Pierwszy mecz Bundesligi potwierdził problemy Bayernu Monachium, które było widać jeszcze w meczach sparingowych przed sezonem. Chodzi o słabą grę w obronie, która pozwala przeciwnikom na tworzenie wielu okazji. Z tego powodu zadowolona może być cała liga
Co prawda Bawarczycy pokonali w piątkowy wieczór Bayer Leverkusen 3:1 na własnym boisku, jednak wynik nie odzwierciedla tego, co się działo na murawie. Szczególnie w drugiej połowie gospodarze mieli ogromne problemy, aby nie tylko skonstruować akcję w ofensywie, ale nawet aby wyjść z własnej połowy.
- Nie pamiętam kiedy Bayern dopuścił do tylu strzałów na własną bramkę - powiedział po spotkaniu Oliver Kahn.
Na Allianz Arena Aptekarze oddali aż 20 uderzeń w stronę Svena Ulreicha. Tak źle nie było za kadencji Carlo Ancelottiego, zaś ostatnio 20 strzałów w Monachium oddał Hannover 96 w maju 2016 w 34. kolejce Bundesligi. Było to na pożegnanie Pepa Guardioli, gdzie spotkanie nie miało już żadnego znaczenia. Dodatkowo Bawarczycy byli przy piłce zaledwie 51% czasu, co jest najgorszym wynikiem od kwietnia 2015 roku (mecz w Dortmundzie).
Wszyscy w Bayernie doskonale sobie zdają sprawę z tego, iż jedna stracona bramka to najniższy możliwy wymiar kary. Leverkusen bowiem było bardzo nieskuteczne, a dodatkowo między słupkami dobrze spisywał się Ulreich. Jednak to co jest problemem dla Mistrzów Niemiec, może być nadzieją na lepszy sezon dla rywali.
- Doskonale wiemy, że każdy ma nadzieję, iż będziemy grać słabo i tracić punkty - powiedział po meczu Robert Lewandowski.
Komentarze