający piłkarz. Rynek jednak pod tym względem eksplodował.

 

Czy jest Pan najlepiej zarabiającym pracownikiem Bayernu Monachium?
Nie. Schweinsteiger tez mus jakoś zarabiać, podobnie jak Ribery czy Lahm.

Źródło:
kornkage

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...