DieRoten.pl
Reklama

Okiem kibica: Trudny start i „Nienasycony Lewy”

fot.
Reklama

Minął następny tydzień, nastała kolejna środa, więc czas na trzeci odcinek w ramach cyklu „okiem kibica”. Przez ostatnie siedem dni nasunęły mi się różne myśli, dotyczące wielu tematów, ale po kolei.

Minął następny tydzień, nastała kolejna środa, więc czas na trzeci odcinek w ramach cyklu „okiem kibica”. Przez ostatnie siedem dni nasunęły mi się różne myśli, dotyczące wielu tematów, ale po kolei.

Najważniejszym wydarzeniem mijającego tygodnia był bez wątpienia piątkowy mecz inaugurujący rozgrywki Bundesligi  po przerwie zimowej. Bayern na wyjeździe mierzył się z Freiburgiem. O samym spotkaniu pisze mi się niezmiernie trudno. Oczekiwania były ogromne, radość ze wznowienia sezonu jeszcze większa. Wiedziałem, że zazwyczaj po okresie przygotowawczym drużyna nie jest w optymalnej formie, jest po dużym wysiłku treningowym, oraz w meczu zaczyna ćwiczyć wcześniej ustalane nowe warianty gry. Zdaję sobie sprawę, że sztab szkoleniowy z najwyższym szczytem formy celuje na kwiecień/maj. Wiedziałem o tym wszystkim, ale mimo tego, liczyłem na bardziej przekonujące zwycięstwo i na efektywniejszy styl gry niż to co zobaczyłem.  

Biorąc pod uwagę niektóre statystyki wydawać by się mogło, że Bayern zmiażdżył rywala. Posiadanie piłki? 74,9% do 25,1%. Podania? 760 do 178. Rzuty rożne? 11 do 1. Ale już strzały- tylko 13 do 11 na korzyść Die Roten.  Naprawdę to spotkanie oglądało się ciężko. Gdyby nie bramka w samej końcówce to humory po meczu byłyby zgoła odmienne. Drużynowo Bawarczycy nie prezentowali się dobrze. Brakowało pomysłu na grę. Nasi piłkarze wyglądali jakby nie mieli kompletnie żadnej koncepcji na rozwiązanie akcji. Razili niedokładnością i chaosem. Wygraliśmy przebłyskiem indywidualności.

Pokuszę się o wystawienie indywidualnych ocen za to spotkanie. Na wstępie zaznaczę, że stosuję do oceny polską skalę szkolną. 1 oznacza występ poniżej krytyki, 6 – klasa światowa.

 Manuel Neuer – 3

Występ, który ani nie zapadnie głęboko w pamięć jako genialny, ani tragiczny. Neuer zachowywał się dobrze w większości sytuacji, a w akcji bramkowej w mojej ocenie nie miał zbytnich szans na lepsza interwencję. Wyszedł do sytuacji sam na sam, próbował skrócić kąt, dostał jednak piłkę po długim słupku. Świetnie grał też nogami. Na 31 podań celnych miał 29.

 Philipp Lahm – 4

Lahm przyzwyczaił nas, kibiców, do tego, że w żadnym meczu nie schodzi poniżej swojego wyznaczonego poziomu. Bocznego obrońcę należy rozliczać po pierwsze z gry w obronie, a po drugie z ofensywnych działań na skrzydle boiska. Zacznijmy najpierw od pierwszej składowej. W obronie Lahm nie robił błędów, nie miał strat, nie popełnił nawet żadnego faulu, za to trzykrotnie wyjaśniał sytuacje we własnym polu karnym. Stracona bramka też nie padła w jego strefie. Co do ofensywnych poczynań, to mogło być ich trochę więcej. Lahm zagrał bardzo spokojnie i rozważnie.

Javi Martinez – 4+

Jak dla mnie bardzo dobry występ Hiszpana. Był znacznie pewniejszy od Matsa Hummelsa, wykonał kilka ważnych interwencji, miał osiem skutecznych odbiorów w obronie. W mojej ocenie nie spada na niego żadna odpowiedzialność za straconego gola. Przy bramkowej akcji dla Freiburga trzymał linię, próbował nawet zaasekurować Hummelsa, który zbiegał z tyłu. Podobnie jak w przypadku Lahma, czyściutki mecz. 0 fauli. Takiego Martineza chce oglądać w każdym meczu.

Mats Hummels – 2

Niestety Mats nie zaliczy tego meczu do najlepszych. To na niego spada spora odpowiedzialność za straconego gola. Po pierwsze powinien szybciej doskoczyć do osamotnionego Niederlechner’a w początkowym stadium akcji. Uważa, że powinien albo odciąć zawodnika Freiburga od podania, albo w najgorszym razie sfaulować i pozwolić drużynie wrócić do ustawienia. Po drugie niefortunnie wybijał piłkę w dalszej części akcji. Zdarzały mu się nieudane interwencje. Wciąż więcej oczekuje po nim.

David Alaba – 2+

Kolejny winowajca straconej bramki. Austriak był zbyt daleko odsunięty od środka obrony i całkowicie odpuścił krycie Haberera. Alaba powinien bardziej zaasekurować swoich stoperów, którzy łatali dziury w środku. David tymczasem pozostał na swojej lewej stronie boiska, dzięki czemu stworzyła się ogromna przestrzeń do ataku dla Haberera. Niemiecki napastnik tę lukę wykorzystał i golem zakończył piękną akcję Freiburga. W ofensywie niestety również za dużo nie udało mu się osiągnąć. Oby się rozkręcał z meczu na mecz.

Xabi Alonso- 2+

Przy bramkowej akcji obaj razem z Vidalem wyglądali na zaskoczonych, że Freiburg potrafi wykonać więcej niż dwa podania na jeden kontakt. Niestety, ale kolejny słaby, naprawdę słaby mecz Hiszpana. W oko rzuciła mi się statystyka jego podań. Pod własnym polem karnym i na środku boiska wszystkie zagrania były celne. Niestety im bliżej bramki przeciwnika, tym dokładność jego podań spadała. WSZYSTKIE zagrania Alonso w obręb szesnastki rywali były niecelne. Dodatkowo, prawie co czwarte jego podanie było do tyłu. Dodatkowo zarobił żółtą kartkę.

Arturo Vidal - 2+

Jestem ogromnym zwolennikiem tego piłkarza, jednak w meczu z Freiburgiem również zagrał słabo. Gdyby szybciej pokazał się Lewandowskiemu do gry to być może reprezentant Polski nie stracił by piłki, a w konsekwencji Bayern nie straciłby gola. Zszedł też do środka boiska zostawiając wolnego Haberera. Mało pokazywał się w ataku. Ledwie jeden oddany strzał. Nie udało mu się też wypracować okazji swoim partnerom, a wiemy, że potrafi to zrobić. Bardzo ospały, mało efektywny.

Douglas Costa - 3

Na plus należy zapisać Brazylijczykowi asystę i kilka zrywów jego lewą stroną. Niestety, było też sporo niedokładności w poczynaniach Costy. Wykonał 35 podań, z czego dokładnych było 29. Na 7 dośrodkowań do partnerów, doszły tylko 2. Zebrał też żółta kartkę, choć to można mu wybaczyć. Faulował taktycznie.

Thomas Muller -  2

Obok Hummelsa chyba najsłabszy na boisku. W spotkaniu z Freiburgiem, Ancelotti ustawił Mullera na jego ulubionej pozycji, czyli za plecami Lewandowskiego. W poprzednim sezonie taki wariant funkcjonował fantastycznie, w ostatni piątek delikatnie mówiąc nie za bardzo. Szczerze, to jestem dość przerażony poczynaniami Tomka w obecnym sezonie Bundesligi. Jeden gol na ponad tysiąc rozegranych minut. Ale nie to martwi mnie najbardziej. Najgorszy jest fakt, że Tomek jest zupełnie niewidoczny. W potyczce z Freiburgiem Niemiec nie oddał ani jednego strzału. Dość kiepskie świadectwo jak na ofensywnego gracza. Ledwie jedno jego zagranie w pole karne było celne. Być może nota Mullera była by ciut wyższa, gdyby sędzia dostrzegł faul na nim w polu karnym.

 Arjen Robben - 3+

Wahałem się czy wystawić Holendrowi ocenę 4-, czy 3+. Wybrałem tę drugą, głównie przez niedokładność jaką raził Arjen w swoich ofensywnych poczynaniach. Trzy niecelne strzały, jeden wybroniony przez bramkarza. 45 wykonanych podań, z czego dokładnych było tylko 33. Kilka nierozsądnych wyborów, oraz niepotrzebnego holowania piłki, ale to idzie mu wybaczyć. Arjen to Arjen. Holender był w przeciwieństwie do większości swoich kolegów z drużyny aktywny. Biegał, pokazywał się do grania, brał ciężar gry na siebie. Robił w wielu sytuacjach to, do czego zdążył nas przyzwyczaić. Mimo wszystko jednak należy od niego wymagać więcej.

Robert Lewandowski 5

Absolutny i niekwestionowany bohater spotkania. Polak wykorzystuje nieobecność Pierre Emerick’a Aubameyanga i goni go w klasyfikacji strzelców. Owszem, można mu przypisać minusika przy bramkowej akcji dla Freiburga, w końcu to on stracił piłkę w środku pola, ale ten błąd nadrobił z nawiązką. Najpierw pięknym wolejem wykończył podanie od Costy, mając dwóch obrońców na placach, a potem… Druga bramka to był popis tego, co Lewandowski potrafi robić w polu karnym. Przyjęcie trudnej piłki, opanowanie jej, strzał. Gość uratował nam trzy punkty i przyklepał tytuł Herbstmeisterschaft. Takiego Lewandowskiego potrzebujemy przez cały sezon.

Joshua Kimmich 3

Bardzo ucieszyłem się kiedy zobaczyłem, że młody Niemiec melduje się na boisku w 55 minucie gry. Osobiście chciałbym gościa oglądać jak najczęściej, jednak w tym meczu, ani nie oczarował, ani nie zawiódł. W obronie miał dwa dobre odbiory i tyle samo nieudanych. W ofensywie 43 celne podania na 55 wykonanych. Niestety żadne z nich nie było otwierającym drogę do bramki. Liczyłem na więcej.

Juan Bernat 3

Daję mu notę wyjściową, ponieważ zagrał 20 minut i przez ten czas ani niczego nie zepsuł, ani nic specjalnego nie zrobił. Jedne niecelne zagranie w pole karne, oraz większość zachowawczych podań do tyłu, to bilans Hiszpana.

Frank Ribbery 4

Daję 4 bo chce go wyróżnić. Gość wchodzi na ostatnie dwadzieścia minut i robi sporo dobrego. Przede wszystkim zalicza kluczową asystę przy drugiej bramce Lewandowskiego. Podchodzi pod piłkę, szuka gry. Francuz jest niezwykle cenną postacią w naszej kadrze i w każdym meczu to udowadnia.

Na koniec mam nadzieję, że Bayern lepiej zaprezentuje się w nadchodzącym spotkaniu z Werderem. Poprzednio wyraźnie zmiażdżyliśmy Bremeńczyków. Liczę i tym razem na podobny wynik, choć nie ukrywam, że radość sprawi mi np. gol strzelony na otarcie łez dla Werderu przez Claudio Pizarro.

***

Ostatnio stwierdziłem, że minęło już zbyt dużo czasu od ostatniej przeczytanej przeze mnie książki. Na początku grudnia uporałem się z niezwykle dokładną i wyczerpującą biografią Michaela Jordana. W styczniu padło na autoryzowaną biografię Roberta Lewandowskiego „Nienasycony” autorstwa Pawła Wilkowicza.

Nie będę tej książki streszczał, ani dzielił się nowopoznanymi wydarzeniami z życia Roberta Lewandowskiego, ale kilka rzeczy na tyle mnie zainteresowało, że postanowiłem się nimi z Wami podzielić. Przede wszystkim książkę czyta się niesamowicie przyjemnie. Wilkowicz w sposób niezwykle przyjemny i nieprzesadzony przedstawia karierę naszego napastnika od pierwszych kroków w młodzikach Varsovii do transferu do Bayernu.

I to głównie pod tym kątem chciałem ugryźć tę książkę. Dowiedzieć się czegoś więcej o funkcjonowaniu mojego klubu, doszukać się jakiś nowych rzeczy o nim, wyszperać jakąś ciekawostkę, wyłapać coś, o czym wcześniej nie wiedziałem. Naturalnie dużo tego nie było, w końcu książka opowiada o rozwoju Lewandowskiego, ale coś jednak udało mi się złapać.

Najciekawszą rzeczą jaka zapadła mi w pamięć, to  próba porównania przez Roberta sposobu  funkcjonowania Borussi do Bayernu.

Po pierwsze, Bayern jest klubem zdecydowanie bardziej rodzinnym niż BVB. W Dortmundzie, nawet przed domowym spotkaniem piłkarze spędzają noc i całe zgrupowanie przedmeczowe w hotelu. Z kolei Bayern kładzie nacisk na to, by zawodnicy spędzali jak najwięcej czasu ze swoimi rodzinami. Nie praktykuje się zgrupowań i noclegów w ośrodku treningowym. Przykładowo; gdy Bayern gra spotkanie w sobotę, to w piątek jego piłkarze mają trening, a na noc jadą do domów. Spotykają się dopiero w dzień meczowy na stadionie. W Borussi w analogicznej sytuacji piłkarze wyjechaliby na zgrupowanie w piątek, i z ośrodka autokarem pojechaliby na mecz.

 Po drugie Bayern nie zwraca uwagi na twoje pochodzenie. Lewandowski opisuje Wilkowiczowi sytuację z 2013 roku. Robert po przegranym finale Ligi Mistrzów chce odejść z Borussi do Bayernu. Na jego nieszczęście ten sam kierunek obiera Gotze i działacze z Signal Iduna park nie zgadzają się na transfer Polaka. Boją się reakcji kibiców na ewentualny kolejny ruch na linii Dortmund – Monachium. By przekonać Lewandowskiego do pozostania proponują mu podwyżkę, jednak jest ona niezadowalająca dla napastnika reprezentacji Polski. W odpowiedzi Robert słyszy, że nie może otrzymać wynagrodzenia większego niż najlepiej zarabiający Niemiec w drużynie. W Bayernie jak mówi Lewandowski, nie patrzą na to jakiej narodowości jesteś. Grasz dobrze, to dobrze zarabiasz. Nie ma niepisanych zasad, że obcokrajowiec ma zarabiać mniej niż Niemiec.

Po trzecie sam Wilkowicz nie może się nadziwić, że potęgę Bayernu zbudowali jego byli piłkarze. Nie biznesmani w karwatach, nie prawnicy, marketingowcy, bogacze. Byli piłkarze tacy jak Uli Hoeneß, Karl-Heinz Rummenigge, czy Franz Beckenbauer. To oni stoją za obecną potęgą naszego klubu. Goście, którzy ze świetnych zawodników stali się świetnymi przedsiębiorcami.

Po czwarte opisane jest jak Bayern bardzo pomaga swoim byłym piłkarzom. W książce przytoczona jest między innymi historia, kiedy to Monachijski klub pomagał wyjść z nałogu Gerdowi Mullerowi. 

Po piąte sam Lewandowski przyznaje, że Bayern i pod względem funkcjonowania sportowego i pozasportowego wyprzedza całą Bundesligę o lata świetlne. Pozostałe kluby, w tym na przykład Borussia, dopiero uczą się tego, co Bayern już dawno opanował. Indywidualne podejście do zawodników, szacunek do byłych piłkarzy, marketing, otwartość na nowe rynki, działalność w mediach społecznościowych, czy nawet uwzględnianie pojedynczych kulinarnych zachcianek poszczególnych graczy. Bayern ma nawet zamkniętą salę dla rodzin i bliskich piłkarzy, w której mogą przebywać przed, w trakcie i po meczu. 

Jeżeli macie więc możliwość, sięgnijcie po tę książkę. Gwarantuję, że będzie się ją Wam bardzo przyjemnie czytało. Mnie po jej lekturze delikatnie zmienił się też stosunek do Guardioli. Zobaczyłem człowieka empatycznego, pomocnego i zdeterminowanego do osiągania założonego celu. Przy sporej ilości zarzutów, jakie mam do niego po trzech latach trenowania Bayernu, pojawiło się też kilka pozytywów.

Co do książek jeszcze, to teraz z niecierpliwością czekam na przesyłkę od kuriera. Jest w niej coś, na co czekam od dawna. „Bundesliga. Niezwykła opowieść o niemieckim futbolu”. Pozycja dla fana Bundesligi obowiązkowa.

***

W ostatnią sobotę stwierdziłem, że jestem już całkowicie zgermanizowany. Przynajmniej jeżeli chodzi o futbol. O 18:30 jednocześnie były rozgrywane dwa mecze. W Bundeslidze RB Lipsk mierzył się z Eintrachrem Frankfurt, a w lidze angielskiej, w hicie kolejki, Manchester City grał z Tottenhamem. Wybrałem mecz ligi Niemieckiej… Zdaję sobie sprawę, że pewnie wielu z Was pomyśli sobie „co za koleś…”. Tak już mam, od kilku lat zawsze wybieram Bundesligę. No dobra, może nie jak gra Darmstadt z Ingolstadt… Bez przesady.

Niestety moje nadzieje, na korzystny dla nas, kibiców Bayernu, wynik już w trzeciej minucie rozwiał Lukas Hradecky. Bramkarz Eintrachtu postanowił zabawić się w Arkadiusza Malarza poza swoim polem karnym i słusznie wyleciał z boiska. Lipsk już na starcie miał ułatwione zadanie. Pozostaje liczyć, że klub koncernu Red Bulla wyłoży się w następnym meczu. Swoją drogą znowu będę musiał robić multiroom w domu. W sobotę o 15:30 gra i Bayern z Werderem i Lipsk z Hoffenheim. Kto by się spodziewał przed sezonem, że będzie to HIT kolejki. Mecz drugiej z trzecią drużyną w tabeli…  Jak nie kochać tej Bundesligi?

Mia San Mia,

Tomek

 

 

Źródło: własne
ostry5

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...